Pielgrzymkowy majowy weekend

ks. Marcin Siewruk

publikacja 02.05.2017 15:34

2 maja z gorzowskiej katedry pielgrzymi wyruszyli na szlak 25. Pielgrzymki Trzeźwości do Sanktuarium w Rokitnie.

Pielgrzymkowy majowy weekend 25. Pielgrzymka Trzeźwości do rokitniańskiego Sanktuarium Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

Część pątników rozpoczęła swoją wędrówkę już 27 kwietnia w Żabnicy koło Gryfina i w pięciu etapach do Gorzowa Wlkp. przeszła ok. 150 km. W ostatnim dniu wędrówki do Rokitna dołączyli pielgrzymi z Gorzowa Wlkp. i okolic.

- Pielgrzymka to szkoła rezygnacji. I Pan Jezus jest najwspanialszym przykładem rezygnacji, oddania siebie, żeby zbawić człowieka. Rezygnacja jest znakiem miłości Jezusa do nas. W życiu również musimy świadomie zrezygnować z kieliszka, kolegów, wielu przyjemności. Żeby mieć dzieci, utrzymać rodzinę, trzeba rezygnacji, a ludzie dzisiaj nie chcą rezygnować z wygody, z korzyści. A miłość drugiej osoby wymaga rezygnacji, podobnie dobre wykonywanie obowiązków czy pragnienie osiągnięcia czegoś wartościowego. Celem naszego życia jest zbawienie i ta dzisiejsza pielgrzymka przypomina nam, że tutaj na ziemi nie mamy stałego miejsca, jesteśmy tylko przechodniami - mówił ks. Henryk Grządko, organizator i przewodnik pielgrzymki.

Pątnicy nieśli przesłanie, że życie bez alkoholu staje się piękniejsze i bardziej radosne. Majowy weekend na pielgrzymim szlaku jest propozycją na wspólne spędzenie wolnego czasu, podzielenie się przeżyciami, doświadczeniami. W drodze pielgrzymi byli przyjmowanie na noclegi i posiłki z ogromną życzliwością.

- Jestem jednym z inicjatorów przeniesienia rozpoczęcia pielgrzymki do Żabnicy pod Gryfinem i stamtąd idziemy już po raz szósty. W samej pielgrzymce, wcześniej z Dębna, wędruję już dziesiąty raz. Dla mnie osobiście pielgrzymka to podziękowanie Matce Bożej Cierpliwie Słuchającej za wyzwolenie z nałogu. 13 lat temu modliłem się przed cudownym obrazem w Rokitnie, po dwóch tygodniach abstynencji otrzymałem trzeźwość, którą zachowuję do dzisiaj. Przede wszystkim dziękuję za trzeźwość, a gdy ja dziękuję, to również moja rodzina, znajomi, przyjaciele. Idę z córką, zięciem, synem, a na wcześniejszych etapach szły z nami żona i synowa - opowiadał Marek Głowacki.