Świeccy, musicie też podjąć kierownicę

Krzysztof Król

publikacja 05.07.2017 20:55

Kard. Joachim Meisner, arcybiskup-senior Kolonii, który zmarł 5 lipca, był przyjacielem Polski. Wiele razy gościł też w diecezji zielonogórsko-gorzowskiej. Ale jedno miejsce było mu szczególnie bliskie. Jakie? Przeczytaj wywiad z ubiegłego roku!

Świeccy, musicie też podjąć kierownicę Kard. Joachim Meisner Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: Słyszałem, że Ksiądz Kardynał miał okazję być w sanktuarium Matki Bożej Jutrzenki Nadziei w Grodowcu jako młody kapłan.

Kard. Joachim Meisner: Jako dziecko nigdy nie dotarłem na północ diecezji wrocławskiej, ale dopiero później. Kiedy zostałem wyświęcony na księdza, w diasporze, w dawnej NRD, jeden z księży, który wychował się na terenie ziemi głogowskiej, zabrał mnie tam ze sobą. Bardzo przeżywam tę obecność w grodowieckim kościele, ponieważ moje życie jest związane z jednym szczegółem z tej świątyni. Mianowicie chodzi o ambonę przedstawiającą biblijną scenę rozmnożenia chleba.

To wyjątkowa ambona…

Kiedy otrzymałem informację o nominacji na biskupa od papieża Pawła VI, w jedną noc musiałem zdecydować się na przyjęcie sakry biskupiej. To była dla mnie ciężka decyzja. W informacji było napisane, że na ten temat mogę rozmawiać tylko ze spowiednikiem albo kierownikiem duchowym. Dzwoniłem do nich o północy, ale nikt nie odbierał telefonu. Powiedziałem: „No trudno!”. Pomyślałem, że najbardziej właściwym moim duchowym kierownikiem jest Duch Święty. Wziąłem do ręki Nowy Testament, zamknąłem oczy i pomodliłem się, wołając: „Przyjdź, Duchu Święty!”. Otworzyłem Pismo Święte i... przeczytałem z Ewangelii według św. Jana o cudownym rozmnożeniu chleba. Pięć tysięcy ludzi jest głodnych, a gdzieś tam mały chłopiec, który pomimo niewielkiej ilości jedzenia oddał to, co miał, i tak jak inni został z pustymi rękoma. Ale z tego braku pojawia się pełnia i wszyscy są najedzeni. Pomyślałem: to jest moje powołanie. Jestem tym małym chłopczykiem z pogranicza. To, co mam, to daję, a Pan Jezus czyni z tego tak wiele. I zadzwoniłem, że się zgadzam. Dlatego ta ambona jest dla mnie taka ważna. Nie ma drugiej takiej na świecie, która by tak przedstawiała tę biblijną scenę jak w Grodowcu. To właściwie jest źródło mojego biskupiego powołania.

Przy okazji odwiedzin w naszej diecezji spotkał się Ksiądz Kardynał z klerykami, ale też z wieloma kapłanami. Co chciałby Ksiądz Kardynał powiedzieć księżom?

Bądźcie całkowicie księżmi, a nie półksiężmi. Jak ktoś jest półksiędzem, to sam jest nieszczęśliwy i jeszcze przy tym innych czyni nieszczęśliwymi. Przede wszystkim swoje serce ofiarować Panu i nikomu innemu. Jeśli zaczyna się dzielić swoje serce, to człowiek jest nieszczęśliwy.

To poproszę jeszcze o krótką katechezę dla świeckich.

Chciałbym przypomnieć wszystkim świeckim, którzy przecież są większością w Kościele, że macie w nim swoją wielką godność. W swoim życiorysie macie świadectwo chrztu i bierzmowania, pamiątkę Pierwszej Komunii Świętej, a wielu sakrament małżeństwa. Dzięki tym czterem dokumentom macie zaświadczenie, że Bóg przez Was działa. I dlatego jesteście też odpowiedzialni za Kościół. Nigdy nie postrzegajcie siebie jak piątego koła u wozu. Właściwie musicie też podjąć kierownicę. Świeccy, musicie też podjąć kierownicę   Fragment ambony z Grodowca Ks. Marcin Siewruk