Biała plama

ks. Marcin Siewruk

publikacja 18.01.2018 10:09

O miejscach pamięci o Żydach, a właściwie ich braku na Ziemi Lubuskiej, oraz o szacunku dla inności mówi Andrzej Kirmiel, dyrektor Muzeum Ziemi Międzyrzeckiej im. Alfa Kowalskiego i fundator Lubuskiej Fundacji Judaica.

Biała plama Andrzej Kirmiel ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

ks. Marcin Siewruk: Czy możemy odnaleźć w naszym regionie miejsca, budynki, przypominające o obecności Żydów, o ich kulturze, religii?

Andrzej Kirmiel: Po II wojnie światowej wiele miejsc potraktowaliśmy tak, że obecnie trudno je nazwać miejscami pamięci. Np. żydowski cmentarz w Zielonej Górze to permanentne wysypisko śmieci. Ludzie nie mają żadnego poczucia wstydu, że wysypują śmieci na groby ludzi. Nie było żadnej ekshumacji, w pewnym momencie zabrano tylko płyty nagrobne, które po przeróbce ustawiono jako nowe w alei zasłużonych na cmentarzu komunalnym. Podobna sytuacja jest na wielu innych cmentarzach. Czasami podejmuje się próby rekonstrukcji nekropolii żydowskich. Osobiście uczestniczyłem w porządkowaniu kirkutu w Skwierzynie, wspólnie z polskimi i niemieckimi uczniami posprzątaliśmy oraz częściowo zrekonstruowaliśmy miejsce pochówku Żydów. W 2003 roku, w rocznicę Nocy Kryształowej, przyszli na cmentarz ludzie, którzy dokładnie wiedzieli, co mają zrobić. Po niemiecku pisali „Kristallnacht” i „Juden raus!”, namalowali swastyki na stojących macewach, wiele nagrobków rozbili, na innych namalowali obsceniczne rysunki. To tak wygląda i nie jest to wyjątek.

 

Często się tak dzieje?

Na uporządkowanym przez Tomasza Watrosa i licealistów cmentarzu żydowski w Bledzewie była dokładnie taka sama sytuacja. Ktoś połamał pomniki, porozrzucała płyty. Część z nich skradziono. Czasem zastanawiamy się, może nie warto sprzątać żydowskich cmentarzy. Może lepiej, gdy przyroda chroni te miejsca, wtedy mają większą szansę na przetrwanie. Ale pojawia się inne pytanie, jak długo ma to trwać? Żyjemy kilkadziesiąt lat od zakończenia II wojny i jeżeli mamy się jeszcze czegoś nauczyć z tej wielkiej lekcji, jaką ludzkość dostała, to trzeba podejmować jakieś działania, pokazać ludziom inną perspektywę, bo ich wiedza jest zakonserwowana. Należy pokazywać inność Żydów i związane z nimi miejsca.

 

Czyli miejsc pamięci związanych z religią i kulturą żydowską w naszym regionie nie ma?

Mówię uczciwie - w Lubuskiem takich miejsc nie ma. Nawet jeśli w Skwierzynie udało się ponownie zrekonstruować kirkut, ale pracowała na nim niemiecka grupa ze „Znaków pokuty”. Przez trzy, czy cztery kolejne lata przyjeżdżali na własny koszt starsi ludzie i pracowali na cmentarzu. W ubiegłym roku ta sama grupa porządkowała pozostałości cmentarza w Pszczewie.

 

Jak to się stało, że o Żydach w naszym regionie tak mało się mówi, albo wręcz całkowicie przemilcza się ich kilkusetletnią obecność?

Sytuacja na Ziemi Lubuskiej jest specyficzna. W Polsce „właściwej”, czyli tej w granicach do wybuchu II wojny światowej doszło do zainteresowania Żydami, ich religią i kulturą, natomiast na ziemiach odzyskanych tego nie było. Wynikało to przede wszystkim z faktu, że naukowcy, również z Żydowskiego Instytutu Historycznego nie podejmowali prac badawczych na naszych terenach, traktując je jako „terra incognita”. Tutaj mieszkali Żydzi niemieccy. Z kolei historycy niemieccy, zgodnie z zasadą poprawności politycznej, interesowali się tylko społecznością żydowską zamieszkującą tereny do Odry. Powstała „biała plama”, bo ani Polacy, ani Niemcy nie zajmowali się historią Żydów zamieszkujących nasze tereny. I właśnie taka sytuacja pchnęła mnie, żeby zająć się tą tematyką. W Zielonej Górze jest szacowna uczelnia, wybitni naukowcy zajmujący się historią regionu, ale nie było przekonania do tego tematu. I mam wrażenie, że często zaciemniano obraz rzeczywistości. Klasycznym przykładem jest napis, że zielonogórski cmentarz żydowski został zniszczony przez bojówki nazistowskie. To nie jest prawda, bo zniszczono go w pod koniec lat sześćdziesiątych XX wieku. Historiografia przypisuje nazistom niszczenie cmentarzy, obiektów sakralnych, czy świeckich związanych z Żydami, a w ogromnej większości przypadków jest to niestety nasza zasługa. W wywiadzie dla telewizji ZDF sformułowałem bardzo mocną tezę, że mieszkających tutaj Żydów fizycznie zlikwidowali naziści, ale zniszczenia żydowskiego dziedzictwa materialnego w ogromnej mierze dokonali Polacy, którzy przejęli te tereny po 1945 roku.

Jak to rozumieć?

Oczywiście każdy może podać przykłady Kristallnacht i palenie przez nazistowskie bojówki synagog w Zielonej Górze, Głogowie, Gorzowie Wlkp., czy Frankfurcie nad Odrą. Są to sztandarowe przypadki, jednak warto sobie uświadomić, że w ogromnej większości małych miejscowości podczas „Nocy kryształowej” w listopadzie 1938 r. nic się nie wydarzyło. Ani w Międzyrzeczu, gdzie była potężna synagoga, dzisiaj „chiński” sklep, ani w Trzcielu, gdzie synagogę zamieniono po wojnie na siedzibę straży pożarnej. Wiele obiektów zachowało się, zostały przebudowane na domy mieszkalne, chociażby w Kargowej. Rozumiem, podejście było praktyczne - nie było Żydów, nie miał kto chodzić do synagogi. Również pożydowskie cmentarze wydawały się już władzom i ludziom zbędne. One stały się obiektami celowej dewastacji z mocy prawa. Tak się stało w 1959 roku, gdy weszła nowa ustawa o cmentarzach. Klasycznym przykładem był cmentarz żydowski w Międzyrzeczu, gdzie istniała potężna Gmina Żydowska, zrzeszająca ponad 30 proc. mieszkańców królewskiego miasta. Na wielkiej piaskowej górze był usytuowany duży cmentarz, który przetrwał II wojnę światową. Problem zaczął się, kiedy w Międzyrzeczu wybudowano fabrykę betonu. Na mocy wspomnianej ustawy można było likwidować cmentarze, jeśli służyło to narodowym celom, wykorzystaniu terenów na cele wojskowe, czy gospodarcze. Pech góry cmentarnej polegał na tym, że leżała na pokładach żwiru. Cmentarz bez najmniejszych skrupułów został zlikwidowany, średniowieczne nagrobne płyty wykorzystano do brukowania drogi z Międzyrzecza do Jeziora Głębokie, a piasek był wywożony na plażę. Harcerze z grabkami wydobywali ludzkie szczątki. Podobna sytuacja była na terenie naszego kompleksu zamkowego. Aby wyrównać teren, przywożono również ziemię z góry cmentarnej. Aż do dzisiaj zdarza sie, że padający deszcz wypłukuje z piachu kawałki ludzkich czerepów.

 

Czy takie drastyczne sytuacje wydarzyły się tylko w Międzyrzeczu?

Międzyrzecz nie był niczym wyjątkowym, takich miejsc jest dużo w Gorzowie Wlkp., Zielonej Górze, w Lubsku, Drezdenku. W przypadku religii żydowskiej cmentarz jest miejscem świętym na zawsze. Nie dokonano żadnych ekshumacji, zabierano tylko macewy. Jeżeli mamy jakieś minimalne poczucie szacunku wobec innych, inaczej wierzących, ale równocześnie naszych bliźnich, to powinno się szanować najbardziej elementarne zasady.

 

Dlaczego zajął się Pan tematyką żydowską, skąd inspiracja i determinacja?

Jestem rzymskim katolikiem, ochrzczonym przez moją bardzo wierzącą mamę, byłem 12 lat ministrantem w kościele p.w. św. Jadwigi w Zielonej Górze. Staram się poważnie traktować moją wiarę. Człowiek szuka punktów dających umocowanie. Interesują mnie również kwestie historyczne. Studiując chrześcijaństwo musiałem trafić na judaizm. Siłą rzeczy zaczęło mnie to coraz bardziej pociągać. Studia w Krakowie dały mi możliwości poznania i naukowej analizy tych zagadnień. Okazało się, że moja wiedza kłóciła się z obiegowymi i stereotypowymi poglądami oraz wizją relacji polsko - żydowskich, czy szerzej chrześcijańsko - żydowskich.

Potem były wyjazdy do Auschwitz. Patrząc na doły śmierci, czy krematoria, każdy normalny człowiek musi sobie zadać fundamentalne pytanie - dlaczego do tego doszło? Ciągle próbuję szukać przyczyn.

Nie mogłem również pogodzić się z tym, że ludzie nic nie wiedzą o Żydach, dawnych mieszkańcach Ziemi Lubuskiej. Dlatego postanowiłem w 2006 roku założyć Lubuską Fundację „Judaica”. Pojawiło się kilka osób, które miały podobne poglądy. Główną intencją fundacji było przywrócenie pamięci Żydów mieszkających tutaj przez kilkaset lat. O ile po 1989 r. zaczęto mówić i pisać, że w Zielonej Górze mieszkali Niemcy, że wśród nich było wiele wybitych postaci, że mieszkamy w wybudowanych przez nich domach, o tyle o Żydach nie wspominano ani słowem. Teraz to się powoli zmienia.