Gramy do końca

ks. Marcin Siewruk

publikacja 22.04.2018 10:50

I Diecezjalne Mistrzostwa Ministrantów w Szachach o puchar bp. Tadeusza Lityńskiego odbyły się 21 kwietnia w Przemkowie.

Gramy do końca Turniej Szachowy Ministrantów o puchar bp. Tadeusza Lityńskiego ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

- Pomysł turnieju pojawił się na zbiórce ministrantów. Rozmawialiśmy o piłkarskiej lidze ministranckiej, ale pojawiło się pytanie, czy jest również szachowa liga? Odpowiedź była negatywna. Przyjrzałem się, jak szachowe rozgrywki organizowane są w innych diecezjach wspólnie z Szachowym Klubem Szach-Mat Przemków zorganizowaliśmy turniej - mówił ks. Michał Płończak, pomysłodawca turnieju. Organizatorami były: Parafia p.w. Wniebowzięcia NMP, Zespół Szkół im. Ireny Sendler, oraz klub szachowy UKS "Szach - Mat Przemków".

32 młodych szachistów z Dzikowic, Lubska, Przemkowa, Gorzowa Wlkp., Zielonej Góry, Gubina, Kożuchowa i Bledzewa rozegrało podczas turnieju 7 partii, których czas nie mógł przekroczyć 15 minut.

- Poziom turnieju jest wysoki, kilku ministrantów posiada kategorie szachowe, wszyscy mają dużą wiedzę o grze, wiedzą jak się poruszać. Wyniki poszczególnych rund są porównywalne, więc trudno wskazać jednoznacznego faworyta i walka będzie trwała na pewno do samego końca. Tak naprawdę gramy do końca, bo w ostatniej partii wszystko może się zmienić, wywrócić do góry nogami - wyjaśniał Dariusz Dźwigaj, sędzia i współorganizator turnieju.

Wyniki poszczególnych pojedynków były przeanalizowane przez specjalistyczny program komputerowy, który wskazał zwycięzców turnieju.

Najlepszym szachistom wśród ministrantów okazał się Cyprian Skibicki z Lubska, na drugim miejscu uplasował się Michał Suchecki z Dzikowic, a trzecie miejsce zajął Michał Dźwigaj z Przemkowa.

- W szachy gram od „zerówki”, czyli od 6 lat. Jest to wyjątkowa gra. Nie wystarczy obrać jednej taktyki, której realizacja pozwoli na wygraną. Trafiamy na przeciwnika, nie wiemy jak on zagra, a ma ponad 1000 możliwości kolejnego ruchu. Potrzebna jest ciągła analiza. Czasami wykonuję ruch i jestem przekonany o wygranej, a nagle przeciwnik odpowiada w taki sposób, o którym nie pomyślałem, i mój cały plan legnie w gruzach - opowiadał Michał Dźwigaj.