Udział w próbach, towarzyszenie w tworzeniu interpretacji, spotkanie najzdolniejszych młodych muzyków z całego świata i rodzinna atmosfera – to smaczki paradyskich spotkań z muzyką dawną.
Melomani z Krakowa starają się nie opuścić żadnej festiwalowej próby ani koncertu.
ks. Marcin Siewruk /Foto Gość
Przed trzynastu laty, po pierwszym koncercie festiwalowym wysłuchanym w ostatnim rzędzie ławek, melomani z Krakowa znaleźli optymalne miejsce. Słychać było najlepiej, ale boczna ławka okazała się wyjątkowo niewygodna. Pojawił się pomysł, by uszyć poduszkę, która miałaby podnieść komfort słuchania muzyki.
Dostępne jest 7% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.