Kod, który otwiera serca

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 40/2018

publikacja 04.10.2018 00:00

Jan Grzegorczyk przypomina, że uśmiech chorego jest dla wszystkich nagrodą i motywacją do pracy.

Autor „Posłańców uśmiechu” jest dziennikarzem, pisarzem, współpracownikiem dominikańskiego pisma „W Drodze”. Napisał m.in. cykl o przypadkach księdza Grosera: „Adieu”, „Trufle”, „Cudze Pole”, „Jezus z Judenfeldu” i „Perła”. Autor „Posłańców uśmiechu” jest dziennikarzem, pisarzem, współpracownikiem dominikańskiego pisma „W Drodze”. Napisał m.in. cykl o przypadkach księdza Grosera: „Adieu”, „Trufle”, „Cudze Pole”, „Jezus z Judenfeldu” i „Perła”.
archiwum autora

Krzysztof Król: Jedenaście lat temu stworzył Pan niezwykłą opowieść o chorobie, cierpieniu, ale też sile charakteru, wierze i radości życia pt. „Niebo dla akrobaty”. Książka powstała w gorzowskim Hospicjum św. Kamila na Stilonowej 21. Dlaczego zdecydował się Pan tu wrócić?

Jan Grzegorczyk: Ludzie z „Kamila” poprosili mnie o napisanie książki na srebrny jubileusz placówki. Poprzednia stała się czymś w rodzaju dekalogu nadziei. Dostałem wiele listów od ludzi, którzy po przeczytaniu postanowili na przykład zostać wolontariuszami. Poruszyła serca, stąd chyba ta prośba. Pomimo starej prawdy, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki, zdecydowałem się zaryzykować. Chciałem przyłożyć rękę do tego wielkiego dobra, do tej cudownej idei, jaką jest hospicjum. Oczywiście ta nowa książka nie miała być jubileuszową laurką. Niemal wszyscy w Gorzowie wiedzą, że hospicjum przy Stilonowej oprócz momentów wspaniałych miało też chwile zawirowań, w których różnorakie konflikty tak rozdzierały załogę, że wydawało się, iż „Kamil” tego nie przetrwa. Wróciłem do Gorzowa, ale to był już inny świat.

Dostępne jest 25% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.