Ostatnie pożegnanie kapłana

(oprac. jk)

|

Foto Gość

publikacja 26.11.2018 22:25

- Dziękujemy dziś za każdy dzień Twego życia, za każdą posługę i za każde spotkanie, za to niesienie Chrystusa z serca do serca - mówił bp Tadeusz Lityński w kazaniu na pogrzebie śp. ks. porucznika Antoniego Humeniuka.

Ostatnie pożegnanie kapłana Pogrzeb śp. Ks. Antoniego Humeniuka. Ks. Marcin Siewruk /Foto Gość

Ekscelencjo, Księże Biskupie Józefie, wraz z obecnymi tu Kapelanami Ordynariatu Polowego WP, Oficerami i Żołnierzami Wojska Polskiego, Przewielebni Księża, Rodzino Zmarłego, tutejsi parafianie i wierni przybyli z miejsc w których Zmarły Kapłan posługiwał, Przyjaciele, Znajomi, Umiłowani w Chrystusie, zgromadzeni na uroczystości pogrzebowej!

W usłyszanym dziś fragmencie z Księgi Mądrości dostaliśmy zapewnienie, że człowiek sprawiedliwy, choćby i umarł przedwcześnie, znajdzie odpoczynek. Świętej pamięci Ksiądz Porucznik Antoni Humeniuk, umarł przedwcześnie, patrząc po ludzku zdecydowanie za wcześnie. Możemy bez wahania odnieść do niego słowa o odpoczynku, który teraz znalazł u Boga. Nasz zmarły wcześnie osiągnąwszy doskonałość, przeżył czasów wiele, wiele parafii, a nawet dwie diecezje. W oczach Boga osiągnął dojrzałość, która pozwoliła mu przejść do nowego życia. I choć może nie do końca to rozumiemy, jako wierzący mamy wielką ufność, że jego dusza spodobała się Bogu i u Niego znajdzie wieczne spoczywanie.

A my jako wciąż pielgrzymujący, patrzymy i nie pojmujemy. Nie potrafimy wyjaśnić dlaczego odszedł z tego świata tak młody kapłan. Stajemy wobec wielkiej tajemnicy, której ludzki rozum nie jest w stanie rozwiązać. Tak wielu myślicieli i filozofów napisało mnóstwo dzieł i traktatów o śmierci, a ona dalej nas zasmuca i przeraża, wprowadzając nas w pustkę i rozterkę. Być może, jak słyszeliśmy w Słowie, został zabrany, by złość nie odmieniła kiedyś jego życia i ułuda tego świata nie uwiodła jego duszy. Tę tajemnicę poznamy, kiedy spotkamy się w wieczności.

Święty Mateusz w usłyszanym przed chwilą fragmencie Ewangelii przedstawił nam obraz sądu ostatecznego, który może nas przerażać, ale przede wszystkim powinien nadać kierunek naszej miłości w dalszej ziemskiej pielgrzymce. W najnowszym przekładzie Pisma świętego egzegeci komentują ten fragment następująco: „Pełnienie dzieł miłości  lub  zaniechanie ich, jest decydowaniem o swoim wiecznym losie. Każdy człowiek będzie miał szansę zdania sprawy ze swojej miłości. Kryterium  oceny będzie stosunek do najmniejszych, najbardziej potrzebujących”. Zgromadzeni na pogrzebie Księdza Antoniego prośmy Miłosiernego Boga, aby spoglądając na całą historię Jego życia, odszukał i wynagrodził każdy gest miłości, a darował słabości i grzechy. Dla nas zaś prośmy o siłę i otwartość na działanie Ducha Świętego, byśmy czynami miłości wypełnili dalszą drogę przez doczesność do wieczności.

Ksiądz Antoni jako szczególną patronkę swojego powołania obrał świętą Matkę Teresę z Kalkuty. Jej piękny obraz olejny przewoził od parafii do parafii w naszej diecezji, a później w Ordynariacie Polowym WP i umieszczał w miejscu centralnym swojego mieszkania. Na obrazku prymicyjnym i jak się okazało po śmierci, również na początku własnoręcznie spisanego testamentu, zapisał słowa Matki Teresy: „Mieć Chrystusa w sercu i ponieść go do serca innych ludzi. Nic nie potrafi tego dokonać tak dobrze jak miłość”. W swoim testamencie Ksiądz Antoni podejmuje następującą refleksję: „Czy te słowa, które umieściłem na moim obrazku prymicyjnym wprowadzałem przez całe moje życie kapłańskie? Czy poniosłem Go do serc innych? Nie wiem, ale mogę stwierdzić, że moje życie w kapłaństwie traktowałem jako dar, jako cenny dar, otrzymany od Pana, który mi zaufał i pozwolił mi dzielić się nim z braćmi i siostrami do których mnie posłał. Powierzam się Bogu i Jego Miłosiernej Miłości. Niech spoglądnie na mnie miłosiernym okiem, gdy będę już po drugiej stronie życia”. Księże Antoni, wierzymy, że tak będzie i o to dziś modlimy się w tej dużej wspólnocie jeszcze pielgrzymujących. Niech Bóg spojrzy na Ciebie miłosiernym okiem, gdy już jesteś po tej drugiej stronie.

Ksiądz Antoni Humeniuk przyszedł na świat 3 grudnia 1975 roku jako najmłodszy z siedmiorga dzieci Władysława i Zenobii. Na rekolekcjach dla rodziców diakonów przed święceniami kapłańskimi złożył świadectwo w którym podziękował mamie za to, że jako czterdziestoletnia kobieta, pomimo nieprzyjemności i złego potraktowania ze strony lekarza, zdecydowała się go urodzić, choć miała już wcześniej problemy zdrowotne i przeżyła śmierć swojej kilkumiesięcznej córeczki Bogusi. Dziś dziękujemy za ten dar życia Księdza Antoniego wraz z żyjącym rodzeństwem: Krzysztofem, Reginą, Heleną, Krystyną i Zbigniewem. Modlimy się też za nieżyjących rodziców i siostrę.

Dzieciństwo i młodość Antoniego to Połęcko i Ośno Lubuskie, a także Leszno, gdzie uczęszczał do Technikum Kolejowego i uczestniczył w Studium Policealnym. Następnie w roku 1998 wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Gościkowie-Paradyżu. Było to miejsce dojrzewania powołania i formowania człowieczeństwa w oparciu o przykład życia wspomnianej już Matki Teresy, którą poznawał w wielu lekturach na czytaniu duchownym.

Czas formacji seminaryjnej upływał bardzo szybko. W Rokitnie, przed obrazem Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej otrzymał święcenia diakonatu z rąk bpa Edwarda Dajczaka. Było to dnia 18 maja 2003 roku, a następnie od 15 sierpnia  roku przez dwa tygodnie posługiwał pielgrzymom w Rokitnie w ramach praktyki diakońskiej. Ówczesny kustosz sanktuarium Ks. Tadeusz Kondracki zaświadczył wówczas, że diakon Antoni „z powierzonych mu obowiązków wywiązywał się wzorowo. Odznaczał się pracowitością, skromnością i umiłowaniem Kościoła. Postępowaniem swym wykazał, że bardzo kocha powołanie swoje do kapłaństwa, rokuje nadzieją na gorliwego i dobrego kapłana jest diakonem rozmodlonym”.

Do kapłaństwa narodził się w Gorzowie Wielkopolskim, przyjmując święcenia prezbiteratu w katedrze Wniebowzięcia NMP dnia 22 maja 2004 roku z rąk Bpa Adama Dyczkowskiego i po latach w tym samym mieście narodził się do wieczności przez nagłą śmierć dnia 22 listopada 2018 roku, dokładnie 14 i pół roku po święceniach. Dzień przed śmiercią w gorzowskim kościele świętego Maksymiliana odprawił Mszę świętą w intencji swojej mamy w 6 rocznicę śmierci. Podczas tego ostatniego przyjazdu do rodzinnej diecezji przystąpił też do spowiedzi świętej u jednego z gorzowskich kapłanów.

Już na pierwszej placówce w Przemkowie jego praca jest wysoko oceniana, a proboszcz ks. Tadeusz Skibiński napisał, że „Ksiądz Antoni pełni z wielką pobożnością, pracowitością obowiązki wikariusza w parafii. Wszystkie obowiązki i zadania realizuje bardzo sumiennie, z czego cieszą się miejscowy proboszcz i parafianie. Podziwiam jego pobożność i całkowite oddanie Bogu i człowiekowi”. Ta pracowitość i sumienność dostrzegana była w kolejnych placówkach diecezji zielonogórsko-gorzowskiej: w parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie i parafii pw. Najświętszego Zbawiciela w Gorzowie Wielkopolskim.

Choć bardzo dobrze czuł się w naszej diecezji i podtrzymywał dobre relacje z kapłanami, zwłaszcza „rocznikowymi”, wiele razy prosił o możliwość posługi w Ordynariacie Polowym. Czynił to z przekonaniem i uporem od 2010 do 2014 roku, w którym spełniło się jego marzenie i został przyjęty do pracy w Ordynariacie Polowym. Swoje pragnienie uzasadnił kiedyś w takich słowach: „Rozpalony pragnieniem służenia żołnierzom Wojska Polskiego, proszę o pozwolenie na pracę w Ordynariacie WP… nie prosiłbym, gdybym nie był wewnętrznie przekonany o słuszności obieranej przeze mnie drogi. Zdaję sobie równocześnie sprawę z braków personalnych w naszej diecezji, jestem jednak przekonany, że to Bóg powołuje mnie do służby kapelana wojskowego”.

Cieszę się, że miałem zawsze dobre sygnały na temat Jego posługi w Ordynariacie Polowym, w parafiach: św. Franciszka w Wałczu, Niepokalanego Poczęcia NMP w Lublinie, św. Agnieszki w Krakowie i św. Gabriela Archanioła w Zegrzu. Na fotografiach z Jego życia widzimy go przy ołtarzu, przy żołnierzach, na pieszej pielgrzymce, w stacji krwiodawstwa i na maratonie. Biegł szybko, jako kapłan i żołnierz w wielkim tempie realizował swoje pasje, jakby czując, że czasu jest niewiele. Dziękujemy dziś za każdy dzień Twego życia, za każdą posługę i za każde spotkanie, za to niesienie Chrystusa z serca do serca.

Dawał życie innym głosząc Ewangelię i sprawując sakramenty, ale też dawał życie innym przez regularne oddawanie krwi, za co został odznaczony dwa dni przed śmiercią odznaczeniem „Kryształowe Serce” w ramach 60-lecia zielonogórskiej placówki krwiodawstwa. Można powiedzieć, że tym odznaczeniem zostałeś dobrze osądzony z miłości! Księże Antoni, dziękujemy za to serce, które biło i dla krwiodawstwa, i dla tej rodzinnej parafii, i dla rodzeństwa, a szczególnie za serce włożone w duszpasterstwo tej diecezji i Ordynariatu Polowego, za serce dla tych wszystkich, do których byłeś przez te 14 lat kapłaństwa posyłany. Powracają w tym miejscu słowa z Twojego obrazka prymicyjnego i przychodzi odpowiedź na pytania, które postawiłeś sobie na początku testamentu:„Mieć Chrystusa w sercu i ponieść go do serca innych ludzi. Nic nie potrafi tego dokonać tak dobrze jak miłość”. Te 12 litrów oddanej krwi było właśnie niesieniem Chrystusa do serc potrzebujących, ten pot z pieszych pielgrzymek i codzienna posługa w naszym Kościele diecezjalnym i w Ordynariacie Polowym WP były przenoszeniem tej miłości Chrystusa ze swojego serca do serca drugiego człowieka. Za tę krew i pot pracy duszpasterskiej gorąco Ci dziś dziękujemy.

A Ty przemawiasz do nas w ostatnich zdaniach testamentu: „Wszystkich Braci w Kapłaństwie, Przyjaciół, Rodzinę proszę o pamięć w modlitwie. Jeśli kogoś skrzywdziłem lub obraziłem z serca gorąco przepraszam i proszę o wybaczenie i darowanie winy”. I Ty nam wybacz, jeśli w czymś zawiniliśmy.

Przyjaciele Księdza Jana Twardowskiego, którzy otaczali go przy łożu śmierci, zapisali wyszeptany przez niego ostatni wiersz: „Zamiast śmierci racz z uśmiechem przyjąć, Panie, Pod Twe stopy, życie moje jak różaniec”. Niech te słowa staną się naszą wspólną modlitwą za drogiego nam Księdza Antoniego, aby życie Jego i każdy czyn miłości przyjął nasz miłosierny Pan i Zbawca. Amen.

Kazanie na pogrzebie śp. ks. porucznika Antoniego Humeniuka (Ośno Lubuskie, 26.11.2018 roku)