Schronisko aktywizujące dla bezdomnych mężczyzn Caritas przy ul. Jana z Kolna w Zielonej Górze działa już rok. To miejsce nie tylko do spania, ale do stawiania na nogi.
– Czujemy się tu jak w domu i dbamy o niego jak o swój – zapewnia pan Waldemar, który porządkuje jadalnię.
Krzysztof Król /Foto Gość
Od początku mieszka w nim pan Waldemar (63 lata). – Trafiłem tutaj rok temu. Wcześniej jeździłem jako kierowca zawodowy, ale miałem wypadek samochodowy, a potem kilka miesięcy rehabilitacji, w czasie której straciłem pracę. Kiedy środki finansowe się skończyły, to nie było mnie stać na utrzymanie mieszkania i stałem się bezdomny. Trafiłem najpierw do noclegowni, ale tam na szczęście spotkałem ks. Stanisława – opowiada pan Waldemar.
Zupełnie inną historię miał inny pan Waldek (58 lat), który trafił tutaj w lipcu. Przyznaje szczerze, że jest alkoholikiem, ale trzeźwym. – Byłem drukarzem przez 28 lat. Przez pijaństwo straciłem pracę i rodzinę. Po rozwodzie wynajmowałem mieszkanie na tyle, na ile mi starczało pieniędzy, a potem się tułałem – opowiada pan Waldek.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.