Babciu, opowiedz mi wszystko

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 26/2019

publikacja 27.06.2019 00:00

„Dobry Boże, święty Boże!/ Tu, w Sybiru piekle śnieżnym/ W głodzie, chłodzie i żałobie/ Z głębin serca i pokorze/ Wznosim modły niebosiężne:/Twoim dzieciom na wygnaniu/ Dodaj siły ku przetrwaniu/ I duchowo zbliż ku sobie” – to fragment modlitwy nieznanego autora. Takie i inne wołania zanosili zesłańcy wygnani ze swoich domów.

Panie Maria i Paulina ze swoimi rodzicami osiedliły się w Górzynie, gdzie mieszkają do dziś. Panie Maria i Paulina ze swoimi rodzicami osiedliły się w Górzynie, gdzie mieszkają do dziś.
Krzysztof Król /Foto Gość

Górzyna k. Lubska. Przy głównej drodze mieszka Maria Galik. – Przyszłam na świat na Syberii w 1943 roku. Oczywiście byłam za mała, żeby cokolwiek pamiętać z tamtych czasów, ale z opowiadań rodziców wiem, że było tam strasznie, każdy walczył o przeżycie i miał nadzieję na powrót do Polski. Dobrze tę historię spisał mój wujek Rodrycjusz Gerlach [historię pana Rodrycjusza opisaliśmy w nr. 16/2016 – red.], który prowadzi Koło Związku Sybiraków w Lubsku, to brat mojej mamy – opowiada pani Maria.

Podróż w nieznane

Więcej z pobytu na Syberii pamięta Paulina Jasik. Urodziła się 2 lipca 1937 r. w Gryczynowie (województwo wileńskie). Wraz z rodziną została deportowana 10 lutego 1940 roku.

Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.