Najlepszy urlop w moim życiu

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 29/2019

publikacja 18.07.2019 00:00

– Jeśli w swoim sercu masz lub miałeś taką myśl, by iść do Częstochowy, to zapewniam, że było to pewnie wezwanie i zaproszenie samego Boga – mówi Magdalena Pieczyńska.

Rodzina Gabrysi i Darka zwarta i gotowa do wyjścia na Jasną Górę. Rodzina Gabrysi i Darka zwarta i gotowa do wyjścia na Jasną Górę.
Krzysztof Król /foto gość

Na szlak pielgrzymki wybiera się coraz więcej małżonków, a nawet całych rodzin. Co daje im droga do Matki Bożej na Jasną Górę i jak wpływa na ich codzienne życie? Swoim świadectwem podzieliły się małżeństwa z Zielonej Góry i Gorzowa Wlkp.

Każdy pęcherz ma swoją wartość

Gabrysia jest nauczycielką w Zespole Szkół Katolickich w Zielonej Górze, a Darek przedstawicielem handlowym. W tym roku już po raz trzeci pójdą na pielgrzymkę ze swoimi córkami: Nadią (8 lat) i Marysią (5,5 roku). – Zanim wyruszyliśmy pełną rodzinką, byliśmy kilkakrotnie osobno i zawsze towarzyszyły temu bardzo konkretne intencje. Niektóre z nich wydawały się wręcz niemożliwe do wysłuchania. Jak się później okazało, dla Boga nie ma nic niemożliwego – podkreślają Gabrysia i Darek Stemplewscy.

Dostępne jest 8% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.