Najbardziej szkoda mi rodzin

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 37/2019

publikacja 12.09.2019 00:00

Ksiądz Henryk Grządko zauważa, że jak kiedyś walczyliśmy o wolność, tak teraz musimy walczyć o abstynencję, by nasz naród nie zginął.

▲	Ks. Henryk Grządko jest diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości. ▲ Ks. Henryk Grządko jest diecezjalnym duszpasterzem trzeźwości.
Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: „Ku trzeźwości narodu!” – to hasło I Kongresu Trzeźwości Ziem Zachodnich Polski, który odbędzie się 20 września w Wyższym Seminarium Duchownym w Paradyżu. Skąd pomysł?

Ks. Henryk Grządko: Chcemy wprowadzić w życie Narodowy Program Trzeźwości, który jest owocem Narodowego Kongresu Trzeźwości. Odbył się on w ubiegłym roku w Warszawie z inicjatywy ks. bp. Tadeusza Bronakowskiego, przewodniczącego Zespołu KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. W tym kongresie wzięła udział liczna reprezentacja polskiego społeczeństwa. Główne założenie wypracowanego programu to zmniejszenie spożycia alkoholu, skali upijania się i akceptacji dla tego zjawiska. Gdy go ogłaszano, powołano do jego realizacji specjalny ruch społeczny Ku Trzeźwości Narodu. W zeszłym roku założyliśmy taki ruch także w naszym regionie i teraz organizujemy kongres.

A jakie cele stawia sobie kongres?

Głównym celem jest ograniczenie spożycia alkoholu poprzez zmianę Ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. I na tym się koncentrujemy. Najważniejsze w tym momencie jest realne obniżenie poziomu pijaństwa w naszym kraju, ponieważ jest bardzo źle. Obecnie na głowę Polaka przypada 11 litrów czystego spirytusu. W 1939 roku było to 0,7 l, w 1980 r. – 8,4 l, a w 1990 r. – 6,2 l. Jak widać w ostatnich latach spożycie rośnie.

Co chcecie konkretnie zmienić w tej ustawie?

Po pierwsze, chcemy wprowadzenia monopolu państwowego na sprzedaż detaliczną alkoholu. W krajach, gdzie został on wprowadzony, jest najmniejsze spożycie. Nie można traktować alkoholu jako zwykłego towaru, ponieważ silnie uzależnia. Po drugie, chcemy ograniczyć ilość punktów sprzedaży alkoholu. W Polsce przedwojennej jeden punkt sprzedaży alkoholu przypadał na 2,5 tys. osób i spożycie alkoholu na osobę kształtowało się poniżej jednego litra. Obecnie w Polsce jeden sklep z alkoholem przypada na 273 osoby. I tych punktów stale przybywa. Po trzecie, postulujemy zakaz reklamy alkoholu. Po czwarte, chcemy podnieść wiek sprzedaży alkoholu do 20 lub nawet 21 lat. Po piąte, myślimy o podniesieniu ceny detalicznej alkoholu, który jest stanowczo za tani. I po szóste, chcemy wprowadzić konkretne godziny sprzedaży alkoholu. Oczywiście, chcemy przy tym walczyć z mitami, których ludzie się obawiają, chociażby to, że wspomniane zmiany spowodują upadek gospodarki, będzie kwitło bimbrownictwo czy dużo sklepów upadnie. Powtórzę jeszcze raz, że chcemy doprowadzić do zmiany ustawy, a w czasie kongresu będziemy rozmawiać o tym, jak to zrobić. Tak jak kiedyś walczyliśmy o wolność, tak teraz musimy walczyć o trzeźwość, by nasz naród nie zginął.

Sceptyk powie, że to walka z wiatrakami…

Mam często takie wrażenie, bo siły są nieproporcjonalne ze względu na środki finansowe, które posiada sektor alkoholowy. Tutaj trzeba mieć nadzieję wbrew nadziei i ciężko pracować, aby w ludziach budzić świadomość i wiarę, że możemy to zrobić, jeśli będziemy zorganizowani! Chcemy walczyć z bezczynnością w rodzinach, we wspólnocie Kościoła, samorządach i państwie. Samo posiadanie racji nie wystarczy – potrzeba konkretnych rozwiązań, środków i działań. Potrzebne jest włączenie tych, którzy sprawują władzę. Same działania gospodarcze i socjalne nie wystarczą!

Piszecie w ulotce zapraszającej na kongres, że Polacy wydają na zakup alkoholu ponad 50 mld rocznie. To sporo!

Z tego tytułu do budżetu państwa odprowadzane jest ok. 14 mld zł podatku. Natomiast szacuje się, że straty z powodu pijaństwa kosztują państwo ponad 50 mld zł. Już tylko ograniczenie spożycia alkoholu o 50 procent spowodowałby ogromne oszczędności i większy dobrobyt. Ale nie tylko o dobrobyt ekonomiczny tu chodzi, ale przede wszystkim o dobro człowieka. Najbardziej szkoda mi rodzin! Alkohol powoduje ogromne cierpienie, dramaty i zranienia. Nie możemy nie zauważyć tej tragedii. Chociażby tego, że 1,5 mln dzieci wychowuje się w domach, gdzie jest poważny problem alkoholowy. Nasz kongres ma być początkiem nowej walki o zwycięstwo trzeźwości w Polsce.• krzysztof.krol@gosc.pl

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.