Ks. Prüfer: Zbliżyliśmy się do siebie duchowo

Krzysztof Król

publikacja 29.03.2020 13:50

Dziś TVP 3 Gorzów Wlkp. i Radio Zachód transmitowały Mszę św. z gorzowskiej parafii pw. św. Maksymiliana. O jakim "wyjściu na zewnątrz" mówił kaznodzieja?

Ks. Prüfer: Zbliżyliśmy się do siebie duchowo Msza św. z kościoła pw. św. Maksymiliana w Gorzowie. Archiwum parafii

Pełny tekst kazania na V Niedzielę Wielkiego Postu:

„Był pewien chory, Łazarz z Betanii, ze wsi Marii i jej siostry, Marty” – o tym konkretnym zdarzeniu informuje Ewangelia. Jest wielu chorych, znanych nam z imienia i nazwiska. Jest też wielu chorych osobiście nam nieznanych. Jedni są blisko nas, inni są od nas geograficznie oddaleni. Niekiedy ten dystans jest bardzo duży. A jednak, stają się nam obecnie wyjątkowo bliscy. Jedni są mieszkańcami naszego kontynentu, inni zamieszkują odległy nam kraj, kontynent. A czujemy, jakby ostatnio pojawili się blisko nas. Dzisiaj i w tym czasie, gdy w codziennym naszym funkcjonowaniu musimy zachować fizyczny dystans, zbliżyliśmy się duchowo i wewnętrznie do siebie.

Trudne, bolesne okoliczności zsolidaryzowały nas ze sobą, zbratały, wytworzyły horyzontalną, osobliwą przestrzeń porozumienia i wzajemnego zrozumienia. Globalna empatia i uniwersalne współodczuwanie stały się jakimś nadzwyczajnym doświadczeniem tego czasu. Stała się nam bliska Betania, zbliżyły się do nas Bergamo włoskiej Lombardii, zredukowała się odległość między lubuską ziemią a Nowym Jorkiem, czy nawet chińskim Wuhanem. I te wszystkie punkty na mapie, zaznaczone na czerwono, z podaną cyfrą chorujących, doświadczających niepokoju i lęku połączyły się w relacyjną sieć ludzkiej wrażliwości.

Jezus, w Jemu tylko wiadomy sposób, przechadza się i jest obecny w tych wszystkich miejscach i zakątkach świata. Dociera z mocą swojego pokoju do ludzkich serc, które bardzo zapragnęły tych Jego odwiedzin. Jezus pojawia się i wysyła – kanałami łączącymi Jego serce i nasze serca – proste pytanie: „Czyż nie mówiłem ci, wielokrotnie, że jeśli uwierzysz, to ujrzysz chwałę Bożą?”.

Kiedy staramy się dzielnie realizować zalecenie, by zostać w domu, jest nam przedłożona jakby nowa duchowa misja, która najpierw zrealizowała się w cudowny sposób w Łazarzu, jako konsekwencja wypowiedzianych głośno i z mocą słów: „Wyjdź na zewnątrz!”. Kiedy więc zostajemy w domu, wyjście na zewnątrz nabiera innego kształtu i znaczenia. Przybiera sens „dośrodkowy”.

Wyjdź na zewnątrz – to może oznaczać: obejmij swoją wrażliwością wszystkich, którzy może do tej pory byli ci obcy, zbyt oddaleni, byś ich zauważał, zbyt odlegli, abyś ich kochał i przejmował się ich losem.

Wyjdź na zewnątrz – to może oznaczać: zobacz, ile dotychczas otrzymałeś, jak obficie rozsypały się wokół ciebie dobra, łaski, dary, spotkania, wartościowy czas.

Wyjdź na zewnątrz – może oznaczać: ciesz się, choć to trochę trudne obecnie, że możesz przetrwać, spokojnie i ufnie smakować każdą upływającą chwilę, nie zawłaszczając i nie konsumując wszystkiego naraz, nie zagarniając dla siebie jak najwięcej, korygując swoje niepohamowane chwilami inklinacje.

Wyjdź na zewnątrz – to może oznaczać: zachwycaj się na nowo obecnością twoich bliskich, najbliższych, tych, z którymi mieszkasz, a z którymi jeszcze niedawno, może zbyt często, mijałeś się w pośpiechu, w nadmiernym pośpiechu, dając się ponieść powierzchowności.

Wyjdź na zewnątrz – to może oznaczać w końcu: stań w drzwiach twojego domu i zaktualizuj zaproszenie Chrystusa do siebie. Tym razem ty Go zaproś do siebie.

Może nieraz pojawiała się w nas myśl, może i nawet pretensja adresowana w stronę Boga Wszechmogącego, a więc mogącego wszystko, pretensja o to, gdzie jest i czy się czasem przed nami nie ukrył, czy aby czasem o nas nie zapomniał. Dzisiaj, bardziej chyba niż dotychczas, będzie rozsądną i najtrafniejszą z możliwych opcji zintensyfikowanie swojej wiary i zaufania. Niech to będzie uczepienie się tej jednej prostej i ważnej myśli, przeobrażającej się w pewność: Jesteś, Panie. Nie ukryłeś się. Zbliżyłeś się do mnie jeszcze bardziej. Pozostałeś. Jesteś blisko, tu obok. Teraz zwłaszcza. Tak blisko, że bliżej się już nie da.

Kamień od pieczary, odgradzający żywych od umarłego Łazarza, już dawno został odsunięty. Wszystkiego dokonał Jezus. I wielu uwierzyło w Niego. Jezus nie zamknął się w odosobnieniu. Jest tutaj. O wiele lepiej będzie, jeśli będziesz wierzył Jemu i w Niego, niżbyś tego chciał zaniechać.      

ks. Paweł Prüfer