Korespondencja ze Szwajcarii. Pierwszy promień zmartwychwstania

ks. Hubert Relich

publikacja 09.04.2020 10:10

O duszpasterstwie i życiu w czasie pandemii pisze dla nas ks. Hubert Relich, kapłan naszej diecezji od niedawna posługujący wśród szwajcarskiej Polonii.

Korespondencja ze Szwajcarii. Pierwszy promień zmartwychwstania Kaplica Polskiej Misji Katolickiej pw. św. Jana Kantego w Marly. Archiwum Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii.

Krajobraz Szwajcarii… W wyobraźni pojawiają się góry, jeziora, pastwiska z krowami i owcami, w dalszej kolejności sery, banki i zegarki, a także ogrzewane kościoły, w których nie zamarza woda w kropielnicach…

A jak wygląda krajobraz kraju Helwetów w czasie zarazy? Pierwsze oznaki niepokoju dało się zaobserwować tuż przed Środą Popielcową – mniej więcej połowa wiernych jedynie uśmiechem i ukłonem przekazywała sobie znak pokoju. W następnym tygodniu niektóre diecezje wprowadziły limit wiernych w świątyni. Było to sto osób, jedna od drugiej oddalona o dwa metry. Przy wejściu do świątyni witali się już tylko nieliczni. W kaplicy Polskiej Misji Katolickiej w Marly k. Fryburga, gdzie przebywam, w czasie ogłoszeń odczytał swój felieton nestor tutejszej Polonii Bohdan Głowiak. Autor przypomniał epidemię ospy we Wrocławiu z lat 60. minionego stulecia. Jak opisywał, strach i groza, jakie niosła okropna choroba, z czasem minęły. Część słuchających porozumiewawczo kiwała głowami, emerytowany pracownik ONZ został nagrodzony brawami. Druga cześć audytorium nie nabrała jednak optymizmu, tym bardziej nie było im do śmiechu.

Atmosfera gęstniała. Potwierdza to scena ze sklepu. Otóż człowiek w średnim wieku oglądał puszkę z czerwoną fasolką, sprawdzając skład, wartości odżywcze itp. Obok zjawiła się sędziwa pani i resztką sił załadowała cztery zgrzewki z puszkami fasolki. Mężczyzna rzucił pojedynczą puszkę i energicznym ruchem umieścił całą ich zgrzewkę w koszyku. Z czasem pojawiały się nowe zalecenia i wskazania związane z zatrzymaniem epidemii. I tak episkopat szwajcarski zadecydował, że od niedzieli 22 marca do 19 kwietnia nie można publicznie sprawować żadnych nabożeństw. Nawet dla pięciu osób… W niektórych diecezjach zakaz taki wydano dziesięć dni wcześniej. I tak katolicy musieli się oswoić z myślą, że czas Triduum Paschalnego, Wielkanocy będą przeżywać bez uczestnictwa w liturgii.

Mijały kolejne dni, w sklepach ludzi tyle, co zwykle, ale niektórych produktów na półkach brak, w tym osławionej czerwonej fasolki. Wierni, zazwyczaj gromadzący się w kościele na niedzielnej Mszy św., dzwonią do Polskiej Misji Katolickiej i pytają, jak to będzie ze świętami w tym roku. Jedyne, co możemy jako duszpasterze im zaproponować to sakrament pojednania w kaplicy, z zachowaniem wszelkich norm i rygorów higienicznych.

Duszpasterstwo polonijne nieodzownie związane jest z wyjazdami do ośrodków oddalonych o wiele kilometrów od Fryburga. Okazało się, że nie w każdej z parafii, z których to gościnności korzystają wierni z Polski, można sprawować sakrament pojednania, nawet z zachowaniem wszelkich norm. Wyjątkiem może być jedynie posługa dla odchodzących z tego świata. Wobec tego zaprosiliśmy tych, którzy chcieli skorzystać ze spowiedzi do Marly, gdzie jest jedyna kaplica będąca własnością szwajcarskiej Polonii. I sporo osób przystąpiło i nadal przystępuje do sakramentu pokuty. To niezwykle budujące, że Polacy na obczyźnie w tym wielkopostnym czasie potrafią przemierzyć nierzadko kilkadziesiąt kilometrów, ażeby przygotować się wewnętrznie na zmartwychwstanie Pańskie. Przyznam, że z podziwem i niejakim wzruszeniem wspominam spotkanie z młodą osobą, która przybyła na Mszę św. z Genewy (około 160 km) do Berna, gdzie miałem akurat zastępstwo. W tym czasie w diecezji, na terenie której znajduje się Genewa, nie można już było uczestniczyć w nabożeństwach, a w stolicy jeszcze tak. Po Mszy św. ta osoba poprosiła mnie, aby pobłogosławić jej świece. W ten sposób chciała mieć jakikolwiek kontakt z sacrum w czasie świąt, kiedy, jak się domyślała, przyjdzie jej pozostać w domu…

W sklepach pojawia się coraz więcej pracowników, z mozołem wykładają na półki rozmaite produkty, które za chwile znikają. Zbliża się Wielki Tydzień. I oto, oby pierwszy z promieni zmartwychwstania… Episkopat szwajcarski udziela zezwolenia, ażeby od Niedzieli Palmowej do Wielkanocy włącznie w liturgii, poza kapłanem, uczestniczyło do czterech osób (decyzja władz państwowych mówi o zgromadzeniach ludzi w grupach do pięciu osób). Tęsknota za spotkaniem z Eucharystycznym Panem odchodzi do przeszłości.

W Marly, gdzie w Dniu Pańskim jest sprawowana jedna Msza św., w Niedzielę Palmową odprawialiśmy z ks. prof. Krzysztofem Wojtkiewiczem, rektorem Polskiej Misji Katolickiej w Szwajcarii, dwie Msze św. niemal równocześnie. Nie wszyscy mieszkańcy Szwajcarii żyją sprawami wiary, a tym bardziej nie śledzą informacji tutejszego episkopatu, ale jedna z sąsiadek Polskiej Misji zauważyła „spory ruch” jak na czas rygoru. Postanowiła uwiecznić to na fotografii. A ponieważ były dwie grupy wiernych w tym czasie przebywających w jednym budynku, choć nie w jednym miejscu, trzeba było, jak w czasach konspiracji, opuszczać obiekt różnymi wyjściami, tak by czujna fotografka nie dodawała pracy i tak obciążonym stróżom prawa.

Determinacja i pragnienie uczestniczenia w Mszy św. u wielu naszych rodaków są tak imponujące, jak ich pomysłowość. Oto w pewnym miejscu, gdzie Polacy korzystają ze szwajcarskiego kościoła, tym razem prędko się zorganizowali i przygotowali mieszkanie na Mszę św. Obok stołu, który stał się ołtarzem, pojawiły się krzesła poustawiane ze starannie odmierzonymi odległościami dwóch metrów. Gospodarze zatroszczyli się, by każdy miał palmową gałązkę oraz płyn do dezynfekcji dłoni. Jedna z uczestniczek tej osobliwej liturgii zauważyła: „Co za czasy, że dziś osoba, od której czuć alkohol cieszy się zaufaniem”! Ta Msza św. przywiodła na myśl czasy starożytne, gdzie gromadzono się na „łamanie chleba”, czyli Eucharystię po domach. Nie było tylko agapy, a jedynie symboliczne wielkopostne apero, rzecz jasna z zachowaniem wskazań sanitarnych.

Trwa Wielki Tydzień, w sklepach coraz więcej klientów w lateksowych rękawiczkach i maseczkach na twarzy. Obsługa pilnuje, ażeby dokładnie poddać dezynfekcji wózki na zakupy i dłonie. Przed nami Triduum Paschalne, w którym będą uczestniczyć zgodnie ze wskazaniami nieliczni. Zgłaszają się telefonicznie, wybierają jeden z tych szczególnych dni, dając szansę innym w kolejne. W naszej zielonogórsko-gorzowskiej diecezji bardzo w kościołach odprawianych jest w ciągu dnia wiele Mszy św. Tak też, z Bożą pomocą, będzie w tym roku w Marly, bowiem pierwsza mała grupa ma przybyć na godz. 6.00, a później zjawią się kolejne. Będą także Msze św. w Wielkanoc odprawiane w pozostałych, chociaż nie wszystkich placówkach, gdzie gromadzą się Polacy.

Pozostaje mieć nadzieję, że wszystkie zalecenia sanitarne, których tu staramy się przestrzegać – a są one precyzyjne jak przysłowiowy szwajcarski zegarek – sprawią, że nieszczęsny i złą sławą okryty wirus nie będzie się rozprzestrzeniał. O to też każdego dnia się modlimy. Zebrał on już i niestety nadal zbiera żniwo. Kiedy piszę te słowa, słychać aplauz i wyrazy solidarności dla tutejszej służby zdrowia. O godzinie 21.00 ludzie oklaskują, dzwonią, używają gwizdków. Naszych rodaków zachęcamy, by w tym czasie także się modlili o siły dla medyków.

Blisko 40 dni odmieniło malowniczo położone państwo. Sporo osób chodzi zadumanych, smutnych, z wielu ust słychać słowa przerażenia. Na szczęście są tacy, którzy w Bogu pokładają nadzieję. Kiedy w pierwszą wielkopostną niedzielę słuchaliśmy Ewangelii, padły tam m.in. słowa: Nie samym chlebem żyje człowiek… Chleb jest istotny i ważny, co pokazują ostatnie dni także w sklepach, do których piszący te słowa udaje się zazwyczaj raz w tygodniu i widzi zachodzące tam zmiany… Ale człowiek naprawdę żyje każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych i to daje nadzieję oraz ufność w Bożą Opatrzność.

Krajobraz Szwajcarii teraz to coraz więcej ludzi w maseczkach, a także, niestety, puste kościoły, kropielnice bez wody święconej, a zamiast nich automaty z płynami do dezynfekcji rąk…

Oby Zmartwychwstały sprawił, że w wiosennym słońcu pojawią się szwajcarskie góry, jeziora, pastwiska z krowami i owcami, jak i ta prozaiczna, choć tutaj niemal symboliczna, czerwona fasolka w puszce na sklepowej półce…
ks. Hubert Relich