Rozmowa z liturgistą o Triduum Paschalnym

Krzysztof Król

publikacja 09.04.2020 17:30

Triduum Paschalne, jak zauważa ks. Tomasz Sałatka, to podróż, w której "towarzyszymy naszemu Przyjacielowi Jezusowi Chrystusowi w najważniejszych momentach Jego ziemskiej wędrówki".

Rozmowa z liturgistą o Triduum Paschalnym Ks. Tomasz Sałatka jest członkiem Diecezjalnej Komisji Liturgicznej. Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: Zdecydowana większość z nas będzie uczestniczyć w Triduum przed telewizorem czy ekranem komputera. Jak dobrze przeżyć ten czas?

Ks. Tomasz Sałatka: "Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego". Wydaje mi się, że należy potraktować takie przeżywanie jako szansę na spotkanie Boga. Musimy pamiętać, że całe życie religijne jest osadzone na życiu duchowym, czyli nasze pozostanie w domu z pragnieniem uczestnictwa w liturgii Triduum Paschalnego może na nowo uzmysłowić nam wartość doświadczenia Kościoła wspólnotowego, może wzmocnić pragnienie i tęsknotę za żywą liturgią. Choć trzeba pamiętać też o pewnym niebezpieczeństwie tworzenia się nawyków, które później powtarzamy. Dobre nawyki to cnoty, a złe nawyki to wady. I jest takie niebezpieczeństwo, że przy długotrwałym niepraktykowaniu "chodzenia do kościoła" może się to przemienić w zły nawyk, czyli w wadę. Ufajmy Bogu, że jest to etap chwilowy i że jeszcze w tym roku będziemy się cieszyć wiosennym zapachem zmartwychwstania.

Czym jest Triduum Paschalne?

To podróż, aby towarzyszyć Przyjacielowi - Jezusowi Chrystusowi - w najważniejszych momentach Jego ziemskiej wędrówki. Nasz Bóg i Przyjaciel na ostatnim etapie swojego życia zaprasza nas, abyśmy wraz z Nim przeszli drogę męki, śmierci i zmartwychwstania. Ważne jest w tych wydarzeniach, aby się w nie zaangażować całym sobą, aby poczuć, doświadczyć i zasmakować tego, co Jezus dla nas uczynił. Ponieważ Triduum to zaproszenie do przypomnienia sobie o istotnych elementach życia Jezusa, czyli i o naszych.

Aby opisać liturgię Wielkiego Czwartku, Wielkiego Piątku, Wielkiej Soboty i Niedzieli Zmartwychwstania, zapewne potrzeba wielu stron, ale spróbujmy trochę przybliżyć ten czas...

W liturgii Wielkiego Czwartku Chrystus uczy nas powinności oparcia swojego życia na posłuszeństwie Bogu w miłości. Wskazuje też, że służba, która choć zabierze nam życie, rodzi nas do życia nowego. Służba Bogu i człowiekowi to nie epizod życiowy, ale model życia każdego chrześcijanina. Przez służbę mamy stać się znakiem jedności dla świata. Wszyscy chcą jedności, a mało kto chce za tę jedność oddać życie, dlatego Chrystus idzie jako pierwszy. W tej postawie uczy nas, że my, chrześcijanie, mamy iść za Nim w tym, co On czynił, a co powszechnie nazywamy miłością. Miłość to oddać życie przez służbę dla jedności za przyjaciół. Ale czy my chcemy te zadanie podejmować? To już inny temat.

A Wielki Piątek?

To czas obnażenia zła. Jest ono tak destrukcyjne, że niszczy nawet Tego, który jest czystą dobrocią i miłością. Jezus przyjmuje na siebie śmierć, aby nas przekonać, że z tym, co złe, nie należy pertraktować. Ponieważ kończy się dla człowieka to destrukcją i zniszczeniem. Bóg bierze na siebie nieustannie uderzenia, które wymierza szatan, dlatego dobrze jest schować się w świetle Boga. Współczuję tym wszystkim, którzy nie mają gdzie się schować.

Przejdźmy zatem do Wigilii Paschalnej...

Tutaj bardzo ważną rolę odgrywa "gra" światła i ciemności. Światło niesie Chrystus, a ciemność to symbol zła. Dlatego Wigilię Paschalną rozpoczynamy w nocy. To pokazuje, że ciemność jest rozpraszana przez Światło, którym jest sam Chrystus. Dlatego ogień przed kościołem (choć w tym roku wyjątkowo go nie będzie), wejście z zapalonym paschałem do ciemnego kościoła, zapalone świece ołtarzowe w czasie liturgii, a nie na początku, liturgia chrzcielna, no i radosne "Alleluja!", które objawia, że Chrystus zwyciężył śmierć, szatana i grzech, czyniąc nas wolnymi ludźmi. Dlatego też procesje odbywają się w nocy po liturgii paschalnej, która rozpoczyna świętowanie Wielkiejnocy. To właśnie w liturgii paschalnej widzimy, jak Bóg nas prowadzi i w ostateczności zwycięża to, co złe, to, co jest ciemnością. Światło przychodzi zaproszone, nie bójmy się zaprosić Go do naszego życia. Ponieważ zmartwychwstanie musi się dokonać w naszym życiu, musi ożyć to, co w nas umarłe, a Światło - Chrystus - rodzi życie nawet z największej ciemności.