Cud rodzącej się Miłości

Krzysztof Król

publikacja 25.12.2020 10:03

- Wiara ma nam dać jednak wzrok, który w tym wszystkim pomoże nam dostrzec mało istotną zewnętrznie grotę, w której dokonuje się największy cud: rodzącej się Miłości - powiedział bp Tadeusz Lityński podczas Pasterki w kościele pw. Pierwszych Męczenników Polski w Gorzowie Wlkp.

Cud rodzącej się Miłości Bp Tadeusz Lityński. Krzysztof Król /Foto Gość

Biskup na początku homilii podkreślił, że takiej smutnej Pasterki od czasu stanu wojennego jeszcze nie przezywaliśmy. - Smutna, bo wielu choruje, smutna, bo wielu przeżywa dramat utraty pewności jutra związanej z praca zawodową, z prowadzeniem firmy, smutna, bo - jak podają statystyki - wielu naszych braci i wiele sióstr  przeżywa czas żałoby po stracie najbliższych, wiele dzieci zostało osieroconych, a wielu rodziców straciło swoje dziecko. Smutna Pasterka, bo nie możemy przeżywać tego czasu świątecznego w radości wspólnoty rodzinnej, naszej modlitwy w liczbie jak dotychczas - mówił pasterz diecezji.

Betlejemska noc, jak zauważył biskup, pokazuje, że nasza małość uwalnia moc Boga. - Pokazał to Chrystus, który jako odrzucony i wyśmiany na drzewie krzyża dokonał zbawienia, dla którego stał się człowiekiem. Ta Tajemnica ma pokazać też wiarę Boga w dobro, które mamy w sobie, i które możemy dostrzec w czasie pandemii, czy też w czasie tych świąt: jak wielkie cuda dokonują się często w zewnętrznie zbyt małej liczbie personelu medycznego, wolontariuszy, skromnych sąsiadów robiących zakupy dla starszych osób. Jak ogromny cud dzieje się w zwykłym telefonie do kogoś, kto jest samotny, w ofiarowanym uśmiechu, najprostszym geście życzliwości, wypowiadanych słowach "przepraszam" i "przebaczam". Cud narodzin Bożej miłości, jej zwycięstwo nie jest mierzone zewnętrzną wielkością i liczebnością, ale wiarą w dobro, które Bóg ciągle wzbudza w naszym sercu - kontynuował bp Lityński.

Kaznodzieja zauważył, że człowiekowi nie jest łatwo dostrzec dobroć Boga. - Może nie wyczekiwaliśmy tych świąt z taką samą radością, jak dotychczas. Czas pandemii spowodował, że nie mogliśmy dziś przy stole zasiąść z tymi wszystkimi, których chcielibyśmy mieć teraz przy sobie, za którymi tęsknimy. Kiedy patrzymy codziennie na medialne przekazy, karmieni jesteśmy statystykami kolejnych zachorowań i zgonów, trudno uwierzyć, że Boża miłość jest potężniejsza niż zło, którego tak wiele wokół nas - mówił pasterz diecezji.

- Tak samo było w noc betlejemską. Wokół działo się bardzo wiele, Herod mordował, wielu z niepewnością wyglądało kolejnego dnia. Wiara ma nam dać jednak wzrok, który w tym wszystkim pomoże nam dostrzec mało istotną zewnętrznie grotę, w której dokonuje się największy cud - rodzącej się Miłości. Boże Narodzenie daję tę pewność, że rodzi się ona wszędzie, stając się sensem i siłą do przeżywania trudów i dramatów świata - dodał.

W homilii nie zabrało odniesień do ogłoszonego 8 grudnia 2020 r. przez papieża Franciszka Roku św. Józefa z okazji 150. rocznicy ustanowienia Opiekuna Jezusa Patronem Kościoła powszechnego. - Stając dzisiaj przy żłóbku jesteśmy zaproszeni przez papieża Franciszka do zatrzymania naszego wzroku, do zauważenia św. Józefa. Dlaczego? Nie tylko dlatego, że jest patronem Kościoła, ale również dlatego, że św. Józef uczy nas pełnić wolę Bożą, której po ludzku nie rozumiemy, która nas zaskakuje i sprawia ból, to on uczy nas jako „ojciec przyjmujący” jak być gotowym przyjąć od Boga nawet to co jest niespodziewane - mówił biskup.

- Św. Józef ze żłobka uczy nas także postawy wpatrzenia w Jezusa, adoracji Jezusa. Człowiek dzisiaj odwraca wzrok od Jezusa, ucieka przed Jezusem, przed Jego obecnością. Boże Narodzenie daje nam wierzącym okazję zarówno w kościele jak też w domu doświadczyć bliskości Jezusa. Chociaż internet będzie nas zapraszał usilnie, chociaż telewizja będzie kusiła siłą reklamy i różnych programów rozrywkowych, to jednak to są święta naszego Zbawiciela. Jako chrześcijanie mamy być zaangażowani, aby usłyszeć  i zobaczyć Jezusa, aby trwać przy Jezusie w postawie adoracji - dodał na zakończenie.