"Wakacje z tatą" nad jeziorem Bronków

Ks. Tomasz Gierasimczyk Ks. Tomasz Gierasimczyk

publikacja 28.06.2021 20:02

Modlitwa - Spotkanie - Wyprawa. To hasła wakacyjnej przygody dla ojców i dzieci, którą przygotowało Katolickie Stowarzyszenie "Ojcostwo Powołaniem" z Zielonej Góry.

"Wakacje z tatą" nad jeziorem Bronków Ojcowska wyprawa to okazja także, by poznać świętych, na przykład przez komiks o św. Janie Pawle II. Ks. Tomasz Gierasimczyk /Foto Gość

Tu jest fantastycznie! Nie mogę się doczekać kolejnego roku! - mówi Andrzej Agopsowicz z Żar. Przyjechał tu z córkami: siedmioletnią Hanią i czteroipółletnią Alą. Mama z najmłodszą córeczką została w domu. Dziś tata robi sałatkę na obozowy obiad. Jest pierwszy raz na takiej wyprawie. - Bardzo było mi to potrzebne. I dzieciom też. Zapamiętam nasze Eucharystie i nauczanie o tym, aby błogosławić swoje dzieci, uważać na słowa, nie gasić ich swoimi ambicjami. Moc ojcowskiego błogosławieństwa jest tu bardzo ważna! – mówi. Hania z nieśmiałą ciekawością patrzy na księdza-dziennikarza. Najbardziej na obozie podobają jej się kąpiele w jeziorze, no i nocne łapanie ryb na pomoście. Sama złowiła płotkę, a jej młodsza siostra – małego leszcza. Rybki siostry wrzuciły z powrotem do wody.

Łukasz Frączkiewicz ze stowarzyszenia jest ojcem dwóch synów i dwóch córek. Śmiejąc się, nazywa ten czas „prywatnym wyjazdem wbrew logice”. – Wszystkie dzieci chciały jechać i nie wyobrażały sobie, żeby mogło być inaczej – mówi. – Ale ten czas jest bardzo dobry. To inwestycja! Jesteśmy tu dla naszych dzieci. A dzieci mogą zobaczyć, że z tatą jest fajnie - dodaje. Jest ratownikiem medycznym. Wiedzę o pierwszej pomocy propaguje w stowarzyszeniu i na obozie. – To mój wkład – mówi.

Nocna wyprawa z noktowizorem do lasu budzi emocje u każdego łowcy przygód. Dziewięcioletni Aleksander musiał się mierzyć z dreszczykiem strachu. Czego się obawiał? - Wilków! - odpowiada. Wilki w lasach są, ale na szczęście trzymają się z daleka. Tylko, że nigdy nic nie wiadomo… A właściwie wiadomo. Tata, DJ Brzuch, jest obok.

Wiktor Gaziński, trzynastolatek z Nowej Soli, przyjechał tu już trzeci raz. – Bardzo mi się tu podoba! – nie ma wątpliwości. – Lubię łowić ryby z tatą (a jesienią zbierać grzyby). Jestem więc tutaj w swoim żywiole. No i bardzo lubię też wspólne gotowanie, nocne wyprawy, i grę w mafię – wylicza męskie obozowe zajęcia.

Za duchowy program odpowiada ks. Piotr Wadowski, asystent stowarzyszenia. – Oprócz Mszy i modlitwy jest tu codzienny punkt zatytułowany „Tata i Dziecko ze Słowem Bożym”, do którego robię wprowadzenie, a potem ojcowie rozmawiają na ten temat z dziećmi – mówi. – Co roku jest nas coraz więcej. Zaczęło się od 20 osób, a teraz jest już sto – zauważa.

- Tym razem te kilka dni na początku wakacji spędzamy w pięknym Kompleksie Wypoczynkowym Kołatka niedaleko Zielonej Góry – mówi Lesław Barczyński, zwany na obozie jako DJ Brzuch. Taką ojcowską wyprawę organizuje już piąty raz. Ale po raz pierwszy pod znakiem Katolickiego Stowarzyszenia „Ojcostwo Powołaniem”, które powstało rok temu przy zielonogórskiej parafii pw. Miłosierdzia Bożego w Zielonej Górze. Mąż i ojciec piątki dzieci, a zawodowo grafik komputerowy jest jego pomysłodawcą. Mówi o sobie, że jego drugim przyjacielem zaraz po Bogu jest św. Józef.

Wspólnota Mężczyzn św. Józefa też czynnie włącza się w organizację obozowiska i jego atrakcji. A zaproszenie było skierowane do wszystkich, niezależnie od światopoglądu. Przyjechało tu ponad 30 ojców z dziećmi. W sumie około stu uczestników z Zielonej Góry, Żar, Głogowa, Nowej Soli, a nawet ze Szczecina. Co tu przeżywają? – Nie chcemy niczego robić bez Boga, a więc dla chętnych jest codzienna Eucharystia i rozważanie słowa Bożego, które chcemy przeżyć w codzienności – mówi Lesław Barczyński. – Ale oczywiście jest też mnóstwo zabawy, muzyki, konkursów i nagród, a także czasu na luzie, kąpieli w jeziorze, ognisk i takich atrakcji jak rowery wodne czy tegoroczny spływ kajakowy – dodaje.

Są również tematy do rozważenia i zapamiętania. W tym roku pogadankę o uzależnieniu od internetu poprzedził spektakl w wykonaniu Teatru „Ojcostwo Powołaniem”, którego aktorami stali się oczywiście ojcowie, uczestnicy wyprawy. Głównym motywem przedstawienia była rodzina ze smartfonami w ręku. Była też pogadanka i ćwiczenia z pierwszej pomocy dla dorosłych i dzieci. To coroczny, doceniany przez uczestników, punkt programu. W tym roku najmłodsi mogli też poznawać tajniki wędkarstwa. Służyły temu warsztaty i konkursy na plaży i na łowisku. Zajęcia prowadził pan Zbigniew Bylica, pasjonat wędkarstwa. Przygotował też dzieci do udziału w zawodach. Czy będą miały szansę dziś coś złowić? – Bardzo dużą! Rybki są małe, ale jest ich tu dziś wiele – zapowiada. A jak już dzieci pójdą spać? – To siadamy w męskim gronie i omawiamy różne sprawy. Przy czym wyznajemy zasadę: absolutny brak alkoholu i innych używek. Dzieci uczą się tu, że można się wspaniale bawić przy wodzie sodowej. Albo przy kawie z ekspresu, który mamy tu do dyspozycji – mówi DJ Brzuch.

Patronem części wędkarskiej jest PZW Zielona Góra, a całą ojcowską wyprawę wsparł też Urząd Miasta Zielona Góra. – To cieszy, że katolickie stowarzyszenie ma pomoc ze strony miasta – mówi Lesław Barczyński. – A we wrześniu zapraszamy na nocną wyprawę do lasu na rykowisko. Tylko, że tam nie będzie już takich wygód jak tu – zapowiada.