Ratowała Hostie i ludzi

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 50/2021

publikacja 16.12.2021 00:00

Siostra Weronika Szelejewska, elżbietanka, opowiada o heroicznej postawie zakonnicy, cichej bohaterce Wschowy.

– Od s. M. Iwony Król możemy uczyć się wewnętrznej równowagi oraz bycia przy drugim człowieku z uśmiechem i dobrym słowem – zauważa s. Weronika. – Od s. M. Iwony Król możemy uczyć się wewnętrznej równowagi oraz bycia przy drugim człowieku z uśmiechem i dobrym słowem – zauważa s. Weronika.
Krzysztof Król /Foto Gość

Krzysztof Król: To prawda, że trwają przygotowania do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego siostry Marii Iwony Król?

Siostra Weronika Szelejewska: Tak! W 2018 roku mieszkańcy Wschowy zwrócili się z prośbą do przełożonej Prowincji Poznańskiej Zgromadzenia Sióstr św. Elżbiety siostry Kamili Paszkowiak z prośbą o rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego siostry M. Iwony Król [Maria to pierwsze zakonne imię każdej elżbietanki – przyp. red.]. Aktualnie jesteśmy na etapie zbierania dokumentów i przeglądania archiwów oraz poszukiwania świadków życia i posługiwania naszej kandydatki na ołtarze. Kluczowe jest znalezienie naocznych świadków, pamiętających siostrę lub słyszących o niej od krewnych, znajomych, sióstr i kapłanów. Dlatego zwracam się z serdeczną prośbą, aby takie osoby skontaktowały się ze mną telefonicznie lub e-mailowo. Niestety, minęło już ponad 30 lat od śmierci siostry i tych świadków jest coraz mniej. Ale mimo to pamięć o siostrze jest nadal żywa. Zgłaszają się osoby, które ją pamiętają. Ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej biskup Tadeusz Lityński wyraził zgodę na wydruk obrazków z modlitwą za wstawiennictwem siostry. Do tej modlitwy serdecznie zachęcam. Ważnym warunkiem rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego jest również ukazanie istnienia kultu prywatnego osoby, która ma być wyniesiona na ołtarze.

Siostra Iwona przybyła tu w 1939 roku i posługiwała aż do swej śmierci w roku 1990. Nazywana jest cichą bohaterką Wschowy. Dlaczego?

Bohaterką, ponieważ dokonała czynów heroicznych. Cichą, ponieważ o tym nie mówiła. Była pokorna i nie szczyciła się swoimi zasługami. O czynach, które wspomnę, dowiadujemy się z „Garści wspomnień z czasów II wojny światowej”. Są to wspomnienia s. M. Iwony Król spisane przez jej współsiostrę. Okres II wojny światowej był dla niej bardzo trudny i bolesny. Była świadkiem ogromu ludzkiego cierpienia. Widziała porzucone dzieci, zwłoki na ulicach, o których pochówek się troszczyła, panującą biedę i okrucieństwo Armii Radzieckiej. W takiej codzienności dane było jej żyć. W roku 1944 ówczesny proboszcz przekazał jej klucze do kościoła, prosząc, aby opiekowała się świątynią. Wkrótce po tym został ewakuowany z miasta. Siostra wzięła sobie te słowa głęboko do serca i z narażeniem życia wyniosła ze świątyni bombę zegarową, która niedługo potem wybuchła. To jej zasługa, że kościół pw. św. Stanisława Biskupa i Męczennika nie został zniszczony i możemy modlić się w nim po dziś dzień.

Nie bała się bomb, ale i sowieckich żołnierzy…

Tak. Kiedy stacjonowali we Wschowie i okolicach, niszczyli wszystko, co święte. Profanowali Najświętszy Sakrament, szaty i sprzęty liturgiczne. Siostra M. Iwona miała wówczas trzydzieści kilka lat, była więc młodą kobietą. Wiemy, jak okrutni byli radzieccy żołnierze. Siostra, wiedząc, co jej grozi, nie bała się stawić im czoła. Chodziła do pobliskich kościołów i zbierała z posadzek konsekrowane Hostie. Jej miłość do Chrystusa nie była w stanie znieść świadomości, że jej umiłowany Bóg jest sponiewierany. Narażała życie, składając je w ręce Ojca niebieskiego, który czuwał nad nią. Mówiła, że kiedy Jezus jest z nią, nic jej nie grozi. Dzięki niej zachował się piękny i cenny dorobek polskiej historii i kultury sakralnej, ale przede wszystkim dała współczesnym jej ludziom nadzieję, wiarę w człowieczeństwo i ulgę w cierpieniu. Wyryła w niejednym ludzkim sercu obraz prawdziwej, głębokiej miłości i Bożej dobroci.

Co jeszcze powinniśmy o niej wiedzieć?

Z wykształcenia była pielęgniarką, pomagała osobom chorym i cierpiącym. Nikomu nie odmawiała pomocy, obok nikogo nie potrafiła przejść obojętnie. Opiekowała się chorymi zarówno w ciągu dnia, jak i w nocy. Chodziła do pobliskich wiosek leczyć osoby starsze i malutkie dzieci, których rodzice nie mogli przywieźć do miasta. Słyszałam wiele opowieści ludzi, których stan zdrowia był bardzo ciężki, lekarze nie dawali im szans na przeżycie. Wśród nich były również dzieci, którym groziła amputacja kończyn. Kiedy osoby te trafiały pod opiekę s. M. Iwony, wracały do zdrowia. Dziś ze łzami w oczach wspominają, że zawdzięczają jej życie i pełną sprawność. • Kontakt z siostrami elżbietankami: tel. 726 845 019, e-mail: s.miwonakrol@gmail.com

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.