Wyruszyła Rowerowa Pielgrzymka Głogowska

Ks. Tomasz Gierasimczyk Ks. Tomasz Gierasimczyk

publikacja 30.06.2022 09:57

Jasna Góra. To cel blisko 120 pielgrzymów cyklistów. Rano 30 czerwca pątniczy peleton wystartował spod głogowskiego kościoła pw. NMP Królowej Polski.

Wyruszyła Rowerowa Pielgrzymka Głogowska I ruszyli! Dla grupy ze Świebodzina i Zielonej Góry pielgrzymka liczy pięć dni, a świebodzinianie pokonają w sumie aż 420 km. Od Głogowa do celu pozostają cztery dni na rowerze i 330 km. Ks. Tomasz Gierasimczyk /Foto Gość

Do grupy głogowskiej dzień wcześniej dołączyło dwudziestu pielgrzymów ze Świebodzina i Zielonej Góry. Wszyscy jadą pod hasłem roku duszpasterskiego „Posłani w pokoju Chrystusa”. To nawiązanie do zakończenia każdej Mszy św. - Będziemy się zastanawiać podczas tych rekolekcji nad tym, co Eucharystia sprawia w naszym życiu, jak nasze życie chrześcijańskie przemienia - mówi Mateusz Łopatko, pilot pielgrzymki. - Z powodu sytuacji kraju niedaleko nas i na świecie to hasło ma też niesamowite, dodatkowe znaczenie, że my jako chrześcijanie, katolicy, mamy być ludźmi, którzy niosą pokój - dodaje.

Dlaczego zdecydowali się na pielgrzymkę rowerową? - Mamy nasz Głogowski Klub Rowerowy, naszą senioralną grupę rowerową. Jadę już po raz czwarty i namówiłam swoją ekipę, którzy jadą pierwszy raz. Każdy ma jakiś cel - mówi Danuta Kieżyk. Czy to tylko rowerowy rajd? - Nie, absolutnie nie! - nie mają wątpliwości członkowie grupy. - Do Matki Bożej nie jedzie się jak na rajd rowerowy. Każdy ma swoje osobiste intencje. Modlimy się też za naszych chorych przyjaciół i o pokój na świecie - mówią Filip Bagiński oraz Marian i Helena Wolakowie, małżeństwo, które na Jasną Górę jedzie tandemem. Czy seniorzy nie boją się pielgrzymkowych trudów? - Trasy się nie boimy. Jeździmy sporo rowerami. Poza tym to jest pielgrzymka, a nie rajd. Trzeba się poświęcić. Czemuś to ma służyć i nie ma tu jakichś tam ulg - mówi pani Danuta.

Dla Genowefy Petryszyn z Zielonej Góry to już siódma pielgrzymka rowerowa do Częstochowy. Wcześniej było też pięć pieszych. - Jadąc na rowerze łatwiej się skupić, rozmyślać, bo głowa jest spokojna. Po prostu się jedzie. Choć już około setnego kilometra przejechanego w ciągu dnia jest troszkę ciężko. To już jednak wiek… Ale głowa jest do rozmyślania i medytowania. Można na przykład w Godzinie Miłosierdzia rozważać mękę Pana Jezusa i zastanowić się nad wszystkimi problemami, dobrze przeżyć pielgrzymkę - przekonuje. A którą formę pielgrzmki, pieszą czy rowerową, poleciłaby swoim rówieśnikom? - Gdy byłam młodsza, to chodziłam pieszo, ale teraz, jak mam więcej lat, to jadę. Seniorzy niech się nie boją i niech się wybierają rowerem! - zachęca.

Grupie towarzyszy dwóch księży - ks. Łukasz Malec z Zielonej Góry i o. Bogdan Kordek, kapucyn z Nowej Soli. Obaj w tej pielgrzymce jadą pierwszy raz. Co robi duchowy przewodnik podczas etapu? - W czasie jazdy jedzie! - śmieje się ks. Łukasz. Trudno bowiem jak na pieszych pielgrzymkach prowadzić w trakcie drogi modlitwy czy konferencje. Na to jest czas na postojach. - Jest Msza św. albo modlitwa Anioł Pański czy Koronka do Bożego Miłosierdzia w kościołach, przy których się zatrzymujemy. Wieczorami są katechezy, adoracje. Na pewno będzie też czas na spowiedź, rozmowy. Myślę, że tutaj rola przewodnika jest podobna do tej na pielgrzymce pieszej - tłumaczy.

Pątników żegnał proboszcz miejscowej parafii ks. Witold Pietsch. - Każde pielgrzymowanie to nie tylko pokonywanie fizycznej odległości, ale także duchowe pielgrzymowanie, pokonywanie tych odległości, które zawsze istnieją między człowiekiem a Bogiem, między naszą słabością, a nawet złem, które jest w naszym życiu i wnętrzu, do tej przestrzeni, gdzie jest dobro - mówił, udzielając błogosławieństwa.