Ponoć gra u nich ksiądz

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 41/2023

publikacja 12.10.2023 00:00

Czy zamiłowanie do piłki nożnej można połączyć z kapłaństwem? Okazuje się, że tak!

Wikary z Żagania trenuje we wtorki, kiedy ma wolny dzień, a mecze zazwyczaj wypadają w soboty wczesnym popołudniem, kiedy nie ma obowiązków duszpasterskich. Wikary z Żagania trenuje we wtorki, kiedy ma wolny dzień, a mecze zazwyczaj wypadają w soboty wczesnym popołudniem, kiedy nie ma obowiązków duszpasterskich.
Krzysztof Król /Foto Gość

Piłka nożna towarzyszy mu nieprzerwanie od ósmego roku życia. Zanim rozpoczął formację do kapłaństwa grał w Szprotawie w KS Sprotavia, a gdy poszedł do seminarium, to wcale nie przestał kopać w futbolówkę. – Graliśmy nie tylko między sobą, ale też było sporo wyjazdów na rozgrywki międzyseminaryjne i nawet mieliśmy małe sukcesy! Jednego roku zajęliśmy piąte miejsce w Polsce – wspomina ks. Łukasz. – Kiedy jednak kleryków było mniej, to i o grę było trudniej. Z czasem zacząłem chodzić na treningi miejscowego klubu Meteor Gościkowo i nawet zadebiutowałem w jednym meczu ligowym – dodaje z uśmiechem.

Powoli się rozkręcam

Po święceniach trafił do parafii pw. Wniebowzięcia NMP w Żaganiu. Tu w wolnych chwilach grał razem z mundurowymi na orliku, a potem został zaproszony do wspólnej gry z uczniami, którzy na co dzień trenują w lokalnych klubach. – Pokazałem się z całkiem dobrej strony i wtedy padło pytanie, czy przyjdę na trening – opowiada żagański wikariusz.

Tak dołączył do KS Tomaszowo, który aktualnie zajmuje piąte miejsce w klasie A. Atmosfera szatni i boiska nigdy nie była mu obca. – W Tomaszowie jest niezwykła. Najlepsza spośród klubów, w których do tej pory grałem. Jest sporo młodych zawodników, m.in. moi uczniowie, ale też wielu doświadczonych piłkarzy – wyjaśnia kapłan, który na swoim koncie ma już kilka bramek. – Powoli się rozkręcam i wracam do formy – dodaje z uśmiechem.

Prezesie, ale naprawdę

Gdy na pierwszym treningu zawodnicy dowiedzieli, że jest księdzem, było wielkie zdziwienie. – Początkowo miałem pewne obawy, że obecność księdza w szatni piłkarskiej będzie krępująca, ale tylko do pierwszego treningu. Łukasz momentalnie wkomponował się w drużynę – przyznaje zawodnik Maciej Grabowski. – Oprócz tego, że na boisku i poza nim jest dobrym kolegą i zawsze można na niego liczyć, ma w sobie to, co moim zdaniem powinien mieć dobry kapłan, czyli kocha życie i na każdym kroku przekazuje od siebie pozytywną energię – dodaje.

Pełne zaangażowanie w drużynę w każdej dziedzinie doceniają trener i prezes. – Na boisku niezwykle waleczny, nieustępliwy i szybki, a poza boiskiem oaza spokoju. Bardzo dobry zawodnik, który nieraz udowadniał swoimi boiskowymi zagraniami i golami przydatność dla drużyny. Dla mnie osobiście nie jest istotne kto, gdzie pracuje i jakie ma poglądy. Ważne, żeby był zaangażowany w to, co robi na boisku w 100 procentach, a taki właśnie jest ks. Łukasz – wyjaśnia trener Michał Błoński, a prezes Mariusz Krugły dodaje: – Na treningu podszedł do mnie Dawid, zawodnik naszego klubu, i zapytał: „Prezesie, czy może u nas w klubie zagrać ksiądz?”. Odpowiedziałem: „Poniosło ciebie trochę z tym żartem”, a on do mnie: „Prezesie, ale naprawdę!”. Odpowiedziałem: „Czemu nie!”. I tak się rozpoczęła przygoda ks. Łukasza w naszym klubie.

Na boisku jest dużym wsparciem drużyny, nie tylko duchowym.

Autentyczność zaciekawia ludzi

Sportową pasję nieraz miał okazję wykorzystać w kapłaństwie. Sport to przecież świetna okazja do tego, aby poznać drugiego człowieka. – Dla mnie duszpasterstwo zaczyna się właśnie od budowania relacji, a sport jest świetnym do tego narzędziem – podkreśla ks. Łukasz. – Z parafianami w Żaganiu grywałem w squasha i tenisa, z młodzieżą szkolną i ministrantami wybieraliśmy się na kajaki i paintball, a od kilku miesięcy regularnie pojawiam się na siłowni, gdzie spotykam moich uczniów, z którymi gram w klubie piłkarskim. Tego sportu rzeczywiście jest wiele. Dla mnie to czas odpoczynku, spotkania z ludźmi, którzy też niejednokrotnie dziękują za świadectwo. Sporo jest też takich, którzy nie dowierzają i czasem słychać w szatni rozmowy przeciwników, że „ponoć gra u nich ksiądz”. Piękne są te momenty, gdy ministranci z rodzicami czy inni parafianie pojawiają się na trybunach – dodaje.

W tej aktywności sportowej nie kieruje się jakimiś ukrytymi celami ewangelizacyjnymi czy osobistymi. – Pociągają mnie słowa papieża Franciszka, że ksiądz musi być tam, gdzie są ludzie. Mnóstwo ich w sporcie – wyjaśnia kapłan. – Nie tylko gramy razem w piłkę, ale spędzamy też wspólnie czas. To owocuje, bo niedawno miałem przywilej ochrzcić synka naszego kapitana. Są też pytania o bierzmowanie, Kościół i wiarę. Tak jak my, księża, potrzebujemy wiernych w kościele, tak oni potrzebują nas w ich życiu codziennym – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.