Zrzutka od serca

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 48/2023

publikacja 30.11.2023 00:00

Co prawda Adwent dopiero się rozpoczyna, ale tu już bardzo intensywnie myśli się o Wigilii, i to wcale nie z powodu wystroju świątecznego w sklepach.

Było coś dla ciała, ale i też coś dla ducha. Było coś dla ciała, ale i też coś dla ducha.
Krzysztof Król /Foto Gość

Od 20 lat w domu generalnym Zgromadzenia Sióstr Jezusa Miłosiernego w Gorzowie Wlkp. osoby w kryzysie bezdomności i ubogie mogą liczyć na ciepły posiłek i dobre słowo. W tygodniu przychodzi tu codziennie 20–30 osób, a w weekendy nawet 50. Siostry wspierają wolontariusze, a tych ostatnio znacznie przybyło. – Dwa miesiące temu, po czterech latach nieobecności, znowu przyszłam do Gorzowa i zaczęłam myśleć o utworzeniu grupy wolontariuszy. Mówiono, że będzie ciężko, bo ludzie mają dużo dodatkowych zajęć – opowiada s. Anna. – W ciągu ostatniego miesiąca te anioły z głowami pełnymi pomysłów po prostu spadają nam z nieba. To nie jest prawda, że ludzie nie mają czasu, aby pomagać drugiemu człowiekowi – dodaje.

Oczy ubogiego Chrystusa

Wolontariuszom faktycznie inwencji nie brakuje. Ostatnio namówili siostry, aby posiłek w Światowy Dzień Ubogich był uroczystym obiadem. – Dziś podajemy żurek, bigos i placki ziemniaczane zapiekane z serem i mięsem mielonym. A na deser jest ciasto, kawa, herbata i galaretka z bitą śmietaną i owocami – wyjaśnia Małgorzata Nowakowska, która prowadzi swoją firmę. – Wszystko przygotowujemy już od kilku dni i wiele osób włożyło w to kawałek serca. Oczywiście gotujemy z tego, co mamy z darów. Na szczęście Pan Bóg pomaga i wszystkiego w dniu dzisiejszym jest pod dostatkiem. Takie dni mobilizują do pracy i budowania międzyludzkich relacji. Przychodzę tu już od kilku lat i nawet jeśli brakuje czasu na co dzień, to ten pobyt tutaj daje dużo siły i radości, którą mogę dzielić się dalej. Patrząc w oczy ubogiego, patrzymy przecież w oczy Chrystusa – dodaje.

Każdy z wolontariuszy to osobna historia. Niektórzy, tak jak Maksymilian Burzyński, dopiero dołączyli do ekipy. – Dla mnie to ciężki rok, pełen refleksji i przemyśleń. Postanowiłem najbliższe święta Bożego Narodzenia spędzić inaczej niż zwykle. Używając mediów społecznościowych, rzuciłem hasło na grupach lokalnych, czy organizuje ktoś w Gorzowie wigilię dla osób bezdomnych, samotnych i po prostu potrzebujących – wyjaśnia Maksymilian, który jest handlowcem. – Okazało się, że siostry zakonne codziennie pomagają takim osobom, więc stwierdziłem, że im w tym pomogę. Założyłem grupę na Facebooku „Pomagamy Ubogim Gorzów Wielkopolski/Okolice”, gdzie zapisały się osoby o wielkim sercu. Wspólnie zbieramy produkty, które zasilą przygotowanie wigilii. Założyliśmy także zrzutkę pt. „Wigilia dla ubogich”. Chcemy też uzbierać fundusze, aby przygotować każdemu, kto przyjdzie, paczkę z prezentem. Wierzymy, że nasza zrzutka jest w stanie przyciągnąć dobre dusze z całej Polski i nie tylko – dodaje.

Nauka „szarej” miłości

W siostrzanej stołówce znalazła się też Katarzyna Radziewicz. – To nic innego jak prowadzenie Pana Boga. Jak się kilkukrotnie usłyszy zaproszenie od Niego, to nie ma już wyjścia – śmieje się Kasia. Na co dzień jest sprzedawcą, a tu pomaga przy wydawaniu posiłków. – Pierwszy raz o możliwości pomocy powiedziała mi siostra Ania, a później Bóg posłużył się jeszcze dwoma osobami i tak znalazłam się na Wyszyńskiego – dodaje.

To doświadczenie jest bezcenne. – To nauka takiej prostej „szarej” i codziennej miłości, bycia z drugim człowiekiem. Nauka bycia z ludźmi, do których kiedyś nie wiedziałam, jak podejść, i bałam się tego – przyznaje szczerze. – Tu odkrywam, że najważniejsze jest po prostu bycie i tak niewiele potrzeba, by rozlało się dobro. Ono jest w zwyczajności! Odkrywam piękno ludzi, zarówno wolontariuszy, jak i tych, którzy przychodzą skorzystać z pomocy – dodaje.

Gorzowianka zachęca innych do pomocy, bo dzięki temu można odkryć, co to znaczy służba. – Warto ją podjąć, aby zobaczyć, jak piękni są ludzie przychodzący do sióstr i jak niewiele trzeba, żeby pomóc. Przecież do tego wzywa nas Pan w przykazaniu miłości bliźniego, a jak wiadomo, wiara bez uczynków jest martwa – podkreśla Kasia i zachęca także do wsparcia zrzutki na wigilię. – Dlatego chcemy sprawić, by dzień 24 grudnia, tak wyjątkowy dla nas wszystkich, był też wyjątkowy dla ubogich. Chcemy, aby mogli poczuć w tę zimową porę trochę ciepła. Zarówno tego pochodzącego z cieplutkich potraw, jak i też tego płynącego z przebywania razem, z drugim człowiekiem. Po prostu wesołego świętowania narodzenia Pana – dodaje.

Ten widok otwiera oczy

O tym, jak ważna to chwila, wiedzą dobrze siostry, które obserwują bezdomnych i ubogich 24 grudnia podczas wigilii. – Osoby, które przychodzą do nas stale, dobrze czują się w naszym towarzystwie. Na co dzień uśmiechają się i są otwarte, bo już nas znają, ale wigilia zawsze przywołuje w nich ogromną tęsknotę za rodziną i kimś bliskim – zauważa s. Anna. – Chcielibyśmy chociaż w tym dniu dać im to, czego nie mają w ciągu całego roku. Oni często wspominają ten dzień: „Siostro to był cudowny czas! Byliśmy dla siebie jak rodzina!” – mówią nieraz. To taka pozytywna dawka doświadczenia, która potem, w jakiejś kryzysowej sytuacji, pozwoli im przypomnieć sobie, że nie są sami, a może też będzie motywacją do podjęcia decyzji, aby coś zmienić w swoim życiu – dodaje.

Historie bezdomnych, podobnie jak wolontariuszy, są bardzo różne, ale nikt tu nikogo nie ocenia. A na ten biały obrus, ubraną choinkę i dzielenie się opłatkiem czeka chociażby pan Ludwik, który przychodzi do sióstr od sześciu lat. – Jestem bezdomny i nie wiem, co bym zrobił, gdyby nie to miejsce – opowiada. – Tu dostaję nie tylko jedzenie, ale też dobre słowo. Już nie mogę doczekać się wigilii – dodaje.

To miejsce daje do myślenia każdemu. – Widok osób, które cieszą się z powodu zupy na obiad, otwiera oczy – przyznaje Maksymilian Burzyński. – Wolontariat uczy szacunku do drugiego człowieka niezależnie od stanu konta. Uczy pokory i dobroci. Życzę każdemu, aby znalazł czas na refleksję nad swoim życiem i pomyślał, co tak naprawdę jest ważne. Nowy model telefonu, który właśnie wyszedł, czy bycie dobrym człowiekiem? A przecież tak niewiele trzeba. Zwolnijmy, nie dajmy się wciągnąć w ten wyścig. Mamy jedno życie – dodaje.

Przyszedł z synami

O zwolnieniu w dawaniu nie może jednak być mowy. Wolontariuszom już po głowie chodzą kolejne akcje i zrzutki. – Kupować odzież dla potrzebujących, wyposażyć ich w buty, czapki, szaliki. Pomóc siostrom, u których przebywają także osoby bezdomne przechodzące resocjalizację – wyjaśnia Maksymilian. – Siostry codziennie pomagają każdemu, kto takiej pomocy potrzebuje. Jednak to wszystko wymaga środków. Warto w takie miejsca przychodzić z rodziną, aby dzieci także od najmłodszych lat uczyły się pomagać i zobaczyły jak niewiele potrzeba do szczęścia. Nauczyć je empatii w świecie, gdzie system wartości prawie nie istnieje – dodaje.

Tak właśnie zrobił Bartłomiej Wojciechowski, który z synami przychodzi pomagać od dwóch miesięcy. – Znam się z siostrami z kościoła. Powiedziały o tym, co tutaj robią, i postanowiłem pomóc. To na pewno poczucie spełnienia, ale też fajny jest kontakt z tymi ludźmi, którzy mają w sobie coś takiego prawdziwego – tłumaczy gorzowianin, który na co dzień jest technikiem dentystycznym. – Zachęcam każdego do przyjścia i pomagania razem z nami. To jest trudne tylko za pierwszym razem. Warto chociaż raz spróbować, może nie każdy zostanie, ale wielu wróci tu z powrotem. Podobnie jak moi synowie. Za pierwszym razem byli niepewni, ale później sami pytali, kiedy pójdziemy znów – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.