To nie dzieci, ale dorośli

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 01/2024

publikacja 04.01.2024 00:00

Sztuka otwiera osoby niepełnosprawne na świat, a także zaprasza do odkrycia ich wyjątkowego świata.

Jedną z prac prezentuje Krystyna Pustkowiak. Jedną z prac prezentuje Krystyna Pustkowiak.
Krzysztof Król /Foto Gość

Marzenia nigdy nie są niepełnosprawne, pomagamy je spełniać – to motto Stowarzyszenia „Petra” z Zielonej Góry, które od 2008 roku działa na rzecz osób z niepełnosprawnością intelektualną i ich rodzin. Największym celem jest zbudowanie dla nich domu, ale nie zapominają też o innych, bardziej codziennych marzeniach. I każdy, kto był na VII Przeglądzie Twórczości osób starszych i niepełnosprawnych – Witki 2023, przekonał się o tym na własne oczy. Na koniec roku w Teatrze Lubuskim było głośno, wesoło i wzruszająco. – Przegląd powstał z ogromnego pragnienia spotkania osób starszych i z niepełnosprawnościami. W każdym z ośrodków, w którym się gromadzą, nie brakuje zajęć artystycznych, więc postanowiliśmy iść w tym kierunku – wyjaśnia Krystyna Pustkowiak, prezes Stowarzyszenia „Petra”. – Dzięki temu osoby starsze i niepełnosprawne mogą zaistnieć na prawdziwej scenie i pokazać efekt swojej całorocznej pracy szerszemu gronu – dodaje.

Chcą normalnie żyć

Tym razem skupmy się na osobach niepełnosprawnych intelektualnie, dla których teatr, ale i szeroko rozumiana sztuka to ważny element życia. – W ten sposób mogą wyrazić swoje emocje, komunikować się ze światem czy chociażby opowiedzieć o swoich marzeniach – podkreśla Krystyna Pustkowiak.

Na zielonogórskiej scenie jako pierwszy wystąpił zespół Tęczaki z Warsztatu Terapii Zajęciowej „Fuzja” w Zielonej Górze. Od dziewięciu lat prowadzi go zawodowa aktorka Elżbieta Donimirska. – Wcześniej pracowała z nimi moja koleżanka aktorka Małgorzata Wower, ale ze względów rodzinnych nie była w stanie dalej tego robić i zapytała mnie, czy ja bym się tego podjęła. I tak się zaczęła ta fascynująca przygoda – opowiada z uśmiechem aktorka. – Bardzo to lubię i przez te lata znamy się jak łyse konie. Oczywiście nie jest to łatwe i wszystko zależy od stopnia ich niepełnosprawności. Co do mojej grupy, muszę dobierać takie teksty, żeby ci wyjątkowi aktorzy mogli wszystko zrozumieć i zapamiętać – dodaje.

Ich praca to nie tylko nauka tekstu czy konkretnych ról. – Bardzo dużo rozmawiamy o emocjach, aby moi podopieczni mieli szersze spojrzenie na świat – wyjaśnia pani Elżbieta. – W końcu przychodzi taki moment, że zaczynają się otwierać i mówić, co czują, co ich boli i dla mnie jest to bardzo ważne. Często te ich potrzeby spychamy na bok, ale oni przecież wszystko czują i chcą normalnie żyć. Chcą być kochani i traktowani normalnie. Praca z nimi to dla mnie wielka lekcja pokory; daje mi też spełnienie i dużo radości – dodaje.

Tym razem zespół Tęczaki zaprezentował przedstawienia pt. „Jak kózka uczyła się pływać, czyli jak zwierzęta poszły do szkoły”. Narratorem w przedstawieniu była Paulina. – Było dużo pracy, ale jest satysfakcja – podkreśla z uśmiechem. – Cieszę się, że mogliśmy wystąpić na prawdziwej scenie! To jednak nie był pierwszy mój występ w teatrze. Uwielbiam teatr! – dodaje z zachwytem w oczach.

Zdecydowanie za mało

To nie są jedyne zajęcia artystyczne przy WTZ „Fuzja”. Oprócz teatralnych są tu chociażby spotkania z muzykoterapią i choreoterapią. – One przede wszystkim otwierają naszych uczestników na świat. Pozwalają przeżywać swoje emocje i je wyrażać. Nasi podopieczni rozwijają się oczywiście nie tylko emocjonalnie, ale też społecznie – podkreśla Małgorzata Ambroży, kierownik Fuzji.

Jednak takie przeglądy jak ten są, niestety, rzadkością. – Tym bardziej cieszymy się, że nasz przegląd jest organizowany na prawdziwej scenie w Teatrze Lubuskim, bo to podnosi nie tylko prestiż tego wydarzenia, ale i wartość pracy, którą nasi podopieczni włożyli w spektakl. Przygotowanie takiego przedstawienia trwa czasem rok, a nawet dwa lata. To niewyobrażalny ogrom pracy – zauważa M. Ambroży. – Dużo się mówi i robi dla osób z niepełnosprawnością, ale wciąż wiele z postulatów wyrównywania szans pozostaje tylko w sferze haseł. W Zielonej Górze jest jeden przegląd twórczości, jeden jedyny, a na takie miasto i województwo można by takich przeglądów zrobić kilka. Dostajemy zaproszenia z Polski, gdzie dzieje się dużo więcej. Niestety, koszty dojazdu są zbyt duże, żebyśmy mogli tam pojechać i zaprezentować swoje umiejętności – dodaje.

Nie infantylizujmy niepełnosprawności

Na pewno wciąż potrzebna jest zmiana myślenia o ludziach z niepełnosprawnością intelektualną i podejścia takiego jak w przypadku organizatorów przeglądu. – Od początku istnienia naszego stowarzyszenia motywowała i napędzała nas myśl, żeby osoby z niepełnosprawnością traktować poważnie. Nie jak dzieci, ale jak dorosłych. Może one funkcjonują na niższym poziomie i mniej potrafią, ale to są osoby dorosłe – podkreśla zdecydowanie Krystyna Pustkowiak. – Dużo mówi się o dzieciach i ich potrzebach, ale gros osób traktuje osoby z niepełnosprawnością intelektualną jak dzieci. Jeszcze raz powtórzę, to nie są dzieci, ale osoby dorosłe, które mają swoje potrzeby, swoje marzenia. Trzeba je traktować poważnie i odpowiedzialnie. My właśnie to robimy! Chcieliśmy, by poczuli się wyjątkowo, dlatego na miejsce gali wybraliśmy teatr ze sceną i kurtyną. Uczestnicy przeglądu mają takie same talenty jak inni, tylko muszą mieć możliwość ich rozwijania. Taki przegląd może pomóc je w sobie odnaleźć – dodaje.

Szefowa stowarzyszenia zachęca wszystkich do kontaktu z osobami z niepełnosprawnością intelektualną. – To daje inne spojrzenie na świat. Takie bardziej prawdziwe i szczere – zauważa zielonogórzanka. – Bez cienia fałszu i kłamstwa! Ludzie „normalni” chcą się pokazać z jak najlepszej strony, a oni po prostu przez to, że są, jacy są, pokazują, że można być szczęśliwym także z niepełnosprawnościami, brakami czy ułomnościami. Akceptując je – a któż nie ma słabości... – można być szczerym, autentycznym i szczęśliwym – dodaje.

To ważny głos

A każdy, kto choć raz odkrył ten wyjątkowy świat, wraca do niego. Tym bardziej że takie przeglądy jak ten na długo pozostają w sercu. – Jeżeli masz pasję, to bariery nie mogą być żadną przeszkodą w jej rozwijaniu. Udowodnili to dzisiejsi artyści – podkreśla instruktorka teatralna Alicja Niewiadomska, która zasiadła w jury, choć na co dzień nie pracuje z osobami niepełnosprawnymi. – Każda prezentacja była misternie przygotowana, a wykonaniu towarzyszyła paleta wielu barw, emocji i ekspresji wypowiedzi. Piękni ludzie o wielkiej wrażliwości i niesamowitym talencie. Wielki ukłon w stronę wykonawców. Byliście naprawdę zawodowi – dodaje ze szczerym uśmiechem.

Ale podziękowania należą się także opiekunom, nauczycielom, instruktorom, którzy kierują grupami i wchodzą w świat osób z niepełnosprawnościami całymi sobą, z wielką mądrością i sercem. I pewnie łza im się w oku zakręciła, gdy usłyszeli od jednego z uczestników: „Scena jest tym miejscem, gdzie można być w pełni sobą”. – To był ważny głos tego dnia – podkreśla instruktorka. – Oglądając prezentacje, nie tylko przeniosłam się do waszego świata, ale zobaczyłam ludzi silnych, niezależnych, mających wielką wiarę w siebie i w swój talent – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.