Dom do końca życia

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 04/2024

publikacja 25.01.2024 00:00

Od lat mieli jedno marzenie. Chcieli, aby w ich mieście było miejsce, gdzie pacjent w terminalnym stadium choroby nowotworowej mógłby godnie odejść. To marzenie właśnie się spełniło!

	Jedna z hospicyjnych sal dla chorych. Jedna z hospicyjnych sal dla chorych.
Krzysztof Król /Foto Gość

Już 1 lutego do głogowskiego hospicjum zostanie przyjęty pierwszy pacjent. Nie stałoby się to, gdyby nie ludzie otwartego serca, którzy, nie patrząc na różnice polityczne, religijne czy światopoglądowe, na pierwszym miejscu postawili człowieka cierpiącego. – Idea budowy hospicjum bardzo mocno scaliła wszystkie środowiska w Głogowie – podkreśla ks. Stanisław Brasse, dziekan dekanatu św. Mikołaja. – Nie była to tylko jedna akcja, ale długotrwałe działanie, które połączyło mieszkańców. Odbyły się kwesty podczas różnego rodzaju wydarzeń sportowych, kulturalnych, ale też religijnych. Hospicjum było bardzo potrzebne w Głogowie i wkrótce będzie ten wielki dzień, kiedy zaczną z niego korzystać pierwsze osoby – dodaje.

Nie spoczną na laurach

Hospicjum powstało przede wszystkim z realnej potrzeby. – Pracując na głogowskim oddziale wewnętrznym, spotykałam pacjentów w terminalnym stadium choroby nowotworowej, ale nie było miejsca, gdzie w warunkach domowych mogliby spokojnie odejść – wyjaśnia Aleksandra Glińska, prezes Fundacji Hospicjum Głogowskie, która będzie ordynatorką oddziału. – Dlatego przez wiele lat najpierw czyniłam starania, aby powstało hospicjum domowe, a teraz hospicjum stacjonarne jest uzupełnieniem opieki paliatywnej dla tych pacjentów, którzy nie mają jej w domu albo ich dolegliwości są na tyle nasilone, że wymagają 24-godzinnej opieki pielęgniarskiej – dodaje.

Budowa głogowskiego hospicjum trwała dwa lata. Koszt inwestycji to ponad 22 miliony złotych. Na szczęście ideą udało się zarazić innych. – Przede wszystkim władze miasta z prezydentem Rafałem Rokaszewiczem na czele. Nie ukrywamy, bez wsparcia Urzędu Miasta oraz bez pieniędzy z Polskiego Ładu, z którego trafiło do nas 11 mln zł, tego budynku by nie było – podkreśla A. Glińska.

Pomoc płynęła z przeróżnych stron. W wyposażeniu pomogła m.in. Caritas Polska i Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, a przede wszystkim sami głogowianie, wrzucający datki przy okazji różnych zbiórek. – Nasza fundacja zebrała 3 mln zł i w tej chwili większość z tej kwoty została tutaj zainwestowana. A wydatków było bardzo dużo, ponieważ wszystko to, co widać tutaj w środku, czy meble, czy tapety na ścianach, czy sprzęt medyczny, zakupiła fundacja – dodaje.

Pomoc w kształcie serca

Hospicjum nie powstałoby, gdyby nie wolontariusze. Niektórzy z nich na własnej skórze przekonali się, czym jest choroba nowotworowa najbliższych. Dziesięć lat temu na raka płuc zmarł mąż Teresy Długosz, która po jego śmierci zaangażowała się wraz z dr Glińską najpierw w utworzenie hospicjum domowego, a potem stacjonarnego. Ruszyły różnorakie zbiórki, a początki, jak to zwykle bywa, nie były łatwe. – Jedni byli za i wrzucali swój wdowi grosz, inni się z nas śmiali. Jak to w życiu! – zauważa pani Teresa, która aktywnie działa także w parafialnym zespole Caritas przy kolegiacie. – Ale powoli, powoli zaczął się tworzyć łańcuszek ludzi dobrej woli. Swoje drzwi dla nas otworzył pastor baptystów Zbyszek Wiechrzowski, u którego spotykaliśmy się raz w miesiącu w grupie różnych ludzi. To był ekumenizm w praktyce – dodaje.

W 2017 roku powstała Fundacja Hospicjum Głogowskie, a jej skarbonki w kształcie serca, wykonane przez więźniów z Rawicza, są już rozpoznawane przez mieszkańców w każdym wieku. Tak samo jak wolontariusze. – Pamiętam, jak w zeszłym roku byłam na targu i chciałam kupić kapcie, ale gdy wyciągnęłam portfel, okazało się, że brakuje mi 10 zł. Powiedziałam do sprzedawcy, że zaraz przyniosę – wspomina Maria Dawidowska, która również od początku zaangażowała się w budowę hospicjum. – Jakaś kobieta stojąca z boku zwróciła się do niego: „Może pan śmiało wierzyć tej pani, bo ona jest z hospicjum, a oni nie kłamią”. Na to sprzedawca do mnie: „To proszę już mi nie przynosić tych 10 zł, ale wrzucić je do skarbonki” – dodaje z uśmiechem.

Wiatr w żagle złapali także młodzi, którzy zaangażowali się w zbiórki. Chociażby ci z Zespołu Szkół Ekonomicznych im. Jana Pawła II. – To były bardzo różne działania. Od sprzedaży ciast na terenie budynków naszej szkoły, poprzez akcje na dzień nauczyciela pod hasłem „Ucieszą się nauczyciele z datku na hospicyjne cele”, aż po kwestowanie na cmentarzach – wyjaśnia Aneta Sroka, która zajmuje się wolontariatem. – Bardzo fajnie jest obserwować uczniów, jak z nieśmiałych i niepewnych siebie na początku, po kilku akcjach stają się coraz odważniejsi, z uśmiechem na ustach. Oczywiście będziemy dalej wspierać hospicjum, a nawet już mamy sygnały od starszych wolontariuszy, że chcą towarzyszyć chorym przy łóżku – dodaje.

Jezus w drugim człowieku

Wolontariuszami przy chorych oczywiście chcą być też osoby, które wcześniej przez lata kwestowały. – Pamiętam, jak parę lat temu powiedziałam: „Panie prezydencie, chciałabym chociaż jednego pacjenta przeprowadzić na tamtą stronę, tylko nie wiem, czy mi życia starczy”, ale na szczęście starczyło. Dopóki będę miała siły, chcę być takim wsparciem – podkreśla Teresa Długosz. – Owocem mojego 10-letniego działania na rzecz hospicjum jest też to, że córka, kiedy już wychowała dzieci, poszła na studia pielęgniarskie i od kilku lat pracuje w zawodzie, a od 1 lutego będzie pracować w hospicjum. Historia rodzinna zatoczyła koło – dodaje z uśmiechem.

Kończyć z wolontariatem nie zamierza także Maria Dawidowska. – Będziemy wspierać rodzinę, i gdy ktoś będzie chciał odpocząć czy z różnych przyczyn nie będzie mógł być przy chorym, to my posiedzimy przy osobie cierpiącej, potrzymamy za rękę, podamy obiad, porozmawiamy czy pomodlimy się. Damy radę? To się okaże, ale próbę podejmiemy – podkreśla M. Dawidowska. – Zawsze mówię, że przykazanie miłości bliźniego jest tak naprawdę odkrywaniem w drugim człowieku Jezusa – dodaje.

Oczywiście nie zabraknie też opieki duchowej. W hospicjum będzie kaplica, a chorych i ich rodziny będzie wspierał kapelan. – W kościołach dwóch dekanatów głogowskich odbyła się wśród wiernych zbiórka na wyposażenie kaplicy – wyjaśnia ks. Zbigniew Walaszek, dziekan dekanatu NMP Królowej Polski, odpowiedzialny w rejonie głogowskim za duszpasterstwo chorych. – Posługa sakramentalna, wspólna modlitwa i zwykła rozmowa są niezwykle ważne, szczególnie dla człowieka umierającego – dodaje.

Czas na kolejne 20

Fundacja nie zamierza spocząć na laurach. Wolontariusze zbierają pieniądze i nadal zamierzają to robić. – Będziemy wspierać hospicjum przede wszystkim w zakupie niezbędnych rzeczy, które trzeba będzie wymieniać – tłumaczy prezes fundacji. – Poza tym, mamy jeszcze jedno skrzydło do rozbudowania, są już wylane fundamenty, a ten ostatni etap budowy przewiduje kolejnych 20 łóżek. Mamy też w planach wspieranie rodzin chorych, ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia przewiduje kontrakt na opiekę nad pacjentem, ale już osób w żałobie tą opieką nie obejmuje. Chcielibyśmy, żeby działała tu poradnia psychologiczna wspierająca osoby, które straciły najbliższych – dodaje.

Zanim jednak hospicjum przyjmie pierwszych pacjentów, każdy będzie mógł zwiedzić obiekt podczas dnia otwartego, który zaplanowano na 29 stycznia. – Zapraszamy wszystkich mieszkańców Głogowa. Zarówno tych, którzy pracowali na rzecz hospicjum, jak i tych, którzy poprzez datki wspierali tę ideę. Każdy może przyjść. Tej inwestycji kibicował cały Głogów – podkreśla Rafał Rokaszewicz, prezydent miasta.

Tego dnia, w samo południe, nastąpi uroczyste przecięcie wstęgi. Dokona tego osoba, która wylicytowała to za 5 tys. złotych. Później przez sześć godzin obiekt będzie do dyspozycji mieszkańców, których oprowadzą wolontariusze. – Odpowiemy na wszelkie ich pytania. Chcemy się pochwalić tym, co zrobiliśmy, bo to właśnie dzięki datkom mieszkańców hospicjum wygląda tak pięknie – podkreśla prezes Aleksandra Glińska. – Pragniemy, aby to było miejsce przyjazne, drugi dom do końca życia – dodała.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.