Szlachetna prostota

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 06/2024

publikacja 08.02.2024 00:00

Mają gdzie się modlić, ale chcą chwalić Boga w pięknej świątyni z wykończonym wnętrzem. Co zrobili? Wzięli sprawy w swoje ręce.

Tak będzie wyglądał kościół na zielonogórskim Jędrzychowie. Tak będzie wyglądał kościół na zielonogórskim Jędrzychowie.
reprodulcja Krzysztof Król /Foto Gość

Azaczęło się od powstania Stowarzyszenia Przyjaciół Parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Zielonej Górze „Na Szmaragdowym Wzgórzu”. – Z inicjatywą stowarzyszenia, które mogłoby starać się o finansowanie i miałoby osobowość prawną, wyszedł ksiądz proboszcz, a my wcieliliśmy to w życie – wyjaśnia prezes Rafał Włosiński. – Pierwsze lata poświęciliśmy na to, żeby pokazać parafianom, że jesteśmy wiarygodni, i zdobyć ich zaufanie. Poza organizacją festynów zadbaliśmy o otoczenie naszej świątyni, chociażby strefy bezpieczeństwa dla pieszych (chodniki, przejścia, znaki), czy zagospodarowanie zieleni przy kościele. A teraz czas na kolejny krok – dodaje.

Bez fajerwerków

Pierwszy konkurs na projekt nie spełnił oczekiwań proboszcza i członków stowarzyszenia. – Złożyliśmy swoje uwagi biurom, które ponownie podeszły do tematu i ostatecznie wybraliśmy biuro architektoniczne z Wrocławia. To ono przygotowało finalną koncepcję najbardziej dostosowaną do naszych idei – tłumaczy zielonogórzanin. – Stawialiśmy na szlachetną prostotę i nie oczekiwaliśmy żadnych fajerwerków, a główne wytyczne wzięliśmy z Konstytucji o świętej liturgii. Poza tym od początku zależało nam, aby podkreślić wezwanie naszej świątyni i obraz Matki Bożej Nieustającej Pomocy przywieziony przez mieszkańców z Kresów Wschodnich. Wydaje się, że ten projekt to podkreśla – zauważa R. Włosiński. – Bardzo ważne było dla nas również to, by projektanci z góry zakładali pewien balans pomiędzy estetyką a kosztami, ponieważ trzeba mierzyć siły na zamiary – mówi.

Realizacja etapami

Projekt jest prosty i tworzy jedną całość. W kościele będzie dominować drewno, ale w prezbiterium znajdzie się szlachetny kamień i to właśnie na nim zawiśnie obraz Maryi. Postawiona zostanie też druga drewniana ściana z krzyżem. – Jak zakładaliśmy: prostota ze szlachetnością – podkreśla Rafał. – Drewno znajdzie się także na bocznych ścianach, co będzie spełniać również funkcję akustyczną, bo w naszej świątyni jest duże echo.

Wszystko ma odbywać się etapami, bo realizacja całości od razu jest poza możliwościami parafii. – Konsultujemy to z kierownikami budowy i fachowcami z zakresu budownictwa, którzy doradzają nam, na jakie etapy to podzielić i w jakiej kolejności wykonywać. Na pewno będziemy zapowiadać parafianom kolejne fazy ze szczegółową wyceną, aby ci, którzy łożą na to środki, mieli transparentne informacje – wyjaśnia Rafał. – Wyzwanie jest duże, bo mamy chociażby 580 m kw. powierzchni podłogi poza prezbiterium – dodaje.

Ostatnia prosta

Proces wyłonienia projektu był dosyć długi i emocjonujący. Nikt jednak nie żałuje poświęconego czasu. – Nie jesteśmy profesjonalistami w zakresie architektonicznym, ale patrzyliśmy na przyszłe wnętrze świątyni pod kątem estetyki i jak na miejsce sakralne, w którym chcemy doświadczać spotkania z Bogiem. Ostatecznie przygotowany projekt bardzo nam się podoba i mamy nadzieję, że kościół będzie tak piękny, jak na wizualizacjach – podkreślają Ewa i Marek Łukowscy. – Wierzymy, że to już ostatnia prosta. Z rozmów z wieloma parafianami wiemy, że też czekają na wykończenie świątyni. Teraz wszystko zależy od hojności i zaangażowania ludzi. My jesteśmy gotowi do dalszej aktywności – dodają.

Jaka długa będzie ta ostatnia prosta? Czas pokaże! – Do prac przy wykończeniu wnętrza kościoła podchodzę z dużą pokorą i lękiem, ale polegamy na opiniach i konsultacjach fachowców, a przede wszystkim na opatrzności Bożej, której doświadczam nieustannie – podkreśla Piotr Herba.

Oczywiście nikt nie odważa się podać terminu ukończenia prac. – Gdybyśmy mieli polegać na wcześniejszych zbiórkach, to pewnie i 10 lat to byłoby za mało, ale po tym, czego doświadczyliśmy po niedzielnej prezentacji, możemy mieć nieśmiałą nadzieję, że zrobimy to w dwa, trzy lata. Ludzie przychodzili do nas porozmawiać z euforią o projekcie i od razu odbiło się to na zbiórce i przelewach. Poza tym zgłosiły się już osoby, które powiedziały: „My zafundujemy klej do kładzenia płytek”, a ktoś inny stwierdził: „Kładę płytki i zrobię to za darmo” – opowiada R. Włosiński, a Anna Kuczak dodaje: – Tych etapów prac będzie jeszcze wiele. Jednak rozpoczęcie realizacji wykończenia zmobilizowało parafię. Chciałabym, aby to było nasze wspólne dzieło, aby nasz kościół był wspólnotą.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.