Kroki do domu

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 07/2024

publikacja 15.02.2024 00:00

RONDO w Zielonej Górze zamknięte? Nie! Wręcz przeciwnie, ono wciąż jest otwarte. Mało tego, ono wciąż pomaga zawrócić i obrać dobrą drogę!

Konferencja o programie pomocowym w Domu Sąsiedzkim prowadzonym przez fundację razem z parafią pw. św. Jadwigi. Konferencja o programie pomocowym w Domu Sąsiedzkim prowadzonym przez fundację razem z parafią pw. św. Jadwigi.
Krzysztof Król /Foto Gość

Chrześcijańska Fundacja Rozwoju Osobistego RONDO w Zielonej Górze, bo o niej mowa, wciąż działa. Co prawda wraz z końcem grudnia zamknięto schronisko, które na stałe wpisało się w mapę naszego regionu. Jednak osoby w kryzysie bezdomności nie zostały bez pomocy, lecz stawiają kolejne samodzielne kroki. – Dlaczego zam-knęliśmy schronisko? Bo bezdomność zaczyna się w domu i w domu powinna się skończyć. To najważniejszy z powodów – wyjaśnia Małgorzata Jaskulska, wiceprezes fundacji. – To nasza wspólna decyzja, czyli kadry fundacji i osób w kryzysie bezdomności – mieszkańców schroniska, aby przejść na system programu mieszkań, gdzie osoby będą realizowały indywidualny program wychodzenia z bezdomności – dodaje.

Tylko i aż

RONDO od 2015 roku wspiera tych, którzy nie mają własnego domu. A zaczęło się od grupy skupionej przy kościele, która chciała takim osobom głosić Boga, ale też im po prostu pomagać. – Inspiracją było spotkanie z panem Piotrem, który później został pierwszym mieszkańcem naszego schroniska. To dzięki tej relacji powstała nasza fundacja, a następnie jej pierwsze dzieło, jakim była noclegownia – opowiada Małgorzata. – W 2018 roku noclegowania została przekształcona w schronisko z programem wsparcia, które nie tylko dawało dach nad głową, ale także pomoc w zmianie życia na lepsze. Można powiedzieć, że o ile na początku celem było udzielenie schronienia, to z czasem stało się nim poszukiwanie domu dla tych, którzy go potrzebują – dodaje.

Momentem zwrotnym znowu był konkretny człowiek – Janek. Wtedy od dwóch lat był trzeźwy, po terapii i pracował w spółce miejskiej na umowę o pracę. Spłacił długi, ukończył szkołę średnią i samodzielnie wynajmował mieszkanie. – Poza tym prowadził grupę piłki nożnej, do której zapraszał mieszkańców schroniska, a kadra fundacji mówiła, że można na nim polegać jak na Zawiszy, bo pomagał w każdej organizowanej akcji. Dziś po szkoleniach jest też naszym streetworkerem. Wówczas w 2019 roku podczas jednej z rozmów powiedział: „Do szczęścia brakuje mi tylko i aż domu” i to stało się impulsem do uruchomienia nowej formy wsparcia: mieszkań treningowych – wyjaśnia wiceprezes.

Pomógł ojciec Szustak

Pierwsze mieszkanie otrzymali w najem od Urzędu Miasta Zielona Góra. Remontowali je wspólnie z mieszkańcami schroniska. Udało się je uruchomić dzięki pomocy z darowizny Fundacji Malak. Ojciec Adam Szustak, który był w Zielonej Górze na rekolekcjach w 2019 roku, po spotkaniu z mieszkańcami schroniska ogłosił zbiórkę na trzy domy, w tym dla nas – opowiada Małgorzata. – W remont i meblowanie mieszkania zaangażowane były także nasze rodziny, znajomi oraz lokalni przedsiębiorcy. Zamieszkały w nim trzy osoby. Dla naszej fundacji był to kolejny etap rozwoju, a dla mieszkańców krok do usamodzielniania – dodaje.

W 2020 roku osoby zaangażowane w fundację rozpoczęły opracowywanie programu „Kroki do domu”, który ma kilka głównych założeń. Przede wszystkim jest adresowany dla osób w kryzysie bezdomności. Osoby uzależnione najpierw odbywają terapię w ośrodkach stacjonarnych, a po powrocie wspólnie z asystentem i terapeutą ustalają dalszy program leczenia. – To daje im większe szanse na utrzymanie trzeźwości, która jest jednym z warunków bycia w programie – podkreśla wiceprezes. – Ponadto każda osoba dostaje wsparcie asystenta, który systematycznie, minimum raz w tygodniu, przychodzi do mieszkania, a także jest z nią w kontakcie telefonicznym – dodaje.

Program zakłada również pomoc prawnika, psychologa i pracownika socjalnego. Poza tym osoby w wieku zawodowym pracują lub uczęszczają do Centrum Integracji Społecznej. Natomiast starsze uczestniczą w zajęciach aktywizujących. – Istotne jest również to, że osoby partycypują w kosztach utrzymania mieszkania, ponieważ większość wynajmujemy na prywatnym rynku – wyjaśnia zielonogórzanka. – Tak naprawdę nasz program to proces, a nie tylko gotowy dokument. Nie zakończył się wraz z jego opracowaniem, lecz trwa i ciągle jest dostosowywany do zmian otoczenia – dodaje.

Służba oparta na wierze

To najważniejsze założenia, ale jest ich oczywiście dużo więcej. Ważne są chociażby działania integracyjne, często także zwykłe ludzkie relacje. – Raz w miesiącu świętujemy urodziny osób z danego miesiąca, zarówno kadry, jak i mieszkańców. Mamy drużynę siatkówki, organizujemy wyjazdy czy wyjścia do kościoła, a także obchodzimy święta i uroczystości – wyjaśnia Małgorzata. – Ważna jest coroczna organizacja Wigilii na ulicy. To szczególny czas, kiedy wspólnie z mieszkańcami i przyjaciółmi fundacji najpierw przygotowujemy ok. 50 potraw wigilijnych, a następnie 24 grudnia na ulicy dzielimy się z osobami, które ich nie mają – dodaje.

Ten program to także współpraca. Bez tego fundacja nie dałaby rady. – Dzięki wsparciu instytucji, organizacji, parafii – szczególnie pw. św. Jadwigi i tamtejszego Parafialnego Zespołu Caritas czy parafii pw. św. Józefa – oraz wielu firm i osób prywatnych możemy tworzyć rozwiązania, dzięki którym ludzie chcą żyć lepiej i uwierzyły, że dom jest też dla nich – podkreśla M. Jaskulska. – Właśnie to daje nam poczucie, że osoby w programie przez codzienną ciężką pracę, terapię, ale też wzajemną pomoc robią kolejne kroki do domu. A dla nas jest to codzienne wypełnianie obranej wiele lat temu misji fundacji, którą zgodnie z naszym statutem jest: „budowanie wspólnoty z osobami w kryzysie bezdomności poprzez prowadzenie mieszkań oraz innych programów wsparcia w przywracaniu im godności”. A że ważny jest dla tej misji Bóg to „wierzymy, że kompleksowa, mądra, oparta na wierze w Boga służba drugiemu człowiekowi jest najlepszym sposobem na poprawę jakości życia danej osoby oraz społeczności lokalnej” – dodaje.

Znowu chęć do życia

To nie tylko teoria, ale także praktyka! Każdy, kto trafia do mieszkań, może doświadczyć namiastki własnego domu. Jedni przypominają sobie, jakie to ważne, a inni, którzy wcześniej go nie mieli, uczą się go od nowa. Najważniejsza jest chęć wykonania kolejnego kroku. Tak jak chociażby w przypadku pana Artura. Kiedyś prowadził normalne życie, ale gdy zaczęły się problemy małżeńskie, zaczął sięgać po alkohol. – Był odskocznią, pocieszycielem, aż w końcu stał się uzależnieniem – przyznaje szczerze. – Kiedy trafiłem na odwyk, dostałem kontakt do schroniska w Zielonej Górze. Pojechałem pełen obaw i kompletnie pogubiony życiem i piciem. W schronisku spotkałem ludzi, którzy wierzą w człowieka. Kadra opiekunów sprawiła, że znów chce mi się chcieć, przede wszystkim żyć na trzeźwo i normalnie. Dzięki nim znalazłem pracę, a po pół roku w schronisku zaproponowano mi przejście do mieszkania treningowego. Człowiek wstając, codziennie myśli, że dzięki fundacji staje się lepszy i chce mu się chcieć. Życzę każdemu w potrzebie, aby trafił na takich ludzi. Dzięki nim jestem tu, jestem trzeźwy i idę do przodu – dodaje.

Nie zawsze jednak przyczyną bezdomności jest alkohol. Tak było chociażby w przypadku pani Kazimiery, emerytki, która straciła mieszkanie. – Wzięłam kredyt i nie byłam w stanie go spłacać, dlatego moje mieszkanie zostało zlicytowane. Poważnie zachorowałam, przeszłam dwa zawały i byłam załamana – zwierza się pani Kazia. – Przyjechałam w styczniu ubiegłego roku do Zielonej Góry i trafiłam do schroniska. Na szczęście w fundacji otrzymałam pomoc. Stanęłam na nogi i uwierzyłam w siebie. Do końca życia im się nie wydziękuję – dodaje,

Od maja pani Kazia mieszka w jednym z mieszkań RONDA. – I teraz człowiek ma chęć do życia – podkreśla z uśmiechem. – Nawet złożyłam wniosek do miasta o mieszkanie i zostałam przyjęta na listę. To było w grudniu, więc lepszego prezentu na Mikołaja nie mogłabym sobie wymarzyć. (uśmiech) To pewnie będzie jakieś mieszkanie do remontu, więc odkładam, jak tylko mogę, każdy grosik i czekam cierpliwie. Takie jest teraz moje marzenie: własne mieszkanie – dodaje.

Obecnie RONDO prowadzi dziesięć takich lokali. Trzy lata wspólnej pracy z mieszkańcami, którzy zostali zaproszeni do tworzenia programu „Kroki do domu”, dało konkretne efekty. – Zwiększyło jakość życia, ale też wzbudziło dalsze oczekiwania, nowe aspiracje i co najważniejsze – zaangażowanie w ich realizację – podkreśla Gosia Jaskulska i dodaje: – Dlatego na pewno będziemy chcieli uruchamiać kolejne mieszkania, szukać wsparcia na ich współfinansowanie w remontowaniu i prowadzeniu. Ten model pomocy wymaga współpracy, do której z całego serca zapraszamy.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.