To są moi przyjaciele

kk

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 07/2024

publikacja 15.02.2024 00:00

Pieczenie ciasteczek, czytanie bajek, sesja zdjęciowa, przedstawienie teatralne, a ostatnio nawet piżama party. Działania Szkolnego Koła Caritas „Jesteśmy dla Ciebie” na rzecz niepełnosprawnych dzieci i młodzieży można by wyliczać bez końca.

Tak było jeszcze przed Wielkim Postem, ale i w tym czasie nie  zabraknie odwiedzin wolontariuszy. Tak było jeszcze przed Wielkim Postem, ale i w tym czasie nie  zabraknie odwiedzin wolontariuszy.
Krzysztof Król /Foto Gość

Chodzi o wolontariuszy ze Szkoły Podstawowej nr 3 w Sulechowie, którzy ze swoją katechetką regularnie odwiedzają Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Sulechowie. Tuż przed feriami zorganizowali zabawę karnawałową – piżama party.

Dzieciaki na nich czekają

Do Szkolnego Koła Caritas należy blisko 100 osób. Głównie uczniowie z klas szóstych, siódmych i ósmych. Wolontariat to chociażby okazja do nauki bezinteresownej miłości bliźniego, wrażliwości na potrzebujących czy po prostu empatii. – Wolontariusze mają tutaj możliwość spojrzenia na świat z perspektywy dziecka niepełnosprawnego – zauważa katechetka Violetta Samociak. – Jak przychodzą po raz pierwszy, to jest to dla nich trudne doświadczenie, bo zazwyczaj na co dzień nie mają do czynienia z osobami niepełnosprawnymi. Jednak z czasem staje się to dla nich normalnością i przychodzą znowu. Już nie z dystansem, ale jak do dobrych znajomych, by wspólnie spędzić czas. To bardzo ważne i cenne doświadczenie, bo współczesny świat kreują media społecznościowe, które kultywują idealne piękno i młodość bez problemów. Tutaj natomiast spotykają się z zupełnie inną rzeczywistością! Oczywiście nie zawsze jest łatwo, bo nie zawsze mieszkańcy ośrodka chętnie współpracują i trudno przewidzieć ich reakcje, ale takie doświadczenie też jest potrzebne. Uczniowie nie zrażają się tym, często wracają, widząc, że dzieciaki z ośrodka na nich czekają – dodaje.

Jak spotkanie z rodziną

Wizyty wolontariuszy trwają już od kilku dobrych lat. Doceniają to tutejsi pedagodzy. – To dla mnie i naszych podopiecznych niesamowite doświadczenie. Ich obecność jest jak spotkanie z najbliższymi, z rodziną, z radością i uśmiechem – podkreśla Joanna Reymann-Olejnik, nauczyciel, pedagog i terapeuta integracji sensorycznej. Wizyty wolontariuszy to okazja do przełamania monotonii i codzienności, ale również dobra forma kontaktu z drugim człowiekiem. – Interakcje z tymi młodymi ludźmi pomagają naszym dzieciom rozwijać m.in. umiejętności społeczne, a przede wszystkim komunikować się, współpracować w grupie i odczuwać różne emocje – zauważa pani Joanna. – Wolontariusze podczas zabaw edukacyjnych pomagają naszym najmłodszym uczyć się nowych rzeczy. Kiedy dzieci pracują z nimi nad określonym zadaniem odczuwają satysfakcję, że to wykonały, dzięki czemu ich samoocena wzrasta i czują się dumne – dodaje.

Ładuję swoje baterie

Ale oczywiście to działa w dwie strony. Dużo radości te spotkania dają młodym wolontariuszom. – Cieszę się, że mogę pomóc pracującym tutaj paniom i dać trochę uśmiechu dzieciom. Chcę tu być, bo wtedy nie skupiam się już na sobie, lecz na innych – podkreśla Zuzanna Bylińska (klasa VIII b), która pomaga w SKC już ponad dwa lata. – Wcześniej nie miałam styczności z osobami niepełnosprawnymi i dopiero tutaj odkryłam ich piękny świat. Przychodzimy co najmniej raz w miesiącu. Oczywiście nie jest to proste, bo trudno przewidzieć reakcje dzieci. Nieraz chętnie włączają się w zabawę, a innym razem są smutne i nie chcą. Ale to mnie nie zniechęca, wręcz przeciwnie, zachęca do kolejnego przyjścia. Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego bez naszej wspaniałej pani Violetty, która nas ciągle motywuje. Taki powinien być katecheta – dodaje.

Wiele czerpią również pedagodzy z sulechowskiej placówki. – Wszystkie wizyty wolontariuszy były cenne i każdą pamiętam. Szczególnie te, kiedy mój uczeń Sebastian z czwartej klasy na widok wchodzących wolontariuszy, krzyknął z radością: „To są moi przyjaciele” – wspomina Joanna Reymann-Olejnik. – Wtedy poczułam, jak ważna i odpowiedzialna jest rola wolontariusza, przecież jest przyjacielem mojego ucznia. Sebastian poczuł, że ktoś go wspiera, że ma kogoś, kto się z nim pobawi, posłucha go, wesprze, otoczy opieką. W takich chwilach ja sama ładuję swoje baterie. Wolontariusze dają nam nadzieję, że świat jest pełen tak wspaniałych, cudownych i bezinteresownych ludzi. To bardzo budujące – dodaje.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.