Oaza z kobiecą twarzą

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 10/2024

publikacja 07.03.2024 00:00

Ruch Światło–Życie w naszej diecezji obchodzi w tym roku 50-lecie istnienia. Przy okazji Dnia Kobiet postanowiliśmy zapytać panie, co wnosi w ich życie ten charyzmat?

	Nie tylko sami czerpią, ale też głoszą Dobrą Nowinę innym.  Na zdjęciu posłania na rekolekcje wakacyjne (Julia w czerwonej sukience). Nie tylko sami czerpią, ale też głoszą Dobrą Nowinę innym. Na zdjęciu posłania na rekolekcje wakacyjne (Julia w czerwonej sukience).
Krzysztof Król /Foto Gość

Dzięki oazie odkryły w sobie nie tylko godność dziecka Bożego, ale także swoje człowieczeństwo i wartość kobiecości.

Tryb oczy dookoła głowy

Odpowiedzialna za Diakonię Ewangelizacji jest Julia Szabunia z Zielonej Góry, studentka V roku filologii polskiej na Uniwersytecie Wrocławskim. – Po studiach chcę być nauczycielką i pracować z młodzieżą, co zresztą wyniknęło dzięki oazie – uśmiecha się Julia.

Na swoją pierwszą oazę pojechała w wieku 14 lat. Początkowo przyciągali ją ludzie, których poznawała na spotkaniach. – Dzięki animatorom widziałam, że można być wierzącym i prowadzić normalne życie, ciekawsze i radośniejsze – wyjaśnia Julia. – Po moich rówieśnikach, z którymi zaczynałam przygodę oazową, widziałam, że poznawanie Boga akurat w tej wspólnocie naprawdę dużo daje, powoduje przemianę, a także sprawia, że razem dojrzewamy w wielu kwestiach. Ostatecznie przekonało mnie to, że mogę odkrywać Boga w moim życiu. Pochodzę z wierzącej rodziny, ale dzięki tej formacji mogłam posmakować osobistego poznania Chrystusa – dodaje.

A Ruch Światło–Życie rozwija wszechstronnie. Nie tylko w kwestiach wiary. – Jestem, angażuję się we wspólnocie już blisko 10 lat i obserwuję, jak zmieniam się duchowo i życiowo, zarówno w relacji z Panem Bogiem, jak i drugim człowiekiem – podkreśla studentka. – To tu poznałam żywego Chrystusa i oddałam Mu siebie, wyznając, że jest moim Panem i Zbawicielem. To tu też zbudowałam własny system wartości. W oazie chodzi o wiarę, o Chrystusa, ale piękną wypadkową są przyjaźnie zawarte z ludźmi poznanymi na wspólnych rekolekcjach. Od lat jestem pełna wdzięczności za tych, którzy są mi bliscy, a z którymi budujemy na tym samym fundamencie i dzięki temu te znajomości są trwałe i prawdziwe – dodaje.

Oaza to też okazja do rozwoju kobiecości. Julia dzięki posłudze animatorki, a zwłaszcza moderatorki rozwija w sobie uważność, troskę o innych i, jak mówi, tryb „mieć oczy dookoła głowy”. – To takie cechy charakterystyczne dla kobiet, a oaza to świetna przestrzeń do tego, by się w nich ćwiczyć – uśmiecha się i kontynuuje: – Uczę się tu również odpowiedzialności za innych, rozmowy na tematy niekoniecznie proste, a także towarzyszenia drugiemu człowiekowi. Czasem czuję się jak duchowa starsza siostra albo mama i to jest niesamowicie wzruszające, bo wiąże się z poczuciem dumy z drugiego człowieka. Bez oazy na pewno nie byłabym taką kobietą, jaką jestem – dodaje.

Nie potrzebuję walczyć z naturą

Ruch Światło–Życie to nie tylko chwilowa przygoda, ale też integralna część życia. – To formacja tutaj uczyniła mnie tym, kim jestem – podkreśla zdecydowanie Joanna Gradziuk z Różanówki k. Siedliska, która wraz z mężem Pawłem są diecezjalna parą Domowego Kościoła. – Pochodzę z rodziny niewierzącej, więc przed 17 laty moje życie zaczęło się naprawdę na nowo. Przede wszystkim spotkałam żywego Chrystusa, który pomógł mi pokochać siebie ze wszystkimi moimi nędzami i pokazał mi, że mam swoją godność, a to z kolei pomogło mi w relacji z mężem. W Domowym Kościele spotkałam autentycznych ludzi, którzy nie udają kogoś, kim nie są – dodaje.

Domowy Kościół uczy uczestników wpatrywania się w potrzeby bliskich, dzięki konkretnym zobowiązaniom realizowanym w małżeństwie i rodzinie, jak np. modlitwa z mężem, dziećmi czy dialog małżeński. Pozwala im inaczej przeżywać małżeństwo. – Przede wszystkim skupiam się na tym, żeby mąż był ze mną szczęśliwy, a nie myślę o tym, że jest po to, aby mnie zadowalać i spełniać moje zachcianki. On kieruje się tą samą zasadą i dlatego każde z nas codziennie doświadcza niesamowitej miłości i troski. Jesteśmy dla siebie darem – zauważa Joanna.

Ta wspólnota otwiera także na życie. Gdyby ktoś na początku małżeństwa powiedział jej, że będzie mamą pięciorga dzieci, to stwierdziłaby, że stracił rozum. – A dziś wiem, że to najpiękniejsze, czym Pan Bóg mógł mnie obdarować – podkreśla. – Gdy patrzę na dzieci i myślę, że mogłam im towarzyszyć na różnych etapach ich życia i pomagać stawać się dobrymi i odpowiedzialnymi ludźmi, czuję się spełniona. Bóg stworzył mnie kobietą i właśnie w byciu żoną i matką w pełni realizuję swoją kobiecość. Nie potrzebuję walczyć z własną naturą, żeby być szczęśliwą – dodaje.

To światło chce nieść dalej i wszędzie. Nawet w pracy! – Codziennie spotykam ludzi, którzy dostrzegają, że kieruję się zasadami dziś często niepopularnymi. Niekiedy pytają mnie, czym żyję, a ja bardzo chętnie dzielę się swoim doświadczeniem Boga, bo wiem, że mam swego rodzaju dług do spłacenia – podkreśla Joanna, która jest agentką ubezpieczeniową. – Nie chcę żyć inaczej i zamykać szczęścia, które otrzymałam, tylko dla siebie, zwłaszcza w dobie kryzysu małżeństwa i rodziny. Stąd płynie nasze zaangażowanie w organizowanie i prowadzenie rekolekcji dla małżeństw, odpowiedzialność za Domowy Kościół w diecezji, posługa w poradni rodzinnej. Dzięki formacji zrozumiałam słowa Jana Pawła II, że człowiek nie może odnaleźć się w pełni inaczej, jak tylko poprzez bezinteresowny dar z siebie – dodaje.

Bycie „dla” to klucz

„Nauczę się grać na gitarze” – taką decyzję podjęła w wieku 12 lat na swojej pierwszej oazie. Jak postanowiła, tak zrobiła i rok później przyjechała z całkiem sporym repertuarem ze znanego śpiewnika „Matce Słuchającej”. Dziś kończy studia z muzykoterapii i jest odpowiedzialna za Diecezjalną Diakonię Muzyczną. – Formacja w Ruchu przede wszystkim ukształtowała mnie jako człowieka, osobę, której godność prawdziwie pochodzi z dziecięctwa Bożego i to od lat nieustannie jest punktem wyjścia dla mojego życia – podkreśla Kornelia. – W pewnym momencie uświadomiłam sobie, że bycie we wspólnocie to nic innego jak często powtarzana przez ks. Blachnickiego myśl, że człowiek wtedy kocha naprawdę, kiedy jest „dla”. Tak uczyłam się być dla mojej rodziny, znajomych, parafii i dla tych, którzy stawali na mojej drodze. Formacja dała mi i nieustannie daje pole do pracy nad sobą i ciągłej przemiany serca. A najważniejsze jest to, że ona nigdy się nie skończy – dodaje.

Oaza pomogła Kornelii odkryć w sobie dziecięctwo Boże, własne człowieczeństwo, a także kobiecość. – Takim pierwszym momentem zachwytu nad wzorem kobiecości, wynikającym z ruchu, były właśnie te uśmiechnięte, zawsze życzliwe i niosące ciepło starsze koleżanki i animatorki – wyjaśnia studentka. – Przez lata kształtował się w mojej głowie obraz kobiety, jaką chciałabym być. Wiadomo, nikt nie jest idealny, więc nieustannie robiłam w głowie przesiew: „To mi się podoba, a to nie”. Ogromne piękno, moim zdaniem, płynie z jednego z Drogowskazów Nowego Człowiek, „Nowej Kultury”, według której wcale nie chodzi o to, żeby ubierać się w długie, brzydkie spódnice z golfami, lecz by podkreślać piękno kobiety. Ten ubiór nie tylko nie zakrywa tego piękna, ale wręcz je wydobywa, bo przecież ono nie tkwi tylko w wyglądzie, ale także wypływa z tego, jak sama siebie widzę i czuję. Jeśli kobieta czuje się szczęśliwa, spełniona, kochana przez Boga Ojca i przeznaczona do „wyższych celów” – idąc za myślą św. Stanisława Kostki – to jej twarz zaczyna promienieć, nabierać blasku, uwidacznia się zdrowa pewność siebie i poczucie wartości. Taką kobietę chce się kochać i z nią żyć. Prawdziwy wzór kobiecości mamy przede wszystkim w Niepokalanej, patronce Ruchu – dodaje.

Kornelia studiuje i pracuje w przedszkolach jako nauczycielka rytmiki, a także prowadzi zajęcia dla chorych w jednym z wrocławskich środowiskowych domów samopomocy oraz dyryguje chórem „Apasjonata” przy Uniwersytecie Trzeciego Wieku. – Pracy w grupie i z grupą nauczyła mnie właśnie oaza. Nie miałabym takiej odwagi i pewności w tym, co robię zawodowo, gdyby nie posługa na rekolekcjach – wyjaśnia i dodaje: – W Ruchu jestem dokładnie połowę swego życia. Czasem klękam przed Najświętszym Sakramentem i nie mogę uwierzyć, jak ogromna łaska mnie spotkała, że mogę nieustannie iść tą ścieżką Drogowskazów Nowego Człowieka przez to życie, aż kiedyś dotrę do tego najpiękniejszego, o którym po cichu marzę.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.