Najpiękniejsze wciąż przed nami

Krzysztof Król

|

Gość Zielonogórsko-Gorzowski 15/2024

publikacja 11.04.2024 00:00

Chyba nie ma drugiego takiego biegu w Polsce. Drugi dzień Świąt Wielkanocnych, uczestnicy z całej Polski i do tego wyjątkowa atmosfera! Już po raz 10. udało się wyjść z Dobrą Nowiną na ulice i głosić, że Chrystus zmartwychwstał.

Zwycięzca  Jacek Stadnik  z Zielonej Góry tuż przed metą zrobił znak krzyża  i spojrzał w górę. Zwycięzca Jacek Stadnik z Zielonej Góry tuż przed metą zrobił znak krzyża i spojrzał w górę.
krzysztof Król /Foto Gość

Wtedy wszedł do wnętrza także i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył” – to fragment Ewangelii odczytywanej przed rozpoczęciem Biegu do Pustego Grobu, który odbywa się co roku w Poniedziałek Wielkanocny w Nowej Soli. Oczywiście nie każdy jej słucha, nie każdy woła „alleluja” i nie każdy modli się razem z biskupem przed biegiem! Ale Dobra Nowina, jak przed dwoma tysiącami lat, jest głoszona na ulicach i w wielu osobach rezonuje.

Tak, jest pusty

We wszystkich edycjach pobiegł wicedyrektor Katolickiej Szkoły Podstawowej w Nowej Soli, który startuje z kilku powodów. – Po pierwsze, jest to element świętowania Wielkanocy. Udział jest dla mnie okazją do dania świadectwa, że grób jest rzeczywiście pusty. Pomysł to świetne połączenie rywalizacji sportowej z ewangelicznym przesłaniem – podkreśla Marek Bielicz. – Po drugie, to możliwość sprawdzenia swojej aktualnej formy i motywacja, żeby utrzymywać ją także przez okres zimowy. I wreszcie po trzecie, ten bieg ma wyjątkową i wspaniałą atmosferę – dodaje.

Stał się już nowosolską marką i widać to po uczestnikach, którzy przyjechali nie tylko z całej Polski, ale nawet z zagranicy. – Ta inicjatywa świetnie jednoczy środowiska parafialne, sportowe oraz władze miejskie. To naprawdę przejaw społeczeństwa obywatelskiego, które skupia się wokół pięknych wartości – podkreśl pan Marek. – Oczywiście włączamy się razem z rodziną i społecznością szkolną w organizację biegu. Przygotowujemy stanowisko wydawania wody dla biegaczy. W tym roku biegłem nie tylko ja, ale i mój syn Wojtek. Natomiast żona z córkami rozdawały wodę zawodnikom – dodaje.

– Grób jest pusty! Jezus żyje! Gdyby było inaczej, daremna byłaby nasza wiara, a bieg bez sensu – podkreśla Marek Bielicz, który już po raz dziesiąty wziął udział w Biegu do Pustego Grobu. – W tym roku szczególnie w głowie dźwięczą mi słowa: „Ujrzał i uwierzył”. Niestety w życiu często się zdarza, że widzimy, a nie wierzymy. Wiara jest czymś, o co zawsze warto błagać Boga – dodaje.

Głosić w słabościach

Co roku na starcie pojawia się wielu nowych uczestników. Jednym z nich była Joanna Mikołajczyk z Nowej Soli, która podjęła decyzję zupełnie spontanicznie i bez przygotowania. – Namówił i zapisał mnie mąż, który brał już kilkukrotnie udział w biegu, choć przed startem byłam dość sceptycznie nastawiona, bo nie wierzyłam, że jestem w stanie pokonać taki dystans – wyjaśnia pani Joanna. – Do naszej dwójki bardzo ochoczo przyłączył się starszy syn Filip, który okazał się najmłodszym uczestnikiem tegorocznej edycji – dodaje.

Nowosolanka od samego początku jest wiernym kibicem i nie wyobraża sobie innego spędzania świątecznego poniedziałku. – Zawsze kibicowałam szczególnie tym uczestnikom, po których było widać, że niekoniecznie są wyczynowcami, a biorą udział w biegu, żeby w jakiś sposób przekraczać siebie i głosić moc Bożą w swoich słabościach czy ułomnościach. Cieszę się, że w tym roku mogłam dołączyć czynnie do tej społeczności – podkreśla i kontynuuje: – Biec bez przygotowania to lekka brawura, ale dla mnie celem było po prostu pokonanie tego dystansu. I to się udało, dzięki łączeniu na przemian biegu z marszem. Śmiałam się na trasie, że skoro nie dogoniła mnie karetka, to jest naprawdę dobrze. Miałam oczywiście kryzysy po drodze (szczególnie podbiegi pod wiadukt), ale kibice na trasie bardzo dodają otuchy. W trakcie odkryłam, że w zasadzie nie biegnę z żadną intencją, więc ofiarowałam mój trud za dziecko, które mam w duchowej adopcji i od mniej więcej połowy trasy pokonywałam dystans w rytmie: dwie „Zdrowaśki” biegu, dwie marszu. (uśmiech) To mi pomogło!

Fakt pustego grobu cieszy! – Nie ma Go tu i bardzo mnie to raduje, bo tylko się utwierdzam, że najpiękniejsze jest wciąż przed nami, a ten czas dany nam na ziemi jest po to, byśmy mogli pomału dojrzewać do nowego życia. Tam dopiero będzie cudownie – podkreśla nowosolanka. – Tegoroczny Wielki Post był dla mnie inny niż dotychczas. Z jednej strony bardzo piękny, bo chyba pierwszy raz w życiu weszłam w głębię tego czasu, odkrywałam w nim małe i wielkie rzeczy. Z drugiej strony, ze względu na osobiste wydarzenia (zarówno zawodowe, jak i rodzinne), to był bardzo trudny czas. Mogłam mocno przytulić się do krzyża i z niego czerpać siłę, by to, co trudne, dźwigać i wciąż powstawać, ilekroć upadałam pod ciężarem różnych wydarzeń. Myślę, że dzięki temu na nowo odkryłam bliskość Jezusa i Jego miłość, która nie ocenia i nie odrzuca nikogo. Jest we mnie ogrom wdzięczności – dodaje.

Duch Święty działa

Biegających małżeństw jest znacznie więcej. W przypadku Eli i Zbyszka Markulaków z Żar był to czwarty Bieg do Pustego Grobu, a 182 wspólny bieg w ogóle. W tym roku było trudno, bo oboje powracają do biegania po kontuzjach. – Nie poddajemy się, biegamy dalej, ponieważ bardzo, bardzo to lubimy – podkreśla pani Ela. – Rodzinne bieganie wiele daje. Z mężem razem planujemy biegi, razem trenujemy, startujemy i oczekujemy na siebie na mecie, bo raz on jest pierwszy, a innym razem ja. (śmiech) Bardzo nas to jednoczy. Poza tym mobilizujemy też nasze dzieci, które czasem biegną razem z nami – dodaje.

Niedawno przebiegli chociażby półmaraton w Newcastle w Anglii, gdzie było 70 tys. uczestników. – Cudowanie było tam biec, ale z mężem wolimy biegi kameralne. Taki właśnie jest nowosolski, ze swoją niepowtarzalną atmosferą. To wyjątkowy bieg, który przypomina nam, że grób Pański jest pusty i warto z Dobrą Nowiną pobiec ogłosić to światu – zauważa pani Ela, zdając sobie sprawę, że wiele osób, które stają obok niej na starcie to osoby niewierzące. – Rozglądając się w czasie modlitwy przed biegiem, można dostrzec, że wiele osób nie bierze w niej udziału, ale myślę, że ta cała otoczka, czyli Ewangelia, modlitwa, błogosławieństwo biskupa, specjalne koszulki i medale na pewno nie pozostają bez echa w tych osobach i Duch Święty działa – dodaje z przekonaniem.

Taką nadzieję, a nawet pewność po rozmowach z uczestnikami mają organizatorzy. – Ludzie podczas tego biegu spotykają Boga – podkreśla o. Grzegorz Marszałkowski OFM Cap. – Nie brakuje świadectw osób, które wracają do wspólnoty Kościoła. A wzięli udział, bo przekonało ich zaproszenie, że to bieg dla wierzących i wątpiących, pobiegli, czując się w gronie tych bardziej powątpiewających. Dziś do ludzi trzeba docierać, wychodząc ze schematów, budynków, środowisk, a także iść do osób wydawałoby się zupełnie obcych, a jednak bliskich – dodaje.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

W subskrypcji otrzymujesz

  • Nieograniczony dostęp do:
    • wszystkich wydań on-line tygodnika „Gość Niedzielny”
    • wszystkich wydań on-line on-line magazynu „Gość Extra”
    • wszystkich wydań on-line magazynu „Historia Kościoła”
    • wszystkich wydań on-line miesięcznika „Mały Gość Niedzielny”
    • wszystkich płatnych treści publikowanych w portalu gosc.pl.
  • brak reklam na stronach;
  • Niespodzianki od redakcji.
Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.