Nowy Numer 16/2024 Archiwum

Zostań w domu, chyba że idziesz uratować komuś życie

Mimo epidemii kolejne osoby decydują się oddać krew i zachęcają do tego innych, aby nie zabrakło jej do ratowania ludzkiego życia. Członkowie Ruchu Światło-Życie dają przykład.

Paulina Kucaba z Zielonej Góry krew oddaje już od 10 lat. – Studiowałam wtedy na uniwersytecie medycznym i chciałam robić coś dobrego dla innych. I od tego czasu oddaję regularnie krew, choć ostatnio miałam przerwę ze względu na ciążę. I ostatnio pomyślałam, że chciałabym wrócić do oddawania krwi, i jakoś dwa dni później zrobiło się głośno o tym, że zaczyna brakować krwi – wyjaśnia Paulina, która należy do Ruchu Światło–Życie.

Dlaczego zielonogórzanka to robi? – Generalnie lubię się dzielić tym, co mam, czyli np. krwią. Jestem też w banku dawców szpiku, a w 30. urodziny oddałam włosy dla Fundacji Rak'n'Roll. To trochę "sposób na życie". Takie dzielenie się sobą i pomoc tym, czym zostałam obdarzona – opowiada zielonogórzanka.

– W ostatnich dniach żyjemy koronawirusem, co oczywiście jest zrozumiałe, ale przecież ludzie chorują też na inne choroby i łatwo o tym zapomnieć. Zapomnieć o oddaniu krwi i zamknąć się w strachu. A potrzeba otwartych oczu i serca, żeby dostrzegać to, co dobrego mogę zrobić nawet w czasach epidemii – dodaje.

Paulina nie oddała krwi sama. Poprzez media społecznościowe namówiła jeszcze kogoś. – Koleżanka powiedziała, że będzie, a kolega obiecał, że mnie zawiezie. Nic tylko się decydować – i pojechałam – uśmiecha się Łucja Kulwanowska, także z Ruchu Światło–Życie, która co jakiś czas oddaje krew. – Potem udostępniłam zdjęcie na Facebooku i kilka osób mnie zapytało, jak się to robi. Więc też stałam się żywą, zdjęciową reklamą – dodaje.

« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..

Zapisane na później

Pobieranie listy