Jadąc 31 października przez podzielonogórską miejscowość, w jednym ze sklepów zobaczyłem dziwną reklamę: "Znicze i kwiaty na groby, dynie na Halloween". Napis poparty był odpowiednią dekoracją.
Jednego dnia wycinają dynię, przebierają dzieci w straszydła i... świetnie się bawią. Dzień później biorą wiązanki kwiatów i znicze i proszą Pana Boga o miłosierdzie dla bliskich zmarłych. I wielu chrześcijan nie widzi w tym żadnego problemu. Pogańskie zwyczaje – chrześcijańskie zwyczaje. Przyzywanie upiorów – modlitwa do Boga, Pana nad panami. Da się to pogodzić? Nie? Oczywiście, że się da, bo przecież dla współczesnego człowieka nie ma rzeczy niemożliwych. Całą sprawę ułatwia, oczywiście, wymierny wynik – zysk w kasie.
Nie przekonuje mnie wcale twierdzenie "postępowych", że skoro prowadzę sklep, a ktoś chce kupić jakąś rzecz, to powinienem mu to umożliwić. On chce, a ja tylko wychodzę naprzeciw tym oczekiwaniom. "Przecież nikogo do niczego nie zmuszam" – tłumaczą się kupcy.
W listopadzie chodzi o znicze i dynie, ale nie tak dawno próbowano odgórnie zmusić właścicieli aptek, by mieli w ofercie środki wczesnoporonne i antykoncepcyjne. Tutaj jedna wolność – klienta – została przeciwstawiona wolności właściciela apteki. A co z konfliktem sumienia?
U progu Roku Wiary papież Benedykt XVI wzywa nas do pogłębienia relacji z Bogiem, ale i pogłębienia wiedzy o Bogu i Jego przykazaniach. Dojrzały katolik to człowiek, który wie, w Kogo i dlaczego wierzy, dlaczego się modli, dlaczego "chodzi do kościoła" i dlaczego ma być wierny "niedzisiejszym" przykazaniom Dekalogu.
"Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się imię Twoje, przyjdź Królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i na ziemi...". Czy wypowiadając te słowa, wiem, co mówię? Podczas jednych z rekolekcji (prowadził je w Głogowie o. James Manjackal) usłyszałem: "Chrześcijanin nie może iść na kompromis ze złem"! Skoro wybrałem Boga w Trójcy Jedynego i Jego obietnice, to nie mogę Go zdradzać – "Kto przykłada rękę do pługa i wstecz się ogląda, nie jest Mnie godzien".
Odwagi!