Przez tydzień misjonarka spotykała się z parafianami: w szkole z uczniami, w salkach katechetycznych z członkami różnych wspólnot, a w kościele z wszystkimi chętnymi. Zakładała duchowe mosty.
- Widzę u was dużą wiarę. Widzę ludzi w kościołach, którzy się modlą. Mam nadzieję, że znajdę tu przyjaciół, którzy zechcą pomóc mojej ojczyźnie - mówiła s. Anafrida podczas spotkania z członkami Caritas. Misjonarka od półtorej roku uczy się języka polskiego i, chociaż jak mówi, to najtrudniejszy język na świecie, posługuje się nim już płynnie. - W naszej rodzinie nie każdy może chodzić do szkoły. Cała rodzina pracuje, by jedno dziecko mogło się uczyć. Później dopiero kształci się kolejne dziecko - wyjaśnia siostra. - Nam się udało i mogłam nawet skończyć studia. Później wstąpiłam do Zgromadzenia Białych Sióstr Afryki. Chcę mówić o Jezusie wszystkim ludziom. On kocha nas ogromną miłością i chcę mówić o tym innym - dodaje z błyskiem w oku.
Kilkanaście osób zebranych w salce katechetycznej usłyszało o niebezpieczeństwach wojny, o trudnościach, by w Afryce żyć godnie z pracy własnych rąk. Misjonarka mówiła również o działaniach duszpasterskich i braku księży. - Moja diecezja jest trzy razy większa niż cała Polska. Pracuje w niej tylko stu księży katolickich - wyjaśnia s. Anafrida.
Misjonarka z Tanzanii
Siostra przywiozła ze sobą afrykańskie stroje. Panie chętnie robiły przymiarki
ks. Witold Lesner/GN
Tygodniowy pobyt siostry z Afryki to pomysł proboszcza sulechowskiej parafii św. Stanisława Kostki, ks. Henryka Wojnara. - Chcemy pomagać najlepiej jak umiemy. Nie chce sam wymyślać, dlatego siostrę zaprosiłem na dłużej. Spotyka się z wieloma osobami i już są pierwsze pomysły - mówi kapłan. - Dzieci z V klasy szkoły podstawowej już zebrały pierwsze dary. Chcemy, aby dzieci, które przygotowują się do Pierwszej Komunii Świętej poznały swoich rówieśników z Tanzanii. Będą się przygotowywać równolegle. Przez internet będą wysyłać listy i zdjęcia ze swoich spotkań i prób. Wydaje mi się, że to może być piękna inicjatywa - uśmiecha się ks. Wojnar.
Również dorośli nie pozostają w tyle za dziećmi. - Chcemy stworzyć duchowe mosty. Już od jakiegoś czasu pomagam różnym osobom. Teraz otwiera się kolejna możliwość - mówi Zofia Starna-Motyka, lekarz. - Gdy poznamy osoby z Tanzanii, to już teraz nie będziemy wysyłać darów "na misje", ale do konkretnego człowieka. Łatwiej jest pomagać, gdy zna się imię, gdy ma się zdjęcie, gdy otrzymało się kilka listów. Chcę się w to włączyć - wyjaśnia z radością pani Zofia.
Podobnego zdania są i inne osoby. - Nie stać mnie na wyjazd do Afryki, ale przez to spotkanie "kawałek" Afryki przyjechał do nas. Teraz, gdy już znam s. Anafridę, więcej wiem o życiu na misjach i jakoś inaczej się pomaga. Już poprosiła siostrę o e-maila. Będziemy w kontakcie - śmieje się Iwona Walczak z Caritas.
- Już teraz dziękuję za wszystko. Spotkałam tu wiele wspaniałych osób i mam nadzieję, że dużo dobrego uda się nam wspólnie zrobić dla Afryki - mówiła s. Anafrida.