Gdy szedłem do Pierwszej Komunii św., czekałem na wymarzony zegarek z melodyjkami. Teraz pewnie chciałbym tablet. Dzięki księdzu katechecie, a przede wszystkim zaś dzięki rodzicom, czekałem na coś jeszcze.
Trwa „sezon komunijny”. Co roku jak bumerang powraca temat prezentów. Rodzina zachodzi w głowę, co kupić swojemu dziecku. Na topie są rowery, komputery, tablety, smartfony... Pewnie można byłoby wymieniać tak bez końca. No cóż, trudno rywalizować z rozwijającą się techniką. Trudno także dziwić się samym dzieciom, które przyjmą każdą zabawkę z otwartymi rękoma. Dobrze pasuje tu komentarz ks. Rafała Zendrana z Głogowa, który przeczytałem w jednym z lokalnych dzienników: „Nie możemy obrażać się na świat i rynek, który zagospodarował święta i wydarzenia kościelne. Żeby dzieci godnie przeżyły dzień Pierwszej Komunii Świętej, trzeba prowadzić pracę formacyjną i z rodzicami, i z dziećmi. Rodziców uświadamiać, by kupowali prezenty symboliczne, a dzieciom tłumaczyć, że nie są one istotne”.
W całej tej dyskusji nie chodzi jednak o to, czy kupować podarki czy nie. Warto sobie zadać pytanie: "Jak pomóc mojemu dziecku przeżyć to wydarzenie duchowo?". Nie usprawiedliwiajmy się, że wszystko zrobią księża, siostry zakonne i katecheci. Oni często robią, co mogą: "Podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu dzieci mogły dotknąć stopki monstrancji. To było dla nich wielkie wydarzenie" - mówił w tym samym artykule ks. Zendran. Codzienną pracę powinniśmy wykonywać jednak przede wszystkim my, rodzice. Bo gdy religia zrobi się tematem tabu w rodzinnym domu, to niedługo nie bierzmowanie, jak mówią niektórzy, ale Pierwsza Komunia św. stanie sakramentem "pożegnania z Kościołem". Może więc warto powrócić do starych, sprawdzonych sposobów, np. wspólna modlitwa rano i wieczorem, czytanie Pisma Świętego przy rodzinnym stole czy wspólne wyjścia na niedzielną Msze św.? Może to takie niemodne, ale jakie skuteczne!
I jeszcze jedno. Wracając do zegarka z melodyjkami, dodam tylko, że dzięki katechecie i rodzicom bardzo czekałem nie tylko na prezent, ale na pierwsze przyjęcie Komunii św. Nie zapomnę tego do końca życia. Zegarka już dawno nie mam, ale na szczęście mam Komunię św.