Ostatnie, tegoroczne spotkanie Letniej Szkoły Modlitwy 8 sierpnia poprowadził ks. Zygmunt Lisiecki. Podjął temat „Nie tylko dla nas”.
Niekiedy się zastanawiam, które jest lepsze uczestnictwo we Mszy św., takie skupione, skoncentrowane na całości od A do Z, tak, że nic mi nie umknie czy niekiedy nawet z rozproszeniami, ale skupiające całe życie, radości i trudy codzienności. Naprawdę nie wiem. W przypadku dzieci częściej ważniejsze są próby i nawet małe postępy, niż wielkie osiągnięcia. A Bóg jest naszym najlepszym Ojcem…
Msza św. kończy się słowami „Idźcie w pokoju Chrystusa”. Jednak to nie znaczy „idźcie, bo już koniec”, ale to oznacza, że jesteśmy posłani, że każdy z nas ma po wyjściu z kościoła przede wszystkim żyć Eucharystią, a po drugie dzielić się jej owocami z bliźnimi. A kto z nas wychodząc z kościoła zadaje sobie pytania: komu mogę pomóc? kto jest w potrzebie? Jeśli mój udział we Mszy św. kończy się na „Amen” i nie ma przełożenia na codzienne, zwyczajne życie, to znaczy, że prawdy Boże i Boża łaska spłynęły po mnie jak deszcz po witrażu. Nic z tego nie zostało!
Świadectwo tego znajdujemy chociażby w modlitwach, które kapłan wypowiada podczas liturgii. Jedna z modlitw po komunii brzmi tak: Wszechmogący, miłosierny Boże, posileni Ciałem i Krwią Chrystusa, pokornie Cię prosimy, abyśmy umieli dzielić się z innymi tym, co otrzymaliśmy dzięki Twej miłości...
W innym formularzu, w czasie Mszy św., podczas której udzielany jest sakrament bierzmowania, słyszymy słowa jeszcze bardziej konkretne: Boże, nasz Ojcze, otocz swoim błogosławieństwem tych, którzy zostali naznaczeni Duchem Świętym i nakarmieni Sakramentem Twojego Syna, aby pokonali wszelkie przeciwności i przez swoją świętość byli radością Kościoła, a swoimi uczynkami i miłością przyczyniali się do jego wzrostu w świecie...
Widzimy tutaj bardzo tę dynamikę wiary. Jestem na Eucharystii, by spotkać Jezusa Chrystusa, ale po Mszy św. jestem wezwany do tego, aby to eucharystyczne doświadczenie nieść innym.