Winobranie trwające od 7 do 15 września to doskonała okazja do odwiedzenia zielonogórskich winnic.
Gdy oddalamy się od Zielonej Góry, robi się coraz spokojniej, nie odczuwamy wzmożonego ruchu, pośpiechu, wyczekiwania w korkach, zgiełku pędzących ludzi. Wjeżdżając do osady Proczki, położonej ok. 20 km od Zielonej Góry, napotykamy ozdobioną kolorowymi kwiatami werandę domu i znak informujący, że trafiliśmy do winnicy Na Leśnej Polanie, której właścicielami są Małgorzata i Jarosław Lewandowscy.
Swoją przygodę z uprawą winorośli rozpoczęli w latach 90. od zasadzenia i pielęgnacji dwóch sadzonek winnego krzewu, które rosły przy ich domu. Z czasem winnica zaczęła się rozrastać, dynamiczny rozwój przypadł na lata 2004-2007.
W tym czasie trwały prace nad rozbudową winnicy i szkółki winorośli. To również okres prezentacji wina na konkursach i imprezach winiarskich oraz zdobywania nagród i wyróżnień.
W roku 2008 państwo Lewandowscy kupili ziemię, która najlepiej nadawała się na uprawę winorośli i zagospodarowali 1 hektar winnicy, gdzie rośnie obecnie ok. 5000 krzewów, 18 odmian, m.in.: Müller Thurgau, Dornfelder, Traminer Różowy, Pinot gris, Pinot Blanc, Oporto, Riesling Reński, Ortega, Bianca.
Pani Małgorzata zwraca uwagę na spokój, jaki daje praca przy winoroślach. - To my sami decydujemy, co i jak zrobimy. Dostosowujemy się do rytmu przyrody, staramy się ją obserwować i wykorzystać dla naszej winnicy - mówi.
Kiedy bliżej przyjrzymy się pracy winiarzy, możemy docenić ich umiejętności i kunszt. Pani Małgorzata zaznacza: - Zbiór winogron powinien odbywać się w porze suchej, żeby na gronach nie było nawet kropelki wody. Z jednej kulki winogron wciśniemy ok. 4 kropel soku, więc każda kropla wody będzie go znacząco rozcieńczać.
Sam proces przygotowania wina jest już ściśle strzeżoną tajemnicą każdego winiarza i jedynym sposobem na rozwikłanie tej zagadki jest dokładne przysłuchiwanie się opowieściom i uważna degustacja wyprodukowanych win.
Opowieści o winoroślach, uprawie winnicy, komponowaniu wina są pasjonujące. - Moje wina są żywe, bardzo kruche. O wino trzeba dbać, trzeba je pielęgnować, dlatego nie stosuję żadnej chemii, nie dodaję ani grama cukru - mówi Jerzy Hadzicki, właściciel Winnicy Kruczej w Buchałowie.