Międzynarodowa opowieść małżeńska. – Dla mnie nie ma różnicy, czy ktoś jest Polakiem, Niemcem czy Rosjaninem. Jeżeli człowiek jest w biedzie, to trzeba mu pomóc – mówi Roland Hellmann, organizator transportów pomocy dla Polski.
Małgorzata i Roland Hellmannowie poznali się w 1980 roku w Karpaczu, gdzie spędzali urlop. On z Verden, z Niemiec Zachodnich, ona z Zielonej Góry, miasta w komunistycznej Polsce. Pomimo różnic narodowych, barier społecznych i bytowych, udało im się znaleźć wspólny język i nawiązać nić znajomości, która z czasem przerodziła się w głębokie uczucie. Małgorzata była tłumaczką, Roland pracował w urzędzie powiatowym w Zachodnich Niemczech. Znajomość utrzymywała się dzięki korespondencji i wizytom Rolanda w Polsce, który odwiedzał swoje rodzinne strony. Roland Hellmann pochodzi z Wałbrzycha. Jego rodzina w 1946 roku została wysiedlona i musiała w ciągu jednego dnia spakować swoje rzeczy i wyjechać z kraju. W nowej Polsce zostawali tylko ci, którzy byli zdolni do pracy. W przypadku rodziny Hellmannów było to niemożliwe, bo ojciec Rolanda stracił nogi pod Stalingradem. Po tułaczce rodzina dotarła do Zachodnich Niemiec i tam się osiedliła.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.