Wielu zamordowanych i prześladowanych w czasie stanu wojennego w Polsce było bardzo młodymi ludźmi. I to bardzo dobrze, że młodzi o nich nie zapomnieli i mieli odwagę śpiewać hymn Polski w hołdzie bohaterom.
13 grudnia jechałem do Głogowa na marsz z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego.
Jak zawsze prowadząc auto słuchałem swojej ulubionej stacji radiowej, z którą jestem „związany” już od ponad 30 lat. Jednak mój niepokój rósł z minuty na minutę, bo w audycji nie wspomniano o przypadającej rocznicy wprowadzenie stanu wojennego.
Pomyślałem, że zaraz będzie serwis informacyjny, więc na pewno zostaną podane związane z rocznicą wiadomości. Niestety, ani jednym słowem nie wspomniano wydarzeń sprzed 32 lat. Dlaczego? O co chodzi?
Na szczęście są ludzie, dla których pamięć o bohaterach stanu wojennego ma sens. W całej Polsce w czasie trwania stanu wojennego zginęło ok. 100 osób, ok. 10 tysięcy było internowanych. Nie trzeba chyba wielkich akcji, wyjątkowego patosu, ale wystarczyłoby choć trochę szacunku do wszystkich prześladowanych.
W różnych miastach wspominano ofiary stanu wojennego, podobnie jak w Głogowie. Wielu zamordowanych było bardzo młodymi ludźmi i to bardzo dobrze, że młodzi o nich nie zapomnieli. Jeden w uczestników marszu w Głogowie powiedział mi, że trzeba głośno krzyczeć, żeby inni usłyszeli o wydarzeniach historycznych.
Ktoś musi krzyczeć, bo niestety w „ulubionej” stacji radiowej nic nie usłyszałem. Gdybym nie był na marszu, 13 grudnia 2013 roku byłby kolejnym, zwyczajnym dniem, bez żadnego kontekstu historycznego.