– Może nie zdążymy wszystkiego posprzątać, zrobić zaplanowanych zakupów, ale powiedzieliśmy sobie w rodzinie, że na liturgii musimy być - mówił Andrzej Obuchowicz.
Parking przed kościołem pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Zielonej Górze zapełniał się systematycznie przed rozpoczęciem Nabożeństwa Męki Pańskiej. Wielopokoleniowa asysta liturgiczna weszła głównym wejściem do kościoła. Całkowita cisza rozpoczynająca liturgię Wielkiego Piątku, integralnej części Triduum Paschalnego, wydawała się być naturalnym doświadczeniem uczestników modlitwy. Wszyscy w ogromnym skupieniu towarzyszyli gestowi celebransa padnięcia na twarz. Precyzyjnie dobrane komentarze wprowadzały w treść czytań przygotowanych na Wielki Piątek. Adoracja krzyża, która była głównym punktem wielkopiątkowej liturgii, trwała bez pośpiechu, w skupieniu, żeby każdy miał chwilę pochylenia się nad krzyżem Chrystusa. – Mogę powiedzieć, że na liturgię Wielkiego Tygodnia czekałem cały Wielki Post. A dzisiejsze nabożeństwo Męki Pańskiej uświadomiło mi znaczenie krzyża Chrystusa w życiu mojej rodziny, Kościoła. Dramaturgia wydarzeń przez cały Wielki Post narastała i osiągnęła swoją kulminację we wspólnym przeżywaniu tajemnicy męki i zmartwychwstania Chrystusa. Uczestniczenie w nabożeństwach Drogi Krzyżowej, Gorzkich Żali, modlitwa w rodzinie były przygotowaniem do przeżywania dzisiejszej adoracji krzyża – powiedział Andrzej Obuchowicz, nadzwyczajny szafarz w parafii pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy w Zielonej Górze.
Śpiewy przygotowane przez scholę młodzieżową podkreślały wyjątkowość wspominanych wydarzeń. Historia Zbawienia dzieje się bez przerwy i za każdym razem, kiedy wspólnota Kościoła celebruje sakramenty, kiedy się wspólnie modli. Bóg jest wtedy obecny. Pewnie po zakończonej liturgii Męki Pańskiej było jeszcze wiele różnych obowiązków do wypełnienia, ale najważniejsza ich część dokonała się w czasie modlitwy we wspólnocie parafialnej.