Powstańcy warszawscy - nie mieli czołgów, ani samolotów, ale ogromne pragnienie wolności i potężną siłę do walki z okupantem. 1 sierpnia mija 70 lat od wybuchu powstania warszawskiego.
Ryszard Laskowski ps. „Ryś” z Gorzowa Wlkp. doskonale pamięta powstańcze walki. – Byłem w konspiracji i walczyłem w powstaniu warszawskim, w Śródmieściu. Nie mieliśmy czołgów, ani samolotów, a Niemcy tak. Było mało broni. Nie było jedzenia i wody. Walczyliśmy, żeby uzyskać wolność – mówi powstaniec. – Mieliśmy dosyć okupacji i znęcania się Niemców nad nami. Kochaliśmy ojczyznę i dlatego walczyliśmy. Zakładaliśmy, że powstanie potrwa pięć dni, a przetrwało 63. Są zwolennicy i przeciwnicy powstania, ja uważam, że warto było walczyć – dodaje.
Wiesław Cieśla ps. „Wacek” z Zielonej Góry w powstaniu walczył na Mokotowie. – Nienawiść do okupanta była bardzo duża. Nie znoszę pytań o celowość powstania, wtedy o tym nikt nie myślał. Czekaliśmy na wybuch powstania, chcieliśmy walczyć i zwyciężyć, i być wolni. Byliśmy nasiąknięci patriotyzmem i miłością do ojczyzny – wyjaśnia. – Dla mnie to była święta rzecz. Nigdy nie wolno się cofnąć przed ofiarą życia za ojczyznę. Dla ojczyzny trzeba wszystko poświęcić, nie patrząc na nic, bo Polska jest najważniejsza – dodaje.
Powstanie warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 roku o 17.00 (godzina „W”) i trwało 63 dni, do 3 października 1944 roku. Było wystąpieniem zbrojnym zorganizowanym przez Armię Krajową. Z jednej strony była to walka militarna z Niemcami, z drugiej walka polityczna z ZSRR. Dowództwo AK planowało pokonać Niemców i samodzielnie wyzwolić stolicę przed wkroczeniem Armii Czerwonej. W trakcie dwumiesięcznych walk straty wojsk polskich wyniosły ok. 16 tys. zabitych i zaginionych, 20 tys. rannych i 15 tys. wziętych do niewoli. W wyniku nalotów, ostrzału artyleryjskiego, ciężkich warunków bytowych oraz masakr urządzanych przez oddziały niemieckie zginęło od 150 tys. do 200 tys. cywilnych mieszkańców stolicy.