– Moje życie jakoś ciekawie się ułożyło. Mama urodziła się w Chicago, ja na terenie obecnej Litwy, a moja córka w Polsce, ale mieszka w Holandii. Zawojowaliśmy świat – śmieje się gorzowianka Monika Malicka.
Pani Monika (z domu Juniewicz) przyszła na świat na Wileńszczyźnie już po wojnie, w 1948 roku. – Co ciekawe, moja mama Genowefa urodziła się w Chicago. To dlatego, że babcia pojechała do swojej rodziny do Ameryki i tam ją urodziła. Ale oczywiście wrócili na swoją ukochaną Litwę – opowiada M. Malicka. – Pierwszy mąż mamy miał na imię Adam. Był od niej dużo starszy, ale miał majątek. Posiadali duże, ponad 40-hektarowe gospodarstwo, a w nim bydło, trzodę i pola uprawne. Mieszkali we wsi Bendry, powiat Troki. Mieli dwójkę dzieci – Reginę i Adama. Pierwszy mąż został rozstrzelany przez Niemców w 1942 roku. Mama została z dwojgiem małych dzieci oraz dużym gospodarstwem i ciężko jej było powiązać koniec z końcem. Po roku wyszła ponownie za mąż za mojego tatę. Miał na imię Onufry, jak Zagłoba, ale na tamte czasy to było dość popularne imię – śmieje się.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.