Kto z nas nie zna ks. Robaka z „Pana Tadeusza” czy ks. Piotra z „Dziadów”? To byli bernardyni – franciszkanie obserwanci. Kościół w Polsce czci św. Jana z Dukli, św. Szymona z Lipnicy, bł. Władysława z Gielniowa. Bez najmniejszych wątpliwości wschowski klasztor był i jest miejscem odkrywania obecności Boga dla wielu zakonników.
Grube mury okalające klasztor braci mniejszych we Wschowie nie tworzą wcale bariery, nieprzekraczalnej granicy. Każdy może wejść na dziedziniec przed kościołem, krużganki i do kościoła. W ciszy świątyni łatwiej zatopić się w modlitwie, jednocześnie daje się tu odczuć ciągły ruch. Niedzielne popołudnie jest doskonałą okazją do rodzinnych spacerów, przyjrzenia się imponującej szopce w kościele, chociaż największe zainteresowanie wśród dzieci wzbudza ta żywa, w której prezentują się kucyki, osiołki, daniele i gęsi. Wracamy do kościoła, rozświetlonego promieniami słońca, i możemy dokładnie przyjrzeć się pięknemu wystrojowi. To chwila na wytchnienie, pozbieranie myśli. Słychać delikatny, miarowy głos modlitwy dochodzący z kaplicy wieczystej adoracji. Ponad 500 lat temu, kiedy ufundowano wschowski klasztor bernardynów, mogło być bardzo podobnie, z drobną różnicą – bracia zamieszkali wtedy poza murami miasta.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.