Z Katarzyną Stolarczyk o duchowym treningu, pierwszych zawodach i biegających szaleńcach rozmawia Krzysztof Król
Krzysztof Król: Już po raz trzeci, w Poniedziałek Wielkanocny, w Nowej Soli odbędzie się Bieg do Pustego Grobu. Bierze Pani w nim udział od samego początku?
Katarzyna Stolarczyk: Dwa lata temu kibicowałam – jak wtedy uważałam – biegnącym szaleńcom podczas I Biegu do Pustego Grobu, który jest organizowany przez braci kapucynów przy parafii św. Anto- niego. Wtedy w sercu rozpoczął się mój pierwszy bieg, pomyślałam, że dobrze byłoby pobiec za rok. Treningi, te fizyczne, zaczęły się nieco później. Najpierw była próba nawiązania relacji z Panem Bogiem w osobistej i cichej modlitwie, w ukochanym kościele. Później modlitwa wspólnotowa na spotkaniach modlitewnych we wspólnocie Odnowy w Duchu Świętym.
Ciekawe! Zaczęło się więc od duchowego „biegu”?
Tak. Jako że Pan Bóg objawia swoje działanie poprzez radość i pokój, postawił na mojej drodze wspaniałych ludzi, z wiarą w drugiego człowieka i pasją. I tak, późną jesienią 2013 roku, zaczęły się moje sportowe zmagania i pierwsze przebiegnięte kilometry. Bieganie stało się dla mnie lekarstwem, ucieczką od problemów. Cieszyły mnie najprostsze rzeczy. Wiosną ubiegłego roku wzięłam udział w II Biegu do Pustego Grobu, a całość dystansu, czyli 10 km, pokonałam, uzyskując czas 54 min. i 39 s. To był pierwszy mój start. Dzisiaj wiem, że ten bieg mnie umocnił i warto było!
Kto może wziąć udział w biegu?
Każdy – wierzący i wątpiący. Samo przygotowanie to sprawa indywidualna. Ja potrzebowałam 5 miesięcy. To były treningi 2–3 razy w tygodniu po 7–10 km, ale – uwierzcie – to sama przyjemność. Myślę, że okres Wielkiego Postu może być wystarczający, aby przygotować się do biegu, bo przecież nie chodzi o wynik, liczy się tak naprawdę czas spędzony z najbliższymi i współdzielenie radością.
Czym dla Pani jest bieganie?
Ono wspaniale pomaga w walce ze swoimi słabościami, a kontakt z przyrodą działa kojąco. Z każdym kilometrem nabieram wiary i odwagi, często wtedy przychodzą rozwiązania i odpowiedzi. Biegam z przyjaciółmi, którzy dają mi siłę, są dla mnie wzorem. Z perspektywy czasu mogę się tylko cieszyć, że dołączyłam do grona biegających szaleńców.
Wyraź swoją opinię
napisz do redakcji:
gosc@gosc.plpodziel się