Cudem uniknęliśmy wywózki

Dla pana Zdzisława wszystko zaczęło się w 1934 r. w Dobropolu. Tam przyjął chrzest, bawił się z kolegami na podwórku, chodził do szkoły i przeżył II wojnę światową.

Dziś Dobropole leży na Ukrainie, przed 1939 rokiem był na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej. – Przed wojną wszyscy żyliśmy w zgodzie. Bawiliśmy się razem i nikt nikogo nie pytał, czy Polak, czy Ukrainiec. Oczywiście każdy jakoś tam pokazywał swoje korzenie. Polscy chłopcy nosili rogatywki, a ukraińscy mazypenki – wspomina Zdzisław Czechowski z Zielonej Góry. – W Dobropolu wszyscy się szanowali, także w kwestii wyznania. Pamiętam, miałem nauczycielkę Żydówkę. Jak 3 maja szliśmy do kościoła, to ona też szła z nami, a że miała swoją religię, to inna sprawa. Szanowała wiarę katolicką – opowiada.

Dziękujemy, że z nami jesteś

To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.

Czytasz fragment artykułu

Subskrybuj i czytaj całość

już od 14,90

Poznaj pełną ofertę SUBSKRYPCJI

Masz subskrypcję?
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.
« 1 »
oceń artykuł Pobieranie..