Od 70 lat strażacy z ochotniczej jednostki w Mozowie bezinteresownie i z determinacją strzegą bezpieczeństwa mieszkańców.
– Ochotnicza straż pożarna jest zawsze najbliżej zdarzenia i to ochotnicy są najszybciej na miejscu, ratując ludzi, i dobytek, zanim do akcji wkroczą zastępy zawodowej straży pożarnej, które często stacjonują ok. 20 do 30 km od miejsca zdarzenia. Strażakom ochotnikom należą się wielkie słowa uznania, są zawsze gotowi do pomocy i działają całkowicie bezinteresownie, angażując swój czas, narażając swoje zdrowie i życie, to są prawdziwi ochotnicy – powiedział kpt. Mariusz Wójcik, Komendant Gminny Ochotniczych Straży Pożarnych w Sulechowie, na co dzień pełniący funkcję dowódcy zmiany w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej w Sulechowie .
Strażacy z Mozowa rozpoczęli swoją służbę 70 lat temu, w 1945 r., z tej okazji zorganizowano 11 lipca festyn i zawody strażackie, w których wzięło udział 6 drużyn z Mozowa i okolicznych wsi. Wśród honorowych gości był 94-letni Władysław Choroszko, jeden z pierwszych strażaków ochotników w powojennym Mozowie. Od 32 lat Naczelnikiem OSP w Mozowie jest Zbigniew Kwiatkowski. – Wiele razy myślałem już, żeby dać sobie spokój, ale jak patrzę na młodzież, która zapisuje się do OSP, to wracają siły i nadzieja, że warto poświęcić im czas, nauczyć ich czegoś dobrego, tym bardziej, że ochotnicza straż to często jedyna propozycja dla dzieci i młodzieży – powiedział naczelnik Kwiatkowski.
Przygotowania do świętowania jubileuszu trwały od wielu tygodni, ale nie przeszkodziły one w prowadzeniu ciężkiej i długotrwałej akcji usuwania strat po ostatniej nawałnicy. Strażacy OSP z Mozowa i okolicznych miejscowości byli przez dwa dni w ciągłej akcji. Wśród uczestników festynu pojawiały się głosy, że warto doposażyć ochotnicze jednostki, które są bardzo dobrze wyszkolone, ale często brakuje im nowoczesnego sprzętu, który jest niezbędny do ratowania ludzkiego życia.