Habit, rękawica i bandaż z krwią św. o. Pio - te relikwie peregrynują po Polsce.
Relikwie przywiózł ks. Paolo Cecere z Włoch, przyjaciel św. o. Pio. W parafiach, do których dotarł, i które jeszcze odwiedzi, odbyły się Eucharystie ze świadectwem ks. P. Cecere, nabożeństwa za wstawiennictwem św. o. Pio oraz ucałowanie relikwii przez wiernych.
- Dzięki o. Pio się nawróciłem. Ojciec przewidział mi moją przyszłość, moje kapłaństwo, moje cierpienia i zmagania w całym moim życiu. Poznałem tego zakonnika, dzięki mojemu ojcu, w 1949 roku. Miałem wtedy 17 lat. To spotkanie spowodowało, że wstąpiłem do seminarium. Po roku nauki nie zdałem jednak egzaminów i chciałem zrezygnować, i wtedy ojciec znów zawiózł mnie do o. Pio. - opowiada ks. Paolo.
- Czekałem na spowiedź. Przede mną spowiadał się człowiek, na którego o. Pio krzyczał. Czułem strach. Kiedy nadeszła moja kolej, to poczułem miłość i otwartość mojego spowiednika. O. Pio zaczął czytać w moim sercu, zanim ja sam zacząłem wyznawać moje grzechy - wspomina.
Ks. Cecere doskonale pamięta o. Pio. Wielokrotnie służył do Mszy św., którą odprawiał stygmatyk, odwiedzał go też prywatnie i rozmawiał ze nim.
- O. Pio był człowiekiem pełnym modlitwy i pokory. Często oskarżano go jednak o to, że jest nieprzystępny i nieprzyjemny. Znałem o. Pio osobiście i mogę zaświadczyć, że był wspaniałym człowiekiem, z sercem pełnym miłosierdzia. Umiał słychać ludzi. Powodem jego antypatii, były stygmaty. On bardzo cierpiał, każdy jego ruch i wysiłek fizyczny, powodował natężenie bólu. Rozluźniał się dopiero w czasie odpoczynku. Wtedy żartował i śmiał się - dodaje kapłan.
Głoszenie świadectw o o. Pio i szerzenie kultu świętego, to forma dziękczynienia ks. Cecere za łaskę spotkania ze świętym zakonnikiem.
- Dzięki o. Pio potrafię być silny, ryzykować i słuchać. Od niego nauczyłem się nieść swój krzyż z radością. Jego obecność czuję codziennie. Mam 83 lata i wierzę, że to dzięki niemu mam siłę do głoszenia świadectw i odwiedzania wielu parafii z relikwiami o. Pio - wyznaje ks. Paolo.