Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny na Kubie - korespondencja naszego misjonarza ks. Witolda Lesnera.
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny również na Kubie to szczególna okazja na odwiedziny cmentarzy i modlitwy za zmarłych. Jednak, jak niemal wszystko tutaj, niby jest takie same jak u nas, ale inne.
Kubańczycy nie mają zwyczaju częstego nawiedzania cmentarzy. Zwykle po śmierci członka rodziny pogrzeb odbywa się tego samego dnia lub ostatecznie rano dnia następnego. Nie ma również zwyczaju zapraszania księdza. Przez rok mojej obecności na Wyspie tylko raz byłem w domu pogrzebowym, by modlić się w intencji zmarłej parafianki, a na pogrzebie ani razu. Oczywiście tym bardziej nie ma Mszy św. na cmentarzu. Gdy już ktoś jest bliżej Kościoła, to po śmierci, w domu zmarłego, współbracia ze wspólnoty katolickiej odmawiają tzw. Nowenalia. Przez dziewięć kolejnych dni modlą się za duszę brata czy siostry.
Dzisiaj, gdy z okazji Wszystkich Świętych odwiedziłem cmentarze, aby wraz z parafianami modlić się nad grobami ich zmarłych (na Mszę św. potrzebna jest specjalna zgodna władz partii, o którą trzeba poprosić do końca stycznia). Nie obyło się bez wzruszeń i łez.
– Padre – tłumaczyła później Aralis Bel, animatorka ze wspólnoty w El Patio – jeszcze nigdy na tym cmentarzu nie robił tego żaden kapłan katolicki. To dla nas bardzo ważne, że ksiądz z nami jest. Teraz wiele rzeczy, takich normalnych, wreszcie mamy w parafii i bardzo się z tego cieszymy – dodała wzruszona.
Tak, księża na Kubie nie mają zwyczaju odwiedzania cmentarzy. W El Patio, Guisa i Raudal w sumie mamy cztery cmentarze. Odwiedziłem je wszystkie i wszędzie czytaliśmy imiona i nazwiska zmarłych, odmówiliśmy Litanię do Wszystkich Świętych oraz zwyczajowe modlitwy za zmarłych, a na koniec z modlitwą i święconą wodą odwiedziliśmy wszystkie groby obecnych parafian. Nie było zbyt wielu świec, a jeszcze mniej kwiatów... na Kubie to drogie rarytasy.