Wojskowi eksperci ustalili, że do pożaru czołgu Leopard 2A4 doszło przez wadliwą amunicję. Do czasu wprowadzenia poprawek technologicznych wojsko wstrzymało zakupy tego rodzaju nabojów.
Do pożaru czołgu 2A4 doszło 17 września br., podczas ćwiczeń ogniowych 1 batalionu czołgów z 10. Brygady Kawalerii Pancernej na poligonie w Świętoszowie.
Przyczyny wypadku ustalała kilkunastoosobowa komisja złożona z przedstawicieli Inspektoratu Wojsk Lądowych Dowództwa Generalnego, Inspektoratu Wsparcia oraz 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Odrębne śledztwo w tej sprawie nadal prowadzi Wojskowa Prokuratura Garnizonowa we Wrocławiu.
Z wojskowego raportu wynika, że przyczyną pożaru czołgu była wadliwa konstrukcja amunicji ćwiczebnej.
Zaraz po wypadku w Świętoszowie został wprowadzony zakaz użycia kilku tysięcy nabojów kalibru 120 mm, pochodzących z partii amunicji używanej podczas zajęć poligonowych.
Inne partie po pozytywnych strzelaniach testowych zostały dopuszczone do użycia podczas ćwiczeń. Teraz wojsko całkowicie wstrzymało ich zakup.
- Amunicja zostanie poddana dodatkowym badaniom. Konieczne też będzie wprowadzenie poprawek technologicznych. Musimy mieć pewność, że do podobnych zdarzeń już nie dojdzie - tłumaczy ppłk Artur Goławski, rzecznik prasowy Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.
- Gotowość do udziału w tych pracach zgłosiła również strona niemiecka. Propozycja współpracy została przyjęta - dodaje rzecznik DGRSZ.
Po zapoznaniu się z raportem gen. broni Mirosław Różański, dowódca generalny, nakazał dowódcom jednostek objąć szczególnym nadzorem postępowanie z amunicją w szkoleniu wojsk.
- Ma być pełna kontrola nad amunicją od momentu jej wyprodukowania, poprzez transport, przechowanie, pobranie z magazynu, aż do momentu wystrzelenia. Te procedury oczywiście wcześniej były, ale teraz będą przestrzegane jeszcze rygorystyczniej - informuje ppłk Goławski.
Wobec osób, których zaniechania doprowadziły do użycia wadliwej amunicji podczas szkolenia, podjęto działania dyscyplinarne.
Przypomnijmy, że w wyniku pożaru czterech żołnierzy zostało rannych. Jeden z nich, szer. Michał Pawlicha, po trzech tygodniach zmarł w szpitalu w Łęcznej. Jego pogrzeb odbył się 14 października w Kożuchowie.