W ciągu jednej nocy i kilku godzin przedpołudniowych do miasta przybyło więcej uchodźców niż było mieszkańców. Ci, którzy mieli najwięcej szczęścia, czekali w wagonach kolejowych albo w budynku granicznej stacji dworca, jednak większość koczowała pod gołym niebem.
Około południa całkowicie zaskoczone sytuacją władze miasta otrzymały decyzję z Warszawy, aby wpuścić uchodźców na terytorium Polski. Zmarzniętych i zdezorientowanych ludzi, mężczyzn, kobiety i płaczące dzieci, skierowano do stajni w dawnych koszarach wojskowych, do największych budynków w miasteczku, w których mogły schronić się tysiące uchodźców.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.