Kiedy kodeks prawa kanonicznego zastępuje powieść przygodową czytaną przed snem, to bezsprzeczny znak, że nadeszła sesja egzaminacyjna. W tym semestrze potrwa ona dwa tygodnie i zakończy się 28 stycznia. W tym dniu klerycy rozjadą się na upragnione ferie.
Każdy rok ma swoje legendarne przedmioty, do których przygotowuje się z większą pilnością i lękiem. Dla pierwszaków to metafizyka – tajemniczo brzmiąca dyscyplina filozoficzna dla wielu bywa trudnym wyzwaniem. Jest jednak konieczna, by móc zrozumieć pozostałe dziedziny nauki.
Starsi zgłębiają różne odłamy teologii. Zdarza się, że nazwisko tego samego naukowca powtarza się na kilku przedmiotach. Podczas zaliczenia można więc pomylić teorie moralistyki z dogmatyką.
Nikogo nie dziwi też widok kleryka, który mruczy coś pod nosem. To z pewnością powtórka z łacińskich deklinacji. W tym semestrze egzamin ze starożytnego języka czeka ponad połowę alumnów. Podobnie prawo kanoniczne – uczą się go aż trzy roczniki: trzeci, czwarty i piąty.
Studenci teologii nie tracą jednak głowy. Wiedzą, że nie samą nauką żyje człowiek. Wprawdzie w programie dnia zostały wprowadzone zmiany, ale dalej nie ma mowy o nocnym uczeniu się. Tradycyjnie wczesnym rankiem wszyscy klerycy spotykają się w kaplicy. Modlitwa wciąż wyznacza najważniejsze punkty dnia. W planie jest też czas na rekreację. Nikogo nie trzeba do niej zmuszać. Od biurek odchodzi się do ogrodu na spacer lub na salę gimnastyczną. Świeże powietrze i gimnastyka są niezbędną odskocznią od czytania książek przy biurku.
Po czasie nauki nadejdzie przerwa międzysemestralna. Po niej klerycy z IV roku rozpoczną kilkumiesięczne praktyki w parafiach naszej diecezji. Pozostali wrócą, by w Paradyżu wzrastać w powołaniu, w ramach formacji duchowej, ludzkiej i intelektualnej.