"Trzeba się kochać, przytulać i być blisko" – mówił rok temu w Zielonej Górze ks. Kaczkowski.
Ziemską wędrówkę zakończył teolog, bioetyk, vloger i dyrektor puckiego hospicjum. Duchowny zmarł po długiej walce z nowotworem - glejakiem mózgu. Z chorobą walczył od 2012 roku. Ostatnio stan jego zdrowia się pogorszył.
Kapłan w ubiegłym roku gościł w Zielonej Górze. Oto fragment kazania wygłoszonego w parafii pw. św. Alberta Chmielowskiego:
– Trzeba się kochać, przytulać i być blisko. Uwielbiam porównywać bliskość do mięśnia, który musimy ćwiczyć. Przyjdą w naszym życiu jakieś tragedie i dramatyczne sytuacje, które będą sprawdzianem naszej bliskości. Wtedy będziemy musieli zrobić wszystko, aby nasza rodzina nie rozpadła się jak kryształowy wazon na tysiące kawałków. Będzie źle, popłyną państwu łzy, ale będziecie ściśnięci takim silnym gorsetem mięśniowym z miłości i w sposób niemalże automatyczny wpadniecie sobie w ramiona. (...) Błagam, nigdy siebie nie oszukujcie się w rodzinach. (...) Zwłaszcza wtedy, kiedy przychodzi nowotwór, należy o tym po prostu rozmawiać – mówił ks. Kaczkowski.
– My, chorzy, wcale nie potrzebujemy często takiego niemądrego „pocieszactwa” typu: „Będzie dobrze”. Oczywiście, trudno powiedzieć komuś: „Będzie źle”. Czego potrzebujemy, kiedy jest nam źle? Powiedzenia: „Nie bój się!”, „Jestem przy tobie”, „Kocham cię”, „Ja ciebie nie zostawię” – kontynuował.