O tegorocznym Przystanku Jezus z ks. Jakubem Staneckim ze Wspólnoty św. Tymoteusza w Gubinie.
Krzysztof Król: W tym roku Przystanek Jezus jest nieco inny…
Ks. Jakub Stanecki: Najważniejszym wydarzeniem w tym roku w Kościele są Światowe Dni Młodzieży. Dlatego cała nasza aktywność została tam skierowana. Wszystkich ewangelizatorów z Przystanku Jezus zaprosiliśmy do włączenia się w Międzynarodowe Centrum Ewangelizacji w Krakowie. Oczywiście jednak nie mogło zabraknąć na Woodstocku, gdzie jesteśmy od lat. Dlatego skierowaliśmy też zaproszenie do wszystkich ludzi, którzy chcieliby przyjechać do Kostrzyna nad Odrą. Odpowiedziało na nie – 65 osób.
W tym roku nie mieszkacie w bazie przy kościele, ale na polu woodstockowym. Dlaczego?
Pomysł, abyśmy mieszkali tutaj zrodził się jakiś czas temu. W poprzednich latach niektórzy z woodstokowiczów mówili: „Jak to jest, że wy przychodzicie do nas, ale tak naprawdę jesteście, gdzieś obok i nie wiecie, co my przeżywamy bo potem wracacie do siebie na bazę wyspać się, najeść i wykąpać, a po nocy wracacie znowu czyści, pachnący i wypoczęci”. Bardzo mi to przypomina sytuację z bratem Albertem, który chodził do bezdomnych i pewnego razu usłyszał od jednego z nich: „Ty nie jesteś nas w stanie zrozumieć bo ty potem wracasz do domu, wyśpisz się, najesz, a my tu zostajemy. Przyjdź i zamieszkaj z nami!”. Co zrobił brat Albert? Przyszedł i zamieszkał. My w pewien sposób chcieliśmy zrobić to samo. Przyjść zamieszkać z woodstokowiczami i być tak blisko nich jak tylko się da. Bo to są nasi bracia, którym chcemy przede wszystkim opowiedzieć o naszym doświadczeniu Boga.
Znakiem rozpoznawczym Przystanku Jezus jest biały krzyż. Pewnie niektórzy powiedzą, że to nie miejsce dla chrześcijańskiego znaku…
Miejsce krzyża jest tam, gdzie są ludzie bo wszyscy zostali odkupieni przez Chrystusa. Chrystus też szedł w te miejsca w które nikt nie szedł. Rozmawiał z poganami, celnikami, a także prostytutkami. My musimy tu być i krzyż musi być tam, gdzie są ludzie. Niezależnie czy są świętymi chrześcijanami, poszukującymi hindusami, czy niewierzącymi ateistami. To jest ważne bo krzyż jest znakiem miłości Chrystusa do człowieka.
O czym powinien pamiętać każdy ewangelizujący na woodstockowym polu?
Pierwsza rzecz to nie można być nachalnym bo nikt po prostu nie lubi, jak ktoś mu się narzuca. Druga rzecz to warto słuchać człowieka z którym rozmawiamy bo on ma wiele do powiedzenia. Bardzo często jest w nim jakiś żal do Kościoła, do księży, ale także do sytuacji w której się znaleźli. Często są to ludzie bardzo zagubieni, którzy chcą, aby ich krzyk był usłyszany. I gdy damy szansę im się wykrzyczeć, to zobaczymy ich pustkę, ale też pragnienie zmiany swojego życia. I dopiero w tym momencie jest dobry czas, aby pokazać im Boga, który też jest w stanie usłyszeć ten krzyk. Nie tylko usłyszeć, ale też odpowiedzieć swoją miłością.