Podczas wakacji klerycy z naszego Wyższego Seminarium Duchownego w Paradyżu odbywają praktyki.
Opuszczają miejsce swojej formacji, ale nie jadą do domu, lecz biorą udział w przeróżnych duszpasterskich inicjatywach – pielgrzymkach, oazach młodzieżowych, rekolekcjach rodzinnych, posługują w hospicjum. To ważne dla nich, aby zetknąć się ze światem, szukać swojej drogi. Zastanawia mnie, co ich tu wśród nas spotka? Czy będą to doświadczenia pozytywne, budujące? Wierni często narzekają na księży, na ich kazania, postawę, zaangażowanie. A ja dziś chciałam ponarzekać na wiernych. Na tych, którzy mówią do księży „ą, ę”, „bułkę przez bibułkę” i traktują ich, jakby byli z innej, lepszej gliny ulepieni. Na tych, którzy nie trzymają granic, bo zawłaszczenie sympatii i uznania księdza jest ważniejsze niż jego dobre imię. I na tych, którzy nie rozumieją, że kapłani towarzyszą nam przez chwilę – dziś są tu, jutro gdzie indziej – tacy „bezdomni” i z sercem otwartym na potrzeby wszystkich. Pozwoliłam sobie na taką ogólną krytykę, bo wierzę, że świeccy mają wpływ na kształtowanie kapłanów, tak jak księża mają wpływ na nas. Rozumienie specyfiki każdego powołania jest kluczem do dobrej i dojrzałej współpracy. Oby tego doświadczali klerycy wśród nas: współpracy dla zbawienia. •
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.